Ależ to nie był przykład na to, iż komuś w ogóle w głowie zaświtało, by niezdejmowalni mieli jedyne prawo do decydowania. To byl przykład na to, że kolejną sprawę dyskutuje się poza oficjalną wikipedią, poza plecami wikipedystów, bez ogłoszenia w barze... co, 15 administratorów założy sobie teraz stowarzyszenie i przejmnie "w imieniu prawa" ten projekt? Wybacz, ale to trąci absurdem....