Qblik pisze:
Porównując z Brittanicą czy PWN-em hasło jest lepsze,
ale w porównaniu
ze specjalistyczną encyklopedią jeszcze mu bardzo wiele brakuje. Moim
zdaniem, powinniśmy się porównywać nie z encyklopedią ogólną, lecz ze
specjalistycznymi.
Heh, no to wskoczyliśmy na poziom wyżej niż sam system ocen. =}
No właśnie. Nie mam nic przeciw podpatrywaniu dobrych wzorów zewsząd, z
PWN także, ale nie zawsze będzie to akurat encyklopedia popularna, i to
w danym języku. Wikipedia (i inne projekty Wikimediów) jest na tyle
odmienna nie tylko pod względem metody powstawania, że musi konstruować
własne wzorce, i z czasem je zmieniać.
Kilka lat temu ustaliliśmy chwytliwe hasło, że Wikipedia to
"encyklopedia pierwszego kontaktu". Wówczas było to chyba dobre
sformułowanie, dziś ten skromny cel osiągnęliśmy z nawiązką i teraz
raczej zależy nam, żeby była w ogóle "naj...", nie tylko największa i
najczęściej używana.
I od tego, co ustalimy, zależy jaki wzorzec będziemy realizować. Qblik
chciałby trafiać do specjalistów, Stan Zurek widzi wzór w encyklopedii
dla każdego. Obie propozycje są sensowne, ale nie da się realizować obu
na raz ot tak po prostu - trzeba to jakoś dopasowywać do naszych potrzeb
i wizji.
Moim zdaniem przynajmniej w przewidywalnej przyszłości Wikipedia powinna
przede wszystkim zostać encyklopedią popularną, tzn. pamiętać o masowym
użytkowniku, skoro go sobie wyhodowaliśmy i przywiązaliśmy. Laik
wchodząc do danego hasła musi rozumieć definicję i mieć linki do
podstawowych pojęć, które się z nią wiążą.
To brzmi jak truizm, ale spójrzcie na hasło typu "macierz" albo
"wektor"
- tu najlepiej widać, że wizja "popularna" i "specjalistyczna" są
jednak
trochę różne i trzeba kombinować. Z jednej strony specjalista skrzywi
się pewnie na uwagi typu "często przedstawia się go jako odcinek o
określonym kierunku, lub graficznie jako strzałkę, łączący początek bądź
punkt zaczepienia oraz koniec wektora" (fuj, jakie powierzchowne
cechy!), a z drugiej gimnazjalista jak spróbuje zrozumieć w domu po
lekcji, że macierz to po prostu "układ zapisanych w postaci prostokątnej
tablicy danych nazywanych elementami bądź współczynnikami będących
elementami ustalonego zbioru, zwykle liczbowego", to się załamie (albo
wkuje na pamięć... =}). i nie wiem, czy matematyk też nie zaprotestuje
(co z tego jak jest zapisywane, czy to jest cecha definiująca macierz?!).
Takich miejsc potencjalnie zapalnych jest więcej. Na co dzień do tej
pory nam nie przeszkadzały, bo chodziło o to, żeby w ogóle była
definicja - nieważne w jakim stylu - ale już są i pora pomyśleć jak
godzić ścisłość specjalistyczną ze zrozumiałością. Być może trzeba
będzie np. bliżej się przyjrzeć technice podawania definicji ścisłej i
obok w ramce definicji intuicyjnej (tak to było w macierzy jak ostatnio
tam zaglądałem).
W każdym razie jedno jest jasne: wybór wzorca, z którym się porównujemy,
zależy od wizji, jaką chcemy realizować. Ponieważ nikt przedtem (a
przynajmniej na taką skalę) nie próbował połączyć takich rozbieżnych
celów, to nasz wzorzec nie da się żywcem skopiować znikąd; nawet ze
ściśle tajnego sztabu PWN. =}
--
Всё идёт по плану