Witajcie,
czytając
http://www.cknw.com/news/news_local.cfm?cat=7428109912&rem=63337&red...
zastanawiam się czy ktoś czy jakaś instytucja może pozwać WM Polska do sądu i czy odszkodowanie może zostać przyznane ?
Pozdrowienia, Kpjas.
20-04-07, Kpjas kpj@gower.pl napisał(a):
Witajcie,
czytając
http://www.cknw.com/news/news_local.cfm?cat=7428109912&rem=63337&red...
zastanawiam się czy ktoś czy jakaś instytucja może pozwać WM Polska do sądu i czy odszkodowanie może zostać przyznane ?
Wikipedii jako takiej nie, bo nie jest żadną osobą prawną. Za treść Wikipedii jako całości odpowiada amerykańska Fundacja Wikimedia, zaś za poszczególne wpisy odpowiadają ci to ich dokonują. Dziennikarze często piszą o pozywaniu Wikipedii - w sensie skrótu myślowego, bo informacja o tym, że ktoś pozwał Fundację nie jest taka atrakcyjna. A wniosek Wayne'a Crookes'a przeciw Fundacji został parę dni temu oddalony przez kanadyjski Sąd Najwyższy.
On 4/20/07, Tomasz Ganicz <polimerek@> wrote:
20-04-07, Kpjas <kpj@> napisał(a):
Witajcie,
czytając
http://www.cknw.com/news/news_local.cfm?cat=7428109912&rem=63337&red...
zastanawiam się czy ktoś czy jakaś instytucja może pozwać WM Polska do sądu i czy odszkodowanie może zostać przyznane ?
Wikipedii jako takiej nie, bo nie jest żadną osobą prawną. Za treść Wikipedii jako całości odpowiada amerykańska Fundacja Wikimedia, zaś za poszczególne wpisy odpowiadają ci to ich dokonują. Dziennikarze często piszą o pozywaniu Wikipedii - w sensie skrótu myślowego, bo informacja o tym, że ktoś pozwał Fundację nie jest taka atrakcyjna. A wniosek Wayne'a Crookes'a przeciw Fundacji został parę dni temu oddalony przez kanadyjski Sąd Najwyższy.
Chodziło mi o polskie warunki. Na WP-En jest kategoria "Living people" głównie żeby lepiej monitorować osoby żyjące, których mogą dotyczyć nadużycia typu [[:en:Seigenthaler controversy]]. Teoretycznie w WP-Pl może się zdarzyć podobna sprawa, więc czy WM Polska może zostać pozwana/zmuszona wypłacić odszkodowania/zbankrutować ? (IANAL) Czy "poszkodowany" jest odsyłany do WMF ?
Pozdrowienia, Kpjas.
Chodziło mi o polskie warunki. Na WP-En jest kategoria "Living people" głównie żeby lepiej monitorować osoby żyjące, których mogą dotyczyć nadużycia typu [[:en:Seigenthaler controversy]]. Teoretycznie w WP-Pl może się zdarzyć podobna sprawa, więc czy WM Polska może zostać pozwana/zmuszona wypłacić odszkodowania/zbankrutować ? (IANAL) Czy "poszkodowany" jest odsyłany do WMF ?
Pozdrowienia, Kpjas.
AFAIK Wikimedia Polska nie ma *nic* wspólnego z treścią któregokolwiek z projektów merytorycznych, w tym Wikipedii i warto, by tak zostało. Nie ma nawet wpływu na decyzje techniczne, infrastrukturalne, politykę itd. Jest tylko stowarzyszeniem kibiców - tak jak np. stowarzyszenia kibiców piłkarskich. Nawet te wszystkie wywiady prasowe to jest w pewnym sensie nadużycie, i godzimy się na nie z przyczyn czysto praktycznych.
Polska Wikipedia jest hostowana na amerykańskich serwerach (plus m.in. proxy w Europie) przez amerykańską fundację, i jeśli ktoś chce wytaczać proces instytucji, musi sięgnąć po prawo międzynarodowe prywatne.
Mimo to pozywający będzie miał problem - amerykański Internet Act z bodajże 1996 roku znosi odpowiedzialność dostawcy usługi (tutaj Fundacji), który udostępnia innym przestrzeń (np. fora, albo serwis wiki). Odpowiedzialny jest osobiście autor, i Fundacja nie jest odpowiedzialnym "wydawcą".
Gdyby było inaczej, Wikipedia i masa innych serwisów dawno padłaby pod amerykańską manią pozwów.
Tyle od mniej-więcej zorientowanego nieprawnika.
michał aegis maelstrom buczyński.
20-04-07, Michał Buczyński sandbox@o2.pl napisał(a):
Chodziło mi o polskie warunki. Na WP-En jest kategoria "Living people" głównie żeby lepiej monitorować osoby żyjące, których mogą dotyczyć nadużycia typu [[:en:Seigenthaler controversy]]. Teoretycznie w WP-Pl może się zdarzyć podobna sprawa, więc czy WM Polska może zostać pozwana/zmuszona wypłacić odszkodowania/zbankrutować ? (IANAL) Czy "poszkodowany" jest odsyłany do WMF ?
Pozdrowienia, Kpjas.
AFAIK Wikimedia Polska nie ma *nic* wspólnego z treścią któregokolwiek z projektów merytorycznych, w tym Wikipedii i warto, by tak zostało. Nie ma nawet wpływu na decyzje techniczne, infrastrukturalne, politykę itd. Jest tylko stowarzyszeniem kibiców - tak jak np. stowarzyszenia kibiców piłkarskich. Nawet te wszystkie wywiady prasowe to jest w pewnym sensie nadużycie, i godzimy się na nie z przyczyn czysto praktycznych.
Z wywiadami prasowymi to trochę przesadzasz, bo Stowarzyszenie ma do tego prawo na mocy wcześniej wspomnianej umowy z Fundacją. Ma też na mocy tej umowy prawo do posługiwania się i ograniczonego udzielania prawa do posługiwania się logo Stowarzyszenia Wikimedia Polska (które jest bardzo podobne od logo Fundacji) oraz do logo i nazw polskojęzycznych projektów.
Z wywiadami prasowymi to trochę przesadzasz, bo Stowarzyszenie ma do tego prawo na mocy wcześniej wspomnianej umowy z Fundacją. Ma też na mocy tej umowy prawo do posługiwania się i ograniczonego udzielania prawa do posługiwania się logo Stowarzyszenia Wikimedia Polska (które jest bardzo podobne od logo Fundacji) oraz do logo i nazw polskojęzycznych projektów.
Niemniej, stowarzyszenie może reprezentować Fundację, albo "Wikipedię" - od jej strony czysto formalno-organizacyjno-strukturalnej. Natomiast reprezentowanie Wikipedii jako encyklopedii, projektu Open Source czy tworu kulturowego, reprezentowanie autorów, społeczności, jej zasad i decyzji, itp. rzeczy, które rozumiemy wszyscy jako Wikipedię, to już zupełnie inna sprawa.
Osobiście wydaje mi się, że stowarzyszenie, jeśli chce podjkreślać, że nie ma z hasłami nic wspólnego, i być przy tym traktowane na poważnie, musi wyraźnie przestrzegać tej granicy. Scedowanie odpowiedzialności na Stowarzyszenie za kontakty z mediami, różne Batuty i tym podobne jest wygodne i dość skuteczne, natomiast wprowadza zamieszanie i jest de facto nadużyciem. Stowarzyszenie nie może reprezentować ani Wikipedystów, ani treści, ani zasad - może reprezentować Fundację, i ew. własnych członków - i nikogo więcej. Nie wiem, czy media i osoby postronne to rozumieją, i niejasny podział tylko naraża Stowarzyszenie na np. oskarżenia względem treści Wikipedii.
Oczywiście uważam, że Stowarzyszenie powinno poczuwać się do jakości Wikipedii, ale - (jako stowarzyszenie, a nie członkowie Wikipedyści) - tylko od strony sponsora, donatora projektu - i nikogo więcej.
Stowarzyszenie - tak jak donator - ma prawo pomagać, wskazywać i rozliczać - choć w bardzo wąskim zakresie, gdyż donator publicznie oświadczył, że mieszać się nie będzie.
Stowarzyszenie nie jest żadną strukturą organizacyjną czy władzy w ramach Wikimediów. Stowarzyszenie grupuje kibiców/sponsorów. Do tego służy i (tylko) z tego może być rozliczane.
Osobiście przewiduję, że w niedalekiej przyszłości społeczność polskich Wikimediów sama będzie musiała powołać kilka jednostek: sąd arbitrażowy, biuro prasowe, "ambasadę" do kontaktu z innymi projektami FLOSS itd.
A samo Stowarzyszenie i tak ma _olbrzymie_pole do popisu - i wyzwania przed nim stojące.
Pozdrawiam serdecznie,
michał "aegis maelstrom" buczyński Wikipedysta i członek stowarzyszenia Wikimedia Polska (z jeszcze zaległą składką za ten rok :])
20-04-07, Michał Buczyński sandbox@o2.pl napisał(a):
Osobiście przewiduję, że w niedalekiej przyszłości społeczność polskich Wikimediów sama będzie musiała powołać kilka jednostek: sąd arbitrażowy, biuro prasowe, "ambasadę" do kontaktu z innymi projektami FLOSS itd.
Sąd arbitrażowy - działający w zakresie stosunków panujących wewnątrz społeczności to oczywiście tak, natomiast biuro prasowe jest już mocno problematyczne - bo społeczność projektów to twór wysoce wirtualny i mgławicowy, który nie jest w stanie wyłonić wiarygodną reprezentację na zewnątrz, ze względu na to, że tworzą go konta w większości anonimowych użytkowników a nie konkretne osoby. Nie sposób będzie tego upilnować, żeby np: nie powstały dwa takie biura, albo nawet cała armia samozwańczych rzeczników, którzy będą mówili sprzeczne wzajemnie rzeczy. Z tego względu przed mediami Wikipedia jest oficjalnie reprezentowana przez Fundację i jej lokalnych partnerów na mocy odrębnych umów z każdym z nich.
To samo dotyczy kontaktów z innymi projektami - jeśli to ma być kontakt w postaci podpisania jakiejkolwiek formalnej umowy, to mgławicowa i nie do końca zdefiniowana społeczność w większości anonimowa nie może z oczywistych względów stanowić strony jakiejkolwiek umowy formalno-prawnej. Oczywiście jakieś nieformalne umowy między dwoma społecznościami mogą jacyś mgławicowi przedstawiciele równie mgławicowych społeczności ustalać - tylko, że nie będzie żadnych narzędzi żeby je egzekwować, a każdy członek każdej z obu społeczności będzie tego rodzaju nieformalną umowę mógł kompletnie ignorować.
Sąd arbitrażowy - działający w zakresie stosunków panujących wewnątrz społeczności to oczywiście tak, natomiast biuro prasowe jest już mocno problematyczne - bo społeczność projektów to twór wysoce wirtualny i mgławicowy, który nie jest w stanie wyłonić wiarygodną reprezentację na zewnątrz, ze względu na to, że tworzą go konta w większości anonimowych użytkowników a nie konkretne osoby. Nie sposób będzie tego upilnować, żeby np: nie powstały dwa takie biura, albo nawet cała armia samozwańczych rzeczników, którzy będą mówili sprzeczne wzajemnie rzeczy. Z tego względu przed mediami Wikipedia jest oficjalnie reprezentowana przez Fundację i jej lokalnych partnerów na mocy odrębnych umów z każdym z nich.
Polimerku, wydaje mi się, że jesteś tworem ponadmgławicowym. Podobnie ja, TOR, Kpjas, Przykuta, Szwedzki, WarX, ABach, Ency, i wiele innych tworów poznanych fizycznie. Ba, przypuszczam, że te konta, których głosu słuchamy w sprawach usunięcia haseł, ustalania zasad, którym często pozwalamy banować inne konta czy sprawdzać ich numer IP - i którym nawet pozwalamy pisać i poprawiać hasła w encyklopedii - są wystarczająco niemgławicowe, i cieszą się wystarczającym zaufaniem, by móc proponować i uzgadniać tekst oświadczenia. Czy to samodzielnie, czy raczej w ramach obieralnej funkcji legitymizującej reprezentowanie społeczności.
Istnieje wiele e-społeczności, które doskonale reprezentują same siebie, bez żadnych stowarzyszeń, fundacji i innych cudów. Polska Wikipedia też powinna byc do tego zdolna. "Wystarczy" dobra wola i zdrowy rozsądek. Reprezentacja może dotyczyć mediów, ale także uczelni czy innych projektów otwartych. Przecież nie każde kontakty implikują kontrakty :) a mimo to są skuteczne.
A w kwestii umów - umowa zawarta między Fundacją a Stowarzyszeniem dotyczy tylko Fundacji i Stowarzyszenia, co jest chyba oczywiste, i na co nierzadko samo Stowarzyszenie się powołuje. Stowarzyszenie nie może reprezentować ogółu Wikipedystów i Wikipedii, bo nie ma do tego legitymizacji. Równie dobrze ja razem z paroma kolegami (nie tylko Polakami) założę "Stowarzyszenie Polactwo", i będę sobie rościł prawo do pierwszeństwa w reprezentowaniu Polski i Polaków.
Założenie serwera nie daje żadnych praw do treści (patrz licencja) i społeczności. Taki jest zdroworozsądkowy kontrakt między Fundacją (albo Wikią Inc.) a użytkownikami oraz podstawa prawna działalności Fundacji w USA.
Autorzy, administratorzy itd. nie działają na rzecz Fundacji, tylko na rzecz samych siebie, ludzkości, i amorficznego tworu zwanego jako Wikiprojekty. Tak jest de facto i de jure.
A Stowarzyszenie jako grupa członków - osób fizycznych (w ramach swojego członkostwa), osobowość prawna i organizacja pożytku publicznego stara się te ich działania na wszelkie dostępne sposoby wspierać.
Pozdrawiam,
michał "aegis maelstrom" buczyński.
20-04-07, Michał Buczyński sandbox@o2.pl napisał(a):
Sąd arbitrażowy - działający w zakresie stosunków panujących wewnątrz społeczności to oczywiście tak, natomiast biuro prasowe jest już mocno problematyczne - bo społeczność projektów to twór wysoce wirtualny i mgławicowy, który nie jest w stanie wyłonić wiarygodną reprezentację na zewnątrz, ze względu na to, że tworzą go konta w większości anonimowych użytkowników a nie konkretne osoby. Nie sposób będzie tego upilnować, żeby np: nie powstały dwa takie biura, albo nawet cała armia samozwańczych rzeczników, którzy będą mówili sprzeczne wzajemnie rzeczy. Z tego względu przed mediami Wikipedia jest oficjalnie reprezentowana przez Fundację i jej lokalnych partnerów na mocy odrębnych umów z każdym z nich.
Polimerku, wydaje mi się, że jesteś tworem ponadmgławicowym. Podobnie ja, TOR, Kpjas, Przykuta, Szwedzki, WarX, ABach, Ency, i wiele innych tworów poznanych fizycznie. Ba, przypuszczam, że te konta, których głosu słuchamy w sprawach usunięcia haseł, ustalania zasad, którym często pozwalamy banować inne konta czy sprawdzać ich numer IP - i którym nawet pozwalamy pisać i poprawiać hasła w encyklopedii - są wystarczająco niemgławicowe, i cieszą się wystarczającym zaufaniem, by móc proponować i uzgadniać tekst oświadczenia. Czy to samodzielnie, czy raczej w ramach obieralnej funkcji legitymizującej reprezentowanie społeczności.
Przejrzyj sobie losowo wybrane konta w Wikipedii - olbrzymia większość jest anonimowych i nawet nie wiesz czy należą do jednej osoby czy do kilku i ile jest wielokrotnych kont należących do jednej osoby. Stąd jedno konto zdecydowanie nie równa się jeden człowiek - w Wikipedii wszelkie głosowania dokonuje sie poprzez podpis, który definiuje konto a nie człowieka i stąd płynie ułomność wszelkich Wikipediowych głosowań.
Owszem pewna część kont jest jasno i wiarygodnie przypisana do konkretnych, znanych z imienia i nazwiska osób, które mieliśmy okazję poznać w realu - ale jest to zdecydowana mniejszość. Aktywna społeczność liczy ok 300-400 kont. Ja z ludzi używających te konta znam osobiście jakieś 30-40 osób, czyli raptem 10% i nie sądzę aby ktoś znał więcej. Nawet od administratorów nie wymagamy ujawniania swojej faktycznej tożsamości - i spory odsetek administratorów to całkowicie anonimowe konta, być może nawet czyjeś pacynki. Olbrzymia większość głosujących w Wikipedii kont to konta anonimowe, lub o niesprawdzonej, być może fałszywej tożsamości - patrz chociażby przypadek Essjay'a w angielskiej Wikipedii. Wyobraź sobie teraz, że Essjay zostaje "oficjalnym" reprezentantem społeczności angielskiej Wikipedii i prowadzi w jej imieniu rozmowy z np: przedstawicielem rządu USA...
Istnieje wiele e-społeczności, które doskonale reprezentują same siebie, bez żadnych stowarzyszeń, fundacji i innych cudów. Polska Wikipedia też powinna byc do tego zdolna. "Wystarczy" dobra wola i zdrowy rozsądek. Reprezentacja może dotyczyć mediów, ale także uczelni czy innych projektów otwartych. Przecież nie każde kontakty implikują kontrakty :) a mimo to są skuteczne.
No dobrze - ale na czym miałaby polegać w jakikolwiek sposób, kogokolwiek wiążąca umowa między Wikipedią i np. Uniwersytetem Warszawskim? Realnie istniejące instytucje wymagają zwykle partnera, którego da się jasno zdefiniować w kategoriach prawnych. Np: idziesz do rektora UW jako przedstawiciel społeczności Wikipedii i ten rektor może owszem sobie z tobą miło pogadać, ale co konkretnie ma z tego wyniknąć? Rektor przecież nie może oficjalnie ogłosić współpracy z Wikipedią na podstawie ustnej rozmowy z przedstawicielem społeczności, a sama społeczność może doskonale zignorować wszelkie ustalenia zawarte przez tego przedstawiciela i np. następnego dnia zmienić zupełnie zdanie w jakiejś sprawie.
Społeczność nie ma nawet prawa rozporządzać logo Wikipedii i jej nazwą - bo są to znaki towarowe zarejestrowane przez Fundację Wikimedia.
Stowarzyszenie nie może reprezentować ogółu Wikipedystów i Wikipedii, bo nie ma do tego legitymizacji. Równie dobrze ja razem z paroma kolegami (nie tylko Polakami) założę "Stowarzyszenie Polactwo", i będę sobie rościł prawo do pierwszeństwa w reprezentowaniu Polski i Polaków.
No tak tutaj zgoda. Projekty jako takie może jednak w pewnym sensie reprezentować - jest na to nawet punkt w umowie z Fundacją. Warto zwrócić uwagę, że projekty nie są własnością ich społeczności - ich treść jest na licencji GNU FDL albo CC-BY-SA, czyli nie należy do nikogo (również nie do społeczności jako takiej), a cała infrastruktura techniczna i prawna, dzięki której te projekty w ogóle istnieją i funkcjonują jest jak najbardziej własnością Fundacji. Stąd Fundacja rości sobie prawa do reprezentowania prawnego i medialnego projektów i te prawa może cedować na lokalnych partnerów.
Co więcej Fundacja jest powiernikiem struktury kont, bo to są konta istniejące na serwerach będących własnością Fundacji. Możesz np: przenieść treść danego projektu na inny serwer i zrobić sobie forka - ale nie dostaniesz od Fundacji haseł do kont - czyli będziesz musiał stworzyć na nowym serwerze nową strukturę kont od zera.
Tomek "Polimerek" Ganicz http://pl.wikimedia.org/wiki/User:Polimerek http://www.poli.toya.net.pl http://www.ptchem.lodz.pl/en/TomaszGanicz.html
przypadek Essjay'a w angielskiej Wikipedii.
Są tam podane namiary do tego gościa z CERT'u
Zauważyłem, że nawet osoby, które umieją dobrze pisać i nie mają problemów z ortografią, używają w sposób nieprawidłowy apostrofu. Wybaczcie, że zwracam publicznie uwagę, ale to poważny problem, bo zostawiacie za sobą błędy również w hasłach, które tworzycie na Wikipedii (a u szanowanych osób nikt nie będzie się doszukiwał ortografów, prawda?). W ogóle zauważyłem, że bardzo dużo osób przed czterdziestką nie rozumie do końca, czemu właściwie służy apostrof w języku polskim.
Wyżej podałem tylko dwa przypadki: użycie apostrofu po "y" gdy "y" jest po spółgłosce (powinno być : Disneya, Essjaya itp.) oraz użycie apostrofu tam, gdzie w ogóle apostrofu się nie używa (powinno być CERT-u; nigdy razem ze skrótowcami w języku polskim nie używa się apostrofu). Zasada jest prosta: apostrof zaznacza litery, które w wymowie się opuszcza. Ani w "Essjayu" ani u "CERT-u" nie pomija się niczego w wymowie. Pomijam tu przypadki pisania "Peter'a" i "Bash'a", bo to zupełne podstawy i takich rzeczy szanujący się człowiek robić nie powinien.
Polecam krótkie ściągawki na stronie PWN; jeśli ktoś ma kłopoty, niech wstawi sobie do zakładek i czyta raz dziennie:
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629620 http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629618 http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629584
Sąd arbitrażowy - działający w zakresie stosunków panujących wewnątrz społeczności to oczywiście tak, natomiast biuro prasowe jest już mocno problematyczne - bo społeczność projektów to twór wysoce wirtualny i mgławicowy, który nie jest w stanie wyłonić wiarygodną reprezentację na zewnątrz, ze względu na to, że tworzą go konta w większości anonimowych użytkowników a nie konkretne osoby. Nie sposób będzie tego upilnować, żeby np: nie powstały dwa takie biura, albo nawet cała armia samozwańczych rzeczników, którzy będą mówili sprzeczne wzajemnie rzeczy. Z tego względu przed mediami Wikipedia jest oficjalnie reprezentowana przez Fundację i jej lokalnych partnerów na mocy odrębnych umów z każdym z nich.
Co nie oznacza, że prywatnie każdy wikipedysta może tworzyć własnego bloga i publikować własne komentarze czy artykuły w mediach. Dziennikarz gazety takiej czy innej też może być wikipedystą :) Ja myślę, że instytucja biura prasowego polegać powinna na umożliwianiu innym mediom udzielenia wyjaśnień co do tego, co dzieje się w projektach itd.
Natomiast po ostatnich wydarzeniach z blokadą neostrady i pojawieniem się kilku powiązanych co prawda ale różnych komentarzy w blogach bez wypracowanego jednocześnie stanowiska stowarzyszenia (członkowie stowarzyszenia też ludzie i w nocy mogą zasypiać) przydałaby się jakaś koordynacja - i to jest IMHO także pole do popisu stowarzyszenia. Nie chodzi o narzucanie treści komentarzy bynajmniej, ale o współpracę miedzy osobami opracowującymi takie komentarze. I tu by się przydał ktoś, kto np. wspomógłby w tym względzie Datrio, którego rola odbierającego telefony i organizującego np. spotkania w TV jest zapewne wyczerpująca.
To jest z punktu widzenia PR trudna zresztą sprawa, bo nikogo się nie zmusi, by o Wikipedii pisał same pozytywy, ale generalnie mam takie poczucie, że mając dobre intencje, można zrobić zły PR. Jak zerkam na ostatnie niusy na temat wiki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Wikipedia_w_mediach#Internet
to widzę: "blokuje", "zło konieczne", "zepsuta", "zawinił", "błędem", "głupoty", "oszczercy", "w sądzie", "zakazane", "kłopoty", "brakuje pieniędzy" Te pozytywne tytuły: "konferencja", "przyszłością Internetu", to zazwyczaj nasza inicjatywa - jedynie o pogromcy Googla w wyborczej to inicjatywa od nas (wikipedystów) niezależna (chyba ;).
A lepiej gdyby było: "otwarta", "neutralnie", "poprawiamy", "wzrost", "inicjatywa", "wolność", "współpraca"
pozdrawiam
przykuta
On Fri, 20 Apr 2007, Tomasz Ganicz wrote:
Wikipedii jako takiej nie, bo nie jest żadną osobą prawną. Za treść Wikipedii jako całości odpowiada amerykańska Fundacja Wikimedia, zaś za poszczególne wpisy odpowiadają ci to ich dokonują.
Oj, nie do końca jest tak super... IANAL, ale zdrowy rozsądek i lektura na temat kilku innych procesów w świecie IT sugerują, że Fundacja, jako operator serwisu, musi reagować na nieprawidłowości dotyczące treści w serwisie (np. NPA, treści nielegalne, regularne pomówienia wklejane do tekstu o danej osobie) - bo nie sądzę, żeby wiki kwalifikowała się jako "common carrier", a nawet common carrier pewną odpowiedzialność za takie zaniedbania ponosi.
Jeśli więc ktoś będzie w stanie wykazać, że Fundacja świadomie ignorowała informacje o nieprawidłowościach (np. wielokrotnie nikt nie rewertnął zmian, nie zablokował wandala, nie zabezpieczył artykułu), obawiam się, że odpowiedzialność władz Fundacji może się okazać niezerowa. Jeśli natomiast Fundacja dołożyła racjonalnych starań technicznych, by interweniować w ewidentnych sprawach - są święci.
A inna sprawa to to, czy można pozwać Fundację w Polsce... bez wątpienia można próbować, argumentując, że polski oddział reprezentuje Florydę i pozostaje z nimi w mniej lub bardziej formalnym związku. Są zapewne w kraju prokuratorzy i sędziowie, którzy będą przynajmniej chcieli pomyśleć o tym głębiej, co może oznaczać trochę jeżdzenia i tłumaczenia ;-)
/mz
20-04-07, Michal Zalewski lcamtuf@dione.ids.pl napisał(a):
On Fri, 20 Apr 2007, Tomasz Ganicz wrote:
Wikipedii jako takiej nie, bo nie jest żadną osobą prawną. Za treść Wikipedii jako całości odpowiada amerykańska Fundacja Wikimedia, zaś za poszczególne wpisy odpowiadają ci to ich dokonują.
Jeśli więc ktoś będzie w stanie wykazać, że Fundacja świadomie ignorowała informacje o nieprawidłowościach (np. wielokrotnie nikt nie rewertnął zmian, nie zablokował wandala, nie zabezpieczył artykułu), obawiam się, że odpowiedzialność władz Fundacji może się okazać niezerowa. Jeśli natomiast Fundacja dołożyła racjonalnych starań technicznych, by interweniować w ewidentnych sprawach - są święci.
A inna sprawa to to, czy można pozwać Fundację w Polsce... bez wątpienia można próbować, argumentując, że polski oddział reprezentuje Florydę i pozostaje z nimi w mniej lub bardziej formalnym związku. Są zapewne w kraju prokuratorzy i sędziowie, którzy będą przynajmniej chcieli pomyśleć o tym głębiej, co może oznaczać trochę jeżdzenia i tłumaczenia ;-)
Tak oczywiście. Przecież pisałem, że generalnie za całą Wikipedię odpowiada Fundacja, tylko żeby zaskarżyć Fundację trzeba właśnie dowieść, że Fundacja systematycznie i coś nielegalnego ignoruje i dopuszcza. Natomiast oprócz tego można w warunkach polskich skarżyć poszczególnych edytorów. Natomiast w umowie między Fundacją i Stowarzyszeniem Wikimedia Polska jest wyraźnie napisane, że to Fundacja bierze na siebie całą odpowiedzialność za zawartość projektów. Stowarzyszenie nie może zatem być tu stroną - bo nawet nie ma żadnych narzędzi, którymi by mogło zarządzać treścią projektów. Wszystkie serwery i ich obsługa techniczna to własność i działka Fundacji. Jedyna rola Stowarzyszenia w ewentualnym procesie wytoczonym przeciw Fundacji byłaby czysto pomocnicza - np. pomoc w znalezieniu polskiego prawnika, tłumacza dla przedstawiciela Fundacji, zapewnienie temu przedstawicielowi pomocy technicznej i bytowej. W przypadku procesu w Niemczech tak to właśnie było - proces był wytoczony Fundacji, natomiast Wikimedia Deutchland pomagała tylko przedstawicielowi Fundacji przetrwać w Niemczech i przebrnąć przez wszystkie formalności sądowe.