2010/5/20 wikipl-l-request@lists.wikimedia.org:
Re: [Wikipl-l] szkoła "2.0"
To i ja coś od serca napiszę, co o tym myślę :)
Po pierwsze, tłumaczenie ludziom prawa autorskiego jest czasochłonne, mozolne, a i tak wszystko zależy od dobrej woli i chęci osoby nauczanej.
Po drugie, jeśli nie chcemy mieć "problemów" z niedozwolonym użyciem naszych utworów, zacznijmy je przekazywać do domeny publicznej (PD). Wówczas osoba korzystająca z naszych mediów i tak musi podać autora, a większości z nas, przecież tylko o to chodzi. Przecież taki Mickiewicz czy Słowacki nie znali wolnych licencji, a teraz po ich śmierci reprinty nadal są podpisywane ich nazwiskami. Więc zamiast bardziej komplikować i tak skomplikowaną rzeczywistość, wróćmy do źródeł :D
Po trzecie, tworzenie wklejek/szablonów, by ułatwić korzystanie z wolnych zasobów w postaci typu "© Paweł Marynowski / Wikimedia Commons / CC-BY-SA-3.0" nic nie daje i mówię to z własnego doświadczenia. Wiele moich grafik jest wykorzystywanych na różnych mniej i bardziej poważnych serwisach i rzadko, gdzie ktoś podaje idealny opis "autor: imię nazwisko, licencja". Szczerze powiedziawszy, to nasze postulaty są utopijne i od pewnego momentu zacząłem się zadowalać prostym podpisem "fot. imię nazwisko" czasem z dopiskiem "źródło: Wikipedia". Ale dlaczego tak? Odpowiedź jest prosta! Jeśli serwis ma użyć grafiki, do której podpis jest tak długi i nic nie znaczący dla czytelnika serwisu, to woli albo podpis zmodyfikować pod siebie, albo użyć innej grafiki.
Pozdrawiam :) Patrol
W dniu 21 maja 2010 00:11 użytkownik Patrol110 patrol110.wikipedia@gmail.com napisał:
2010/5/20 wikipl-l-request@lists.wikimedia.org:
Re: [Wikipl-l] szkoła "2.0"
To i ja coś od serca napiszę, co o tym myślę :)
Po pierwsze, tłumaczenie ludziom prawa autorskiego jest czasochłonne, mozolne, a i tak wszystko zależy od dobrej woli i chęci osoby nauczanej.
Po drugie, jeśli nie chcemy mieć "problemów" z niedozwolonym użyciem naszych utworów, zacznijmy je przekazywać do domeny publicznej (PD). Wówczas osoba korzystająca z naszych mediów i tak musi podać autora, a większości z nas, przecież tylko o to chodzi.
Ale zgodnie z polskim prawem nie można zbyć się swoich praw autorskich, czyli przenieść utworu do domeny publicznej. Taka decyzja jest prawnie nieważna, w związku z czym osoba korzystająca z tego przeniesionego do domeny publicznej utworu przez żyjącego autora, ryzykuje, że temu się nagle odwidzi i będzie się domagał tantiem. Dodatkowa wada takiego rozwiązania jest taka, że potem ktoś może zrobić pracę pochodną i ją objąć swoim pełnym copyrightem nie wspominając nawet o autorze utworu pierwotnego, skoro autor pierwotnego tego nie zastrzegł sobie. Wreszcie przy prostym przeniesieniu do domeny publicznej nie wiadomo jaka jest wola autora odnośnie przypisania autorstwa. Autor ma bowiem prawo zarówno do tego aby wymagać tego przypisania jak i tego aby pozostać całkowicie anonimowy. Jeśli chce pozostać anonimowy to jawne przypisanie mu autorstwa łamie jego osobiste prawa autorskie. Przy oświadczeniu, że przenosi do domeny publicznej ciężko powiedzieć o co mu chodzi i jak uniknąć złamania jego osobistych prawa.
Po trzecie, tworzenie wklejek/szablonów, by ułatwić korzystanie z wolnych zasobów w postaci typu "(c) Paweł Marynowski / Wikimedia Commons / CC-BY-SA-3.0" nic nie daje i mówię to z własnego doświadczenia. Wiele moich grafik jest wykorzystywanych na różnych mniej i bardziej poważnych serwisach i rzadko, gdzie ktoś podaje idealny opis "autor: imię nazwisko, licencja". Szczerze powiedziawszy, to nasze postulaty są utopijne i od pewnego momentu zacząłem się zadowalać prostym podpisem "fot. imię nazwisko" czasem z dopiskiem "źródło: Wikipedia". Ale dlaczego tak? Odpowiedź jest prosta! Jeśli serwis ma użyć grafiki, do której podpis jest tak długi i nic nie znaczący dla czytelnika serwisu, to woli albo podpis zmodyfikować pod siebie, albo użyć innej grafiki.
To nie do końca tak jest, bo mimo wszystko świadomość istnienia i zasad działania wolnych licencji w narodzie powoli rośnie a licencje copyleftowe (GNU FDL, CC-BY-SA, FAL) mają za sobą filozofię tworzenia łańcucha wolnej wymiany. Wolne licencje mają sens, bo zabezpieczają interesy obu stron - autorów, którzy chcą uwalniać swoją twórczość i osoby, które z niej korzystają. Proste oświadczenie, że autor przekazuje swoją twórczość do domeny publicznej niestety w warunkach polskiego prawa autorskiego problemu nie rozwiązuje.
Mickiewicza czy Słowackiego podaje się jako autorów, nie dlatego, że wymaga tego prawo, tylko dlatego, że przeważnie chodzi o to, aby poinformować czytelnika, że wydaje się ich dzieła, bo czytelnik chce kupić właśnie to a nie coś innego.
W dniu 21 maja 2010 00:11 użytkownik Patrol110 patrol110.wikipedia@gmail.com napisał:
2010/5/20 wikipl-l-request@lists.wikimedia.org:
Re: [Wikipl-l] szkoła "2.0"
To i ja coś od serca napiszę, co o tym myślę :)
Po pierwsze, tłumaczenie ludziom prawa autorskiego jest czasochłonne, mozolne, a i tak wszystko zależy od dobrej woli i chęci osoby nauczanej.
Po drugie, jeśli nie chcemy mieć "problemów" z niedozwolonym użyciem naszych utworów, zacznijmy je przekazywać do domeny publicznej (PD). Wówczas osoba korzystająca z naszych mediów i tak musi podać autora, a większości z nas, przecież tylko o to chodzi.
Ale zgodnie z polskim prawem nie można zbyć się swoich praw autorskich, czyli przenieść utworu do domeny publicznej. Taka decyzja jest prawnie nieważna, w związku z czym osoba korzystająca z tego przeniesionego do domeny publicznej utworu przez żyjącego autora, ryzykuje, że temu się nagle odwidzi i będzie się domagał tantiem.
Dokładnie o tym zresztą mówił Krzysiek Siewicz na konfie w Zachęcie.
przykuta