Pozwolę sobie przedstawić propozycję rozwiązania problemu listy -
obecna "debata" nie prowadzi do niczego sensownego. Najpierw jednak
krótka analiza oraz moje zdanie, znudzeni proszeni są o pominięcie
tej części.
- na meta istnieje przynajmniej jedna lista z ograniczonym dostępem,
więcej nie szukałem
http://mail.wikipedia.org/mailman/listinfo/checkuser-l
- lista dyskusyjna nie jest tym samym, co prywatne rozmowy na IM,
różnica jest podobna, jak między rozmową znajomych a audycją w
programie telewizyjnym
- stworzenie listy bez konsultacji ze społecznością może być dobrą
pożywką dla trolli pokroju Kwietnia (nie jest to aluzja do żadnej
osoby domagającej się jawności listy)
- stworzenie tajnej listy bez konsultacji ze społecznością stwarza
poczucie wyższości adminów; musicie zdać sobie sprawę, że
użytkownicy mogli poczuć się dotknięci brakiem zaufania ze strony
sysopów
- argument, który przedstawił WarX pokazuje, że w wyjątkowych
sytuacjach lista może być potrzebna, i jest oczywiście sensowny
- dyskutowanie kwestii technicznych powinno odbywać się w sposób
jawny - pamiętajcie, że tworzymy Wolną Encyklopedię, więc nie widzę
powodów, by zamykać dostęp do wiedzy o funkcjach administracyjnych
innym (mechanizm MediaWiki może wykorzystać każdy)
Propozycja rozwiązania:
1. (Zaczynamy od zera, zapominamy o obecnie istniejącej "tajnej" liście)
2. Zgłoszenie propozycji powstania zamkniętej listy dyskusyjnej dla
administratorów w Barze wraz z argumentami.
3. Dyskusja, głosowanie (to nie plaga głosowań, uważam, że jest to
ważna sprawa).
4. Ewentualne utworzenie listy na - uwaga - serwerze Fundacji
Wikimedia, co zapewnia kontrolę (będą mieli ja stewardzi Fundacji).
5. Upublicznienie listy osób, które uczestniczą w liście.
6. Stworzenie czegoś, co nazwałbym regulaminem listy, dopuszczającym
częściowe otwarcie archiwum w pewnych przypadkach (nadużycie
uprawnień, RFC sysopów - to tylko propozycja, nikomu tego nie życzę).
Alternatywą jest pozostawienie obecnego stanu rzeczy, ale nie będzie
to lista adminów, ale "prywatny folwark". Doprowadzi to do
frustracji kilku osób (w tym niżej podpisanego) i dalszego psucia krwi.
Pozdrawiam i liczę na zdroworozsądkowe podejście.
Marcin Łępicki