Witam,
Mam takie pytanie, może głupie, ale pobieżnie szukając nigdzie nie znalazlem wytycznych: czy akceptowane byłoby umieszczenie w tekście na własnej stronie internetowej linków do poszczególnych artykułów na Wiki, wyjaśniających pewne pojęcia? (Ewentualnie oznaczonych w jakiś sposób, typu "...jakieśtamhasło <a href=...>[zobacz w Wikipedii]</a>..")
Pibwl, Pozdrowienia,
Michal Derela
On 8/31/06, PIBWL pibwl@poczta.onet.pl wrote:
Witam,
Mam takie pytanie, może głupie, ale pobieżnie szukając nigdzie nie znalazlem wytycznych: czy akceptowane byłoby umieszczenie w tekście na własnej stronie internetowej linków do poszczególnych artykułów na Wiki, wyjaśniających pewne pojęcia? (Ewentualnie oznaczonych w jakiś sposób, typu "...jakieśtamhasło <a href=...>[zobacz w Wikipedii]</a>..")
Oczywiście, że tak.
Co nie jest do zaakceptowania, to fakr, że masz własną stronę internetową i ją edytujesz zamiast to wszysko robić na Wiki :)
Michal Rosa napisał(a):
Co nie jest do zaakceptowania, to fakr, że masz własną stronę internetową i ją edytujesz zamiast to wszysko robić na Wiki :)
Nie do zaakceptowania jest niejednokrotnie nażucanie przez Wiki wrednej licencji GFDL... osobiście wolałbym aby można było wybierać licencję tak jak w przypadku obrazków, bo konieczność wydawania do każdej książki używającej artykułów z Wiki drugiego tomu zawierającego tylko licencję GFDL i opaśną listę autorów, z których połowa nie zrobiła nic ponad zmienienie "om" na "ą", albo pododawanie linków które przy druku i tak zostały usunięte jest delikatnie mówiąc bez sensu. Pozostaje jeszcze możliwość pytania się kilkudziesięciu takich "autorów" o zgodę na publikację artykułu na warunkach innych niż GFDL... A jak ma się własną stronę to można albo od razu opublikować jako PD, albo se zastrzec prawa autorskie, ale jak ktoś chce z tekstu skorzystać to uzyska zgodę jednej osoby i nie musi już szukać jak tu skontaktować się z kimś kto 2 lata temu cośtam poprawił, ale już nie zagląda na Wikipedię.
| -----Original Message----- | From: ... Jakub Bogusław Jagiełło | Sent: Sunday, September 03, 2006 2:58 AM / | ... licencję GFDL i | opaśną listę autorów, z których połowa nie zrobiła nic ponad | zmienienie "om" na "ą", /
Licencja wymaga podania tylko 5 (słownie pięciu) głównych autorów (lub wszystkich głównych, jeśli było ich mniej niż 5.). Oczywiście mamy problem, czy w głównych znajdzie się ktoś, kto napisał 95% hasła wobec pięciu innych, którzy nabili sobie licznik roszadami, przecinkami oraz ww. "om" i "ą". Obecnie nie znam rozwiązania tego problemu, i znam rozwiązanie idące na łatwiznę i proste jak uderzenie cepa - podaje się pełną listę. Ale jak na początku - licencja tego nie wymaga.
Pzdr., Janusz "Ency" Dorożyński
Jakub Bogusław Jagiełło napisał(a):
Michal Rosa napisał(a):
Co nie jest do zaakceptowania, to fakr, że masz własną stronę internetową i ją edytujesz zamiast to wszysko robić na Wiki :)
Nie do zaakceptowania jest niejednokrotnie nażucanie przez Wiki wrednej licencji GFDL... osobiście wolałbym aby można było wybierać licencję tak jak w przypadku obrazków, bo konieczność wydawania do każdej książki używającej artykułów z Wiki drugiego tomu zawierającego tylko licencję GFDL i opaśną listę autorów, z których połowa nie zrobiła nic ponad zmienienie "om" na "ą", albo pododawanie linków które przy druku i tak zostały usunięte jest delikatnie mówiąc bez sensu. Pozostaje jeszcze możliwość pytania się kilkudziesięciu takich "autorów" o zgodę na publikację artykułu na warunkach innych niż GFDL... A jak ma się własną stronę to można albo od razu opublikować jako PD, albo se zastrzec prawa autorskie, ale jak ktoś chce z tekstu skorzystać to uzyska zgodę jednej osoby i nie musi już szukać jak tu skontaktować się z kimś kto 2 lata temu cośtam poprawił, ale już nie zagląda na Wikipedię.
Jakaś wolna licencja, która dopuszcza kopiowanie i przerabianie tekstów ale z zachowaniem informacji o źródle i autorach jest niezbędna w każdym projekcie wiki. Nie da się precyzyjnie rozgraniczyć czyja edycja była bardziej wartościowa od innej. Poprawianie literówek jest tak samo ważne jak dodawnie treści merytorycznych. Poprawianie po kimś kto pisze dobre merytorycznie teksty ale sadzi dużo błędów i ma "okropny język" jest ciężką pracą, za którą należy się taki sam co najmniej szacunek jak za samo napisanie tekstu. Dobry merytorycznie tekst, w którym jest dużo błędów ortograficznych i stylistycznych nie będzie poważnie potraktowany przez czytelnika i wzbudzi w nim wątpliwości co do ogólnej wartości tego tekstu. Przypisanie autorstwa jest konieczne, bo motywuje wielu ludzi do uczestniczenia w projekcie. Mówiąc górnolotnie oni tu piszą bo chcą coś po sobie zostawić i nie ma w takiej motywacji niczego złego. Natomiast "wolność gwarantowana" zawarta w tekście licencji daje ludziom pewność, że nikt nigdy nie położy "łapy" na ich tekstach i nie przejmie ich na własność, tylko one zawsze będą dla wszystkich dostępne.
Licencja GNU FDL jest całkowicie OK z tych trzech wcześniej wspomnianych punktów widzenia i nie stanowi problemu w zastosowaniach sieciowych, natomiast stanowi duży problem przy druku, o czym nie pomyśleli kiedyś założyciele Wikipedii. Nie można jednak wstecznie zmienić licencji bo wtedy trzebaby zapytać o zgodę na to wszystkich wcześniejszych autorów. Licencja w stosunku do tekstów musi być jedna w jednym projekcie bo inaczej uniemożliwiałoby to kooperację. Np: jeden autor chce pisać pod jedną określoną licencją a drugi pod inną, niezgodną z nią i wtedy Ci autorzy nie mogą nawzajem poprawiać swoich tekstów. Z grafikami jest łatwiej, bo one zwykle powstają raz i nie są później zbyt często modyfikowane i można przyjąć zasadę, że osoba modyfikująca ma obowiązek zaakceptować licencję pierwszego wstawiacza.
Fundacja nikomu nie narzuca określonej licencji. Przy nowych projektach dyskutuje się na początku na jakiej licencji ona powinna działać. Np. Wikinews nie są na licencji GNU FDL tylko na CC-BY-SA. Oczywiście taką decyzję można podjąć tylko raz - przy zakładaniu danego projektu - potem nie ma już technicznej możliwości wycofania się z pierwotnej decyzji.
Fundacja nikomu nie narzuca określonej licencji. Przy nowych projektach dyskutuje się na początku na jakiej licencji ona powinna działać. Np. Wikinews nie są na licencji GNU FDL tylko na CC-BY-SA. -- Tomasz "Polimerek" Ganicz
Pełna zgoda, mi tam GFDL zbytnio nie przeszkadza, nie taki diabeł straszny, a zastosowano to, co było pod ręką. Różne licencje - brrr, już pomysł, by różne projekty były na różnych licencjach jest dość odważny i w zasadzie nakłania do podwójnego licencjonowania.
Za to sama licencja "wiresuowa" zabezpiecza wolność naszego tekstu przed wszystkimi, łącznie z panem Walesem. :)
Jedno tylko zastrzeżenie:
Oczywiście taką decyzję można podjąć tylko raz - przy zakładaniu danego projektu - potem nie ma już technicznej możliwości wycofania się z pierwotnej decyzji.
Taka możliwość istniałaby, gdyby Fundacja (lub inna osoba fizyczna czy prawna, np. FSF) występowała jako repozytariusz praw autorskich, które cedowane byłyby na tę osobę publicznego zaufania. Skupienie praw w jednym miejscu umożliwia późniejsze decydowanie o licencji - taki projekt zbierania praw ma np. Free Software Foundation Stallmana i zgromadziła AFAIK ich poważne portfolio.
Stety albo niestety z pewnie różnych powodów w przypadku Wikipedii nie ustalono takiego repozytariusza - i teraz faktycznie raczej nic nie da się zrobić.
Pozdrowienia, a.m.
Aegis Maelstrom napisał(a):
Fundacja nikomu nie narzuca określonej licencji. Przy nowych projektach dyskutuje się na początku na jakiej licencji ona powinna działać. Np. Wikinews nie są na licencji GNU FDL tylko na CC-BY-SA. -- Tomasz "Polimerek" Ganicz
Pełna zgoda, mi tam GFDL zbytnio nie przeszkadza, nie taki diabeł straszny, a zastosowano to, co było pod ręką. Różne licencje - brrr, już pomysł, by różne projekty były na różnych licencjach jest dość odważny i w zasadzie nakłania do podwójnego licencjonowania.
Za to sama licencja "wiresuowa" zabezpiecza wolność naszego tekstu przed wszystkimi, łącznie z panem Walesem. :)
Jedno tylko zastrzeżenie:
Oczywiście taką decyzję można podjąć tylko raz - przy zakładaniu danego projektu - potem nie ma już technicznej możliwości wycofania się z pierwotnej decyzji.
Taka możliwość istniałaby, gdyby Fundacja (lub inna osoba fizyczna czy prawna, np. FSF) występowała jako repozytariusz praw autorskich, które cedowane byłyby na tę osobę publicznego zaufania. Skupienie praw w jednym miejscu umożliwia późniejsze decydowanie o licencji - taki projekt zbierania praw ma np. Free Software Foundation Stallmana i zgromadziła AFAIK ich poważne portfolio.
Stety albo niestety z pewnie różnych powodów w przypadku Wikipedii nie ustalono takiego repozytariusza - i teraz faktycznie raczej nic nie da się zrobić.
Pozdrowienia, a.m.
Można jednak zrobić inaczej: oznaczać oddzielnie licencję dla każdej edycji - w profilu usera by się wybierało domyślną, standardowo najlepiej jakby to było PD, a pod edytorem by się dało pole listy (wielokrotnego wyboru) do zmieniania licencji (najlepiej domyślnie ukryte i rozwijane poprzez JavaScript albo CSS - oczywiście jeśli przeglądarka ich nie obsługuje powinno się pojawiać od razu - coś jak te denerwujące ramki pod artykulami z guziczkiem [ Pokarz ]). System musiałby wtedy sprawdzić czy te licencje się ze sobą nie gryzą i wyświetlać na stronie pod artykułem na jakich licencjach może być wykorzystany. Zależnie od zasad danej licencji dodawałby też listę autorów w wersji takiej jakiej wymaga licencja (z licencjami obrazków włącznie) oraz pełny tekst licencji w przypadku GFDL (względnie informację: przy publikacji na licencji GFDL wymagane jest dołączenie do każdej kopii utworu pełnego tekstu licencji).
Wprowadzenie tego teraz jest oczywiście niemożliwe. Ale jakby developerzy mediawiki dodali taki mechanizm kontroli licencji (najlepiej w formie oddzielnego pluginu) to może za rok, dwa by się udało.
-- Jakub Bogusław Jagiełło (JaBoJa)
Witam,
Mam takie pytanie, może głupie, ale pobieżnie szukając nigdzie nie znalazlem wytycznych: czy akceptowane byłoby umieszczenie w tekście na własnej stronie internetowej linków do poszczególnych artykułów na Wiki, wyjaśniających pewne pojęcia? (Ewentualnie oznaczonych w jakiś sposób, typu "...jakieśtamhasło <a href=...>[zobacz w Wikipedii]</a>..")
Pibwl, Pozdrowienia,
Michal Derela
Ee.. wytycznych chyba nikt nie dał, bo jasne, że można. :]
Powiem więcej, sprawa linków nie ma nawet nic wspónego z licencją, możesz przecież dawać linki nie tylko do Wikipedii, ale do jakiejkolwiek strony internetowej.
Skoro coś jest na publicznej stronie w Internecie, to autor chce, żeby do niego linkowano.
pozdrowienia,
a.m.
Skoro coś jest na publicznej stronie w Internecie, to autor chce, żeby
do niego linkowano.
Z wyjątkiem tzw. "głębokich linków": są już precedensy sądowe, które zabraniają ich stosowania (ale póki co chyba tylko w USA).
Ekhem... en-wiki podaje definicję głębokiego linka jako linkującego do specyficznej podstrony lub grafiki w obrębie innej strony zewnętrznej, zamiast linku do strony głównej:
http://en.wikipedia.org/wiki/Deep_linking
W takim przypadku linkowanie do dowolnej podstrony Wikipedii można zakwalifikować jako głębokie linkowanie...
Tak tylko gwoli ścisłości.
Pozdrawiam
Zureks
Dr Stan Zurek napisał(a):
Skoro coś jest na publicznej stronie w Internecie, to autor chce, żeby
do niego linkowano.
Z wyjątkiem tzw. "głębokich linków": są już precedensy sądowe, które zabraniają ich stosowania (ale póki co chyba tylko w USA).
Ekhem... en-wiki podaje definicję głębokiego linka jako linkującego do specyficznej podstrony lub grafiki w obrębie innej strony zewnętrznej, zamiast linku do strony głównej:
http://en.wikipedia.org/wiki/Deep_linking
W takim przypadku linkowanie do dowolnej podstrony Wikipedii można zakwalifikować jako głębokie linkowanie...
Tak tylko gwoli ścisłości.
Pozdrawiam
Zureks
USA jest krajem którego ustawodawstwo zapewnia dużo wolności firmom, zabierając je ludziom (tylko niewiem po co skoro prawo powinno być dla ludzi). Przecież nie będziemy np. usuwali informacji niewygodnych dla chińskiego rządu bo w chinach ich publikowanie jest nielegalne. Tak samo jeśli USA ma nieludzkie przepisy w kwestiach praw autorskich, to ma się to nijak do przepisów polskich. A co do sytuacji w Polsce, to słyszałem gdzieś że linkować wolno (ale linkować, nie osadzać pliki z zewnętrznych serwerów na własnej stronie, bo na to trzeba już mieć zgodę autora), a jeśli autor sobie tego nie życzy to może zablokować na serwerze taką możliwość (no i wtedy rzecz jasna nie wolno omijać blokady) - służy do tego zmienna "REFERER" przesyłana w nagłówku rządania HTTP. Autorzy portali z pewnością sobie z taką blokadą poradzą, a osoba która sobie zakłada darmowe konto gdzieśtam i nie ma takiej możliwości musi się przecież liczyć z ograniczeniami. Jeśli jej zależy na ograniczeniu niech przeniesie stronę na inny serwer.
Jakub Bogusław Jagiełło napisał(a):
USA jest krajem którego ustawodawstwo zapewnia dużo wolności firmom, zabierając je ludziom (tylko niewiem po co skoro prawo powinno być dla ludzi). Przecież nie będziemy np. usuwali informacji niewygodnych dla chińskiego rządu bo w chinach ich publikowanie jest nielegalne. Tak samo jeśli USA ma nieludzkie przepisy w kwestiach praw autorskich,
Akurat przepisy prawa autorskiego są znacznie bardziej liberalne w USA niż w Europie. W USA jest znacznie szerszy zakres użycia fair-use, krótszy i węższy okres ochrony patentowej, niższe koszty patentowania itp. Dopiero od lat 60 XX w. w USA zaczęto przykręcać "śrubę" ograniczeń wynikających z prawa autorskiego, kopiując wiele tradycyjnych rozwiązań Europejskich, jak np. 70. letni okres ochrony. W dodatku w USA wywołuje to ostry sprzeciw społeczny, wyrażający się w takich ruchach i organizacjach jak Creative Commons czy Free Software Foundation, natomiast w Europie ludzie są bardziej przyzwyczajeni do ostrych przepisów prawa autorskiego i uważają to za coś naturalnego.
On Sun, 3 Sep 2006, Tomek "Polimerek" Ganicz wrote:
Jakub Bogusław Jagiełło napisał(a):
USA jest krajem którego ustawodawstwo zapewnia dużo wolności firmom, zabierając je ludziom (tylko niewiem po co skoro prawo powinno być dla ludzi). Przecież nie będziemy np. usuwali informacji niewygodnych dla chińskiego rządu bo w chinach ich publikowanie jest nielegalne. Tak samo jeśli USA ma nieludzkie przepisy w kwestiach praw autorskich,
Akurat przepisy prawa autorskiego są znacznie bardziej liberalne w USA niż w Europie. W USA jest znacznie szerszy zakres użycia fair-use, krótszy i węższy okres ochrony patentowej, niższe koszty patentowania
pozwolę sobie luźno popolemizować...
hmm... węższy okres ochrony patentowej może tak, ale z kolei szersza możliwość patentowania czegokolwiek w ogóle i to już stwarza problemy dla pojedynczych ludzi i małych firm (duże nie muszą się o to martwić, bo dzięki posiadanym przez siebie patentom mają z innymi dużymi umowy o wzajemnym odstąpieniu od przyszłych roszczeń, itp)... chodzi oczywiście o patenty na szeroko pojętą własność intelektualną (dotyka to np. branże it, biotechnologię, inżynierię genetyczną, itp)...
a co do fair use, to owszem, zakres użycia być może jest szerszy, ale zasadność zastosowania fair use jest mocno uznaniowa i w zasadzie, interpretacja konkretnych przypadków może zależeć od podejścia właściciela praw - a ktoś nie będący dużą firmą nie jest w stanie pozwolić sobie na pokrywanie ewentualnych przyszłych roszczeń, jeśli właściciel praw autorskich podważyłby zastosowanie fair use w danym przypadku, a odpowiedni sąd przychyliłby się do tej opinii (chociaż, zdaje się, istnieje również (chociaż pewien nie jestem) instytucja ubezpieczeń od tego typu zdarzeń - ale to znowu wydatek, który niekoniecznie mała firma lub osoba fizyczna chciałaby ponosić)...
jak kogoś to bardziej interesuje, to polecam: http://www.law.duke.edu/cspd/comics/zoomcomic.html
regards, blue.
06-08-31, Ejdzej Wikipedysta ejdzej.wikipedysta@gmail.com napisał(a):
06-08-31, Aegis Maelstrom napisał(a):
Skoro coś jest na publicznej stronie w Internecie, to autor chce, żeby do niego linkowano.
Z wyjątkiem tzw. "głębokich linków": są już precedensy sądowe, które zabraniają ich stosowania (ale póki co chyba tylko w USA).
-- Wikipedysta:A.J.
Znaczy o co chodzi ? linkowanie na swojej stronie grafik z cudzego servera tak, aby sobie łącze odciążyć ?
AJF/WarX
Znaczy o co chodzi ? linkowanie na swojej stronie grafik z cudzego servera tak, aby sobie łącze odciążyć ?
To o czym piszesz to jest tzw. direct linking i ogólnie jest nielubiane.
Natomiast deep linking to po prostu linkowanie do podstron - jakiś czas temu Ticketmaster pogonił Microsoft za linkowanie do podstron zamiast do strony głównej (na której np. mogą być wyświetlane jakieś reklamy).
Polecam arta na en-wiki.
Pozdro
Zureks
06-08-31, Dr Stan Zurek zureks@gmail.com napisał(a):
Znaczy o co chodzi ? linkowanie na swojej stronie grafik z cudzego servera tak, aby sobie łącze odciążyć ?
To o czym piszesz to jest tzw. direct linking i ogólnie jest nielubiane.
A na commons po to są bodajże ładowane te grafiki ''z krzyżem'' aby ludziom tak linkującym stron nie popsuć ...
Natomiast deep linking to po prostu linkowanie do podstron - jakiś czas temu Ticketmaster pogonił Microsoft za linkowanie do podstron zamiast do strony głównej (na której np. mogą być wyświetlane jakieś reklamy).
Ale po to jest wikipedia ...
Polecam arta na en-wiki.
Pozdro
Zureks
Ja też pozdro i pewnie w wolnej chwili poczytam... AJF/WarX
Ejdzej Wikipedysta wrote:
06-08-31, Aegis Maelstrom napisał(a):
Skoro coś jest na publicznej stronie w Internecie, to autor chce, żeby do niego linkowano.
Z wyjątkiem tzw. "głębokich linków": są już precedensy sądowe, które zabraniają ich stosowania (ale póki co chyba tylko w USA).
Z kolei na naszej Wikipedii bardzo częste są "głębokie linki" do serwisów zewnętrznych (do zdjęć, opisów). Myślę, że stosowanie ich jest nie na miejscu.
Catz
Z kolei na naszej Wikipedii bardzo częste są "głębokie linki" do serwisów zewnętrznych (do zdjęć, opisów). Myślę, że stosowanie ich jest nie na miejscu.
W świetle tego co napisaliśmy powyżej pewnie nie. Ale jakie jest rozwiązanie? Podawać obydwa linki: płytki (do głównej) i głeboki (do szczególnej)? Podawanie tylko do głównej w moim mniemaniu jest raczej bezsensem, bo np. podanie skrótu do www.onet.pl jest niemal jednoznaczne z niemożliwością odnalezienia czegokolwiek w tak rozbudowanym serwisie. Nic innego mi nie przychodzi mi do głowy.
Zureks vel Staszek Żurek
Z kolei na naszej Wikipedii bardzo częste są "głębokie linki" do serwisów zewnętrznych (do zdjęć, opisów). Myślę, że stosowanie ich jest nie na miejscu.
W świetle tego co napisaliśmy powyżej pewnie nie. Ale jakie jest rozwiązanie? Podawać obydwa linki: płytki (do głównej) i głeboki (do szczególnej)? Podawanie tylko do głównej w moim mniemaniu jest raczej bezsensem, bo np. podanie skrótu do www.onet.pl jest niemal jednoznaczne z niemożliwością odnalezienia czegokolwiek w tak rozbudowanym serwisie. Nic innego mi nie przychodzi mi do głowy.
Zureks vel Staszek Żurek
Praktyką w podawaniu linków jest podawanie bezpośrednio do treści. Po to właśnie daje się link, żeby coś łatwo znaleźć, tak jak kiedyś dawano w przypisach np. numer strony, a nie komenatrz typu "znajdziecie w podręczniku X czy pracy Yka". Inaczej ze wstawiania tych linków możemy zrezygnować - bo np. bieżące wydarzenia wypełnione linkami "Gazeta.pl" i "Rzeczpospolita" są bez sensu.
Co do praktyki amerykańskiej - rozumiem, że chodzi o bardzo szczególne przypadki (właśnie wysługiwanie się serwerem i podbieranie treści, taki mirroring ale przez ściąganie na żywo kontekstu albo dość bezczelne linkowanie ze swojego portalu, ciekawostek do innych stron - choc to jest kontrowersyjne), bo wspomniane orzeczenie sądowe jest kuriozalne.
To tak, jakby zabronic publikowania programow telewizyjnych, bo ludzie beda ogladac te filmy, ktore chca, a nie jak leci, lacznie z np. programem dzialkowca i reklamami. Da sie przeciez tak skonstruowac strone internetowa, zeby biedny czytelnik i tak trafil na reklamy.
Osobiscie tak bardzo bym sie tym nie przejmowal. Jesli np. gazeta nie chce udostepniac swojego archiwum - moze je zablokowac. Tymczasem w Polsce mamy nawet ruchy w obie strony - bodajze Wyborcza otwarla swoje archiwa.
Pozdrawiam, a.m.
To tak, jakby zabronic publikowania programow telewizyjnych, bo ludzie beda ogladac te filmy, ktore chca, a nie jak leci, lacznie z np. programem dzialkowca i reklamami. Da sie przeciez tak skonstruowac strone internetowa, zeby biedny czytelnik i tak trafil na reklamy.
W pewnym motelu w USA właściciel zainstalował sobie urządzenie, które automatycznie zmieniało kanał kiedy pojawiały się reklamy (można kupić takie cacko). Jak tylko ten kanał telewizyjny się o tym dowiedział, to ścignęli gościa i wygrali sprawę.
Osobiscie tak bardzo bym sie tym nie przejmowal. Jesli np. gazeta nie chce
udostepniac swojego archiwum - moze je zablokowac. Tymczasem w Polsce mamy nawet ruchy w obie strony - bodajze Wyborcza otwarla swoje archiwa.
Póki co też uważam, że nie jest to żadnen problem na pl-wiki. Jak się pojawią zarzuty, to wtedy w końcu od czegoś są boty - problem można rozwiązać w kilka dni.
Jak to było kiedyś w Simpsonach - Prawnik mówi "wyobraźcie sobie świat bez prawników..." - i wyobraził sobie wszystkich ludzi trzymających się za ręce i tańczących, po czym otrząsnął się z odrazą ;-)
<ref> Żeby nie było że to atak osobisty, to nie podzielam jego zdania ;-) </ref>
Pozdrawiam
Zureks / Staszek Żurek
PS. Się kurka kiedyś podpisałem Zureks w prywatnym emailu...
Dr Stan Zurek napisał(a):
To tak, jakby zabronic publikowania programow telewizyjnych, bo ludzie beda ogladac te filmy, ktore chca, a nie jak leci, lacznie z np. programem dzialkowca i reklamami. Da sie przeciez tak skonstruowac strone internetowa, zeby biedny czytelnik i tak trafil na reklamy.
W pewnym motelu w USA właściciel zainstalował sobie urządzenie, które automatycznie zmieniało kanał kiedy pojawiały się reklamy (można kupić takie cacko). Jak tylko ten kanał telewizyjny się o tym dowiedział, to ścignęli gościa i wygrali sprawę.
Eee... Nie mówcie nikomu, ale jest do Firefoksa takie rozszerzenie, które blokuje nie tylko obrazki (tak jak w Operze), ale także animacje flash (często używane do prezentacji reklam). Ja oczywiście nie używam, ale tak tylko słyszałem :)). Co za paranoja - jeszcze trochę to będę musiał patrzeć na każdy bilbord jadąc autostradą, bo inaczej będę płacił grzywnę...
Pozdrowienia, Nux.
Nux napisał(a):
Dr Stan Zurek napisał(a):
To tak, jakby zabronic publikowania programow telewizyjnych, bo ludzie beda ogladac te filmy, ktore chca, a nie jak leci, lacznie z np. programem dzialkowca i reklamami. Da sie przeciez tak skonstruowac strone internetowa, zeby biedny czytelnik i tak trafil na reklamy.
W pewnym motelu w USA właściciel zainstalował sobie urządzenie, które automatycznie zmieniało kanał kiedy pojawiały się reklamy (można kupić takie cacko). Jak tylko ten kanał telewizyjny się o tym dowiedział, to ścignęli gościa i wygrali sprawę.
Eee... Nie mówcie nikomu, ale jest do Firefoksa takie rozszerzenie, które blokuje nie tylko obrazki (tak jak w Operze), ale także animacje flash (często używane do prezentacji reklam). Ja oczywiście nie używam, ale tak tylko słyszałem :)). Co za paranoja - jeszcze trochę to będę musiał patrzeć na każdy bilbord jadąc autostradą, bo inaczej będę płacił grzywnę...
Pozdrowienia, Nux.
WikiPL-l mailing list WikiPL-l@Wikipedia.org http://mail.wikipedia.org/mailman/listinfo/wikipl-l
Któraś tam wersja IE7 standardowo nie wyświetla flashów osadzonych na stronie bezpośrenio ze względu na jakieś "genialne" patenty. ;)
On Fri, 1 Sep 2006, Gabriel Tendera wrote:
Ejdzej Wikipedysta wrote:
06-08-31, Aegis Maelstrom napisał(a):
Skoro coś jest na publicznej stronie w Internecie, to autor chce, żeby do niego linkowano.
Z wyjątkiem tzw. "głębokich linków": są już precedensy sądowe, które zabraniają ich stosowania (ale póki co chyba tylko w USA).
Z kolei na naszej Wikipedii bardzo częste są "głębokie linki" do serwisów zewnętrznych (do zdjęć, opisów). Myślę, że stosowanie ich jest nie na miejscu.
ja uważam, że nie tylko jest jak najbardziej _na_miejscu_, ale wręcz bezsensem byłoby tak nie linkować, a w szczególności, ja często zwalczam linki, które np. linkują do szerokiego tematycznie portalu, a nie do treści bezpośrednio związanych z danym hasłem...
tak, jak wskazywali inni - jak inaczej umożliwić czytelnikowi poszerzenie informacji na ten konkretny dany temat?
po to przecież są linki i takie jest ich fundamentalne zastosowanie...
pozdrawiam, blueshade.
On Thu, 31 Aug 2006, [UTF-8] Aegis Maelstrom wrote:
Skoro coś jest na publicznej stronie w Internecie, to autor chce, żeby do niego linkowano.
no... aż tak oczywiste to to nie jest... przynajmniej nie dla wszystkich... o czym przypomina np. sprawa polskiego internauty, który na forum podał link do strony z ich niewydanym albumem...
http://prawo.vagla.pl/node/5922
akurat mu się udało, ale nie obeszło się bez problemów...
oczywiście, ja się zgadzam w 100%, że jeśli coś jest dostępne publicznie w Internecie, to wolno do tego linkować bez zgody i ograniczeń :) ... tylko podaję przykład na to, że są tacy, co mają zdanie odmienne...
regards, blue.