Się nie zrozumieliśmy chyba. Nie widzę żadnych przeszkód, żeby ktoś sobie prywatnie skryptami dostosowywał wygląd Wikipedii do własnych wyobrażeń czy światopoglądu. I można wszystkich o takiej ewentualności informować. To dotyczy nie tylko wizerunków Mahometa, ale np. erekcji Shankbone'a albo zdjęć peronów kolejowych; jestem wręcz zdziwiony, że takie skrypty dotąd nie powstały.
Ale też nie widzę absolutnie żadnej możliwości, żeby to się odbywało w jakikolwiek oficjalny sposób i tu się zgadzamy w 100%. Na naszej Wikipedii straszy od lat [[szablon:ostrzeżenie]], służący cenzurowaniu ofensywnych grafik i on mnie np. bardzo kole w oczy, bo jest to właśnie łamanie fundamentalnych zasad projektu.
szw.
Dlatego właśnie byłem zdziwiony Twoim postem. :)
Jasne, taka customizacja ustawiana w profilu użytkownika jest fajnym rozwiązaniem dającym nadzieję na pogodzenie np. "medyków" z ludźmi oburzonymi zdjęciami medycznymi.
Natomiast widzę co najmniej dwa problemy: 1. krojenie wiki pod indywidualne potrzeby będzie wymagało logowania się - a do tego ustawiania preferencji. Gros czytelników obecnie się nie loguje.
Trudno mi też sobie wyobrazić tworzenie wszelkich profili (w rodzaju Wikipedia Orthodox Muslim edition, wycinająca zdjęcia alkoholu i kobiet z gołymi głowami, na przykład).
2. Trzeba się bacznie pilnować, by odróżniać kwestie (no właśnie jakie? odczuć?) od kwestii czystoświatopoglądowych: abyśmy nie obudzili się w "Multipedii", gdzie użytkownicy sobie ustawią profile "lewicowy", "prawicowy", "świecki", "katolicki", "pro Bush", "anty Bush" itd. itp.
Już sam problem z *nazwaniem* problemu pokazuje, że granica jest mętna i nieprzekonywująca. Mówimy o "odczuciach", ale inne odczucia dotyczą wspomnianej teorii ewolucji, roli papieży w historii świata, znaczenia religii, biologii człowieka, stosunku do homoseksualizmu itp. itd. Odczucia wyznawców Apartheidu każą pisać, że rasa czarna jest podrzędna względem białej; a ukazanie osób białej i czarnej jako równorzędnych partnerów jest zniewagą śmiertelną. Wprowadzamy profil Apartheid Yes/No ?
Dalej, z powodu tejże mętnośći proces customizacji trudno będzie zatrzymać.
I o ile Wikipedia "będzie taka fajna" i będzie pokazywać użytkownikom świat, jakim oni chcą go widzieć, to nie będzie już świat, jaki jest za oknem. A ewentualna "Multipedia" byłaby śmiercią Wikipedii i największym tryumfem niejakiego Andy'ego Keena walczącego z "kultem amatora". Okazałoby się, że zamiast próbować budować mityczne idealne źródło naukowe, zbudowaliśmy customizowalny agregator blogów, podający taką "prawdę", na jaką czytelnik ma ochotę.
To byłby szalenie ciekawy projekt i sam chciałbym go zobaczyć (choć skutki społeczne jego istnienia mogłyby być tak odświeżające jak fatalne) - ale to już nie jest Wikipedia, tylko DisinfoPedia lub MeatBallWiki 2.0. [1]
Podstawą Wikipedii jest dążenie do naukowego obiektywizmu i *jednej prawdy*. [2] Uniwersalizm naukowy to dobra podstawa porozumienia - jest bardzo wymagający, ale też trudno relatywizowalny, wiadomo czego się trzymać i przynosi pożyteczny produkt.
Wybór należy do autorów i czytelników, ale na razie róbmy WikiPedię. :]
Pozdrawiam serdecznie i dzięki za ciekawy temat dyskusji. :)
michał "aegis maelstrom" buczyński
[1] - tutaj gorąco polecam przyjrzenie się alternatywnym pomysłom na wikiźródło wiedzy: ideom disinfopedii (obecnie sourcewatch), meatball czy nawet knola.
[2] - To dyskusyjne co napiszę, ale IMO nawet panoszące się po pewnych hasłach wstawki "Kontrowersje" oraz "różne punkty widzenia" są bardzo często jaskrawym nadużyciem w Wikipedii, płynącym z naszego lenistwa czy sięgającego n rzędów wielkości braku ekspertów. W świecie idealnym każda kontrowersja powinna być zbadana i naukowo wyjaśniona; a różne poglądy powinny być opisywane tylko z socjologicznego punktu widzenia (tylu a tylu uważa/zachowuje się tak i tak, co może być tłumaczone teorią taką lub taką). Wiem, że usłyszę od np. historyków, że "tak się nie da" - ale musi być jakaś wspólna podstawa czyniąca historię nauką, a nie snuciem wymyślonych historyjek na zasadzie literatury pięknej. Jeśli np. niektórzy historycy nie są przyzwyczajeni do wspólnej pracy czy obrony własnego zdania - najwyższy czas by się tego nauczyli.
Nazywanie białego białym a czarnego czarnym jest bardzo trudne (i tu biję się w pierś, sam o to aktywnie nie walczę) - natomiast boję się, że kiedyś utoniemy w powodzi nijakich ostrożnych hasełek lub przeciwnie - śmietniku sprzecznych opinii - a przeciętny czytelnik nic z tego nie zrozumie.