Była ostatnio mowa o lystach znanych. Ja szczerze powiedziawszy,
podczas tej dyskusji się wahałem.
Bo z jednej strony - fakt, że tworzenie list "sławnych", "znanych"
ociera się o NPOV.
Bo z drugiej, wielką zaletą encyklopedii np. pewuenowskich jest
istnienie np. list najważniejszych dzieł literatury światowej.
Bo znów z pierwszej - tam jest to jednak osobisty wybór redaktora(ów),
a zawsze znajdzie się ktoś, kto uzna, że jakieś dzieło zostało
pominięte. Na Wiki kończy się to najczęściej rozrostem takiej listy do
absurdalnych rozmiarów i do absurdalnej zawartości.
Na takie kuriozum właśnie natrafiłem pod hasłem Polscy Amerykanie.
Bosz... Pomieszani Polacy, którzy sporo w Stanach mieszkali, z
potomkami polskich imigrantów w trzecim pokoleniu. Pomieszani Żydzi z
korzeniami na terenie Polski (czasem przypadkowymi) z ludźmi, którzy
pojechali tam do pracy. Paranoja.
Na dowód kilka nazwisk, które niemal ze sobą sąsiadują (w
uzasadnieniach opieram się na treściach biogramów):
- Piotr Sobociński (ur. w Polsce, zm. w Kanadzie, pracował w Stanach -
w którym momencie życia był niby Amerykaninem???)
- Billy Wilder (ur. w Suchej Beskidzkiej w 1906, przypadkiem, bo
pochodził z wiedeńskiej rodziny, szybko wrócił do Wiednia; SB chyba w
1906 nie była w Polsce? Wilder chyba był Żydem? To jaki z niego
POLSKI Amerykanin?)
- Agnieszka Holland i Czesław Miłosz - nazywanie ich Amerykanami to
przejaw szczególnego poczucia humoru
- Geddy Lee (basista czegośtam - syn żydowskich imigrantów z Polski);
aha, po chwili sprawdziłem, że to cośtam to Rush, kapela... KANADYJSKA
I mnóstwo, mnóstwo innych. Właściwie całość to radosna twórczość
domorosłego "śledczego korzennego"...
Mam rżnąć od razu, czy ktoś ma jakiś pomysł na to?
Mikołaj "Grubel" Kirschke