> Co więcej, wyciąganie czyjegoś błędu publicznie utrudnia temu komuś
>przyznanie się do niego. Znacznie łatwiej jest się wycofać z błędu,
który nie został
> upubliczniony. Jeśli więc zależy nam na poprawie błędu, to zamiast wyciągać
> go publicznie na wierzch lepiej jest dyskretnie porozmawiać o tym z kimś prywatnie.
To tylko teoria. Jak bowiem rozmawiać z kimś, kto wielokrotnie
stwierdza, że z 4C się nie dyskutuje i wkleja na swojej stronie
dyskusji (do czego ma święte prawo) następujący tekst
"(...) zastrzegam sobie prawo do dowolnego postępowania z taką
korespondencją, i m.in. do nieodpowiadania na nią, czy
samodzielnego uznawania jej za spam z wszystkimi tego
konsekwencjami." ?
Darzę p. Dorożyńskiego zbyt wielkim szacunkiem, by nie uszanować
jego woli. Jeszcze większym szacunkiem darzę siebie i jeśli mam
podstawy, by sądzić, że mój mail zostanie potraktowany jako spam,
nie widzę powodu, by go wysyłać.
>Chyba, że chcemy kogoś zdyskredytować wyciągając jakiś jego błąd, a sam błąd nas w gruncie
>rzeczy nie obchodzi.
Jasne, plagiat mógł sobie miesiącami wisieć w artykule. Tak samo
jak przepisane ze Skibniewskiej fragmenty o Feanorze. Tam byłam
pewna, tu miałam wątpliwości, dlatego zapytałam. Jak widać
wątpliwości były zasadne i rodzą kolejne pytania, co podniósł
również p. Dorożyński.
> Wtedy jednak samemu sobie również nie wystawiamy
>najlepszego świadectwa.
Słusznie. Tak samo jak dobrego świadectwa nie wystawia przypisywanie innym intencji, co czynisz w dalszej części.
> Czy dokopywanie komuś za jego błędy jest chwalebne? Moim zdaniem nie.
Moim też nie. I wskaż miejsce, w którym to czyniłam.
> Świadczy raczej o małostkowości. Pojawiają się też myśli, czy to czasem nie
>zostało użyte po to aby się za coś zemścić.
Nie odpowiadam za niczyje myśli. Fakt, że takie myśli się pojawiają
też może być świadectwem małostkowości, prawda?
>Szanujmy emocje ludzi, którzy współtworzą ten projekt. W końcu wszyscy
>jesteśmy tutaj dla idei. Nikt tu nie przychodzi dla osobistych korzyści,
>bo to nie ma żadnego sensu. Nie płacimy nikomu za pisanie artykułów w
>Wikipedii. Nie można ich sobie wpisać do dorobku naukowego. W tzw. "realu"
>raczej się traci na uczestnictwie w pisaniu Wikipedii niż
zyskuje. W końcu w tym samym czasie można zająć się czymś co przynosi
kasę, uznanie, przyjemność czy prestiż w świecie realnym.
Święta prawda. Wpisz to w manifest wiki. I zwróć uwagę p. Rosie,
gdy bezzasadnie blokuje Kwietnia.
>Dlaczego w takim razie taką chorą satysfakcję ma nam przynosić
>wywlekanie czyichś błędów?
Tobie przynosi? Mnie nie. Nie przypisuj mi intencji, bo to nie
wystawia Tobie najlepszego świadectwa.
Nigdy nie wstawiam kitu, jeśli chodzi o wikipedię. Jeżeli piszę, że coś
jest NPA, to jest. Jeżeli zglaszam wątpliwość, to jest ona zasadna. Gdybyś usunął tę grafikę, byłby spokój. Sugerowałam rozwiązanie: rysunek małej dziewczynki 4C i uczonego wikipedysty, który mówi: "ty, 4C, jesteś trolem i taki jest poziom twoich argumentow".
4C.