Pozwolisz że się ustosunkuję.
W dniu 2 stycznia 2015 13:55 użytkownik Tomasz Ganicz polimerek@gmail.com napisał:
Hej,
Piszę to po dłuższej konsultacji telefonicznej z Natalią.
To mnie nie dziwi znam Natalię od tej strony, umie i lubi dużo mówić i czyni to bardzo barwnie, przyznaję.
Z tego co mi zrelacjonowała wynika, że z profilem Wikiźródłowym był pewien problem. Natalia próbowała nawiązać kontakt z Tommym, bowiem profil był od pół roku martwy. Oferowała kilka różnych modeli współpracy i wsparcia.
Te kilka modeli? To znaczy konkretnie jakie, z zapisu rozmowy widzę tam takie modele "Jeśli jest ktoś, kto prowadzi i chce to robić - nie wcinam się, proponuję, podrzucam. Jeśli ktoś chce prowadzić razem, to tak robimy. Jeśli nie ma nikogo - biorę to na siebie." Zadałem *wielokrotnie* pytanie, skąd to nagłe oferowanie pomocy. Dotychczasowy brak zainteresowania zrzucała na dotychczasowy skład Stowarzyszenia. Nie potrafiła też w jakikolwiek sposób wytłumaczyć, dlaczego skoro dotąd w najbardziej minimalistyczny sposób nie pomagała udostępniając choćby posty, tworząc łańcuszek reklamy, naraz tak aktywnie chce wziąć udział w projekcie. Omijała wręcz odpowiedzi na pytanie. Chyba że odpowiedzią miało być stwierdzenie "Stowarzyszenie dało mi za zadanie m.in. pomoc w promocji projektów w mediach społecznościowych", czyli działa bo dostała zlecenie.
Okazało się też, że sam Tommy jest w sporze ze społecznością tego projektu,
Skąd pani Natalia ma takie informacje? Nie działa na projekcie od 2012 roku. Czy 3 do max 5-ciu osób, z którymi jestem skłócony, stanowi w społeczności gdzie regularnie od lat czynnie redaguje minimum 30 osób stanowi społeczność? A może tę społeczność stanowi jedna osoba, z którą niegdyś byłem skłócony, stała redaktorka Wikiźródeł, czynnie i stale atakująca co pewien czas moje wpisy na prywatnym moim profilu na FB? Profil jest publiczny. Nie tylko stała redaktorka, stała wielbicielka, bo jak mi już od dwóch lat zwisa wynikła między nami różnica poglądowa, zawsze kilka razy do roku mogę liczyć na jej ataki, przy których oskarża się mnie o histerię i agresję :D Czy te 3, 4, max 5 osób to cała społeczność?
a jednocześnie profil został stworzony i był prowadzony w sposób sugerujący, że stanowi coś w rodzaju oficjalnej strony Facebookowej społeczności tegoż projektu.
Co dokładnie sugerowało, że profil jest prowadzony w sposób sugerujący, że stanowi coś w rodzaju oficjalnej strony Facebookowej społeczności tegoż projektu? Nazwa? Brzmiała Wikiźródła. Jak wyżej wspominasz "grupa edytorów Wikipedii anglojęzycznej i założyła sobie profil w Facebooku o nazwie "Wikipedia New Zeland" - to jest całkowicie OK". posty? Dotyczyły zakończonych projektów na Wikiźródłach, dotyczyły książek, bibliotek oraz akcji Wikiźródeł. Propagowałem projekty prowadzone też przez skłóconą ze mną społeczność. Liczył się zakończony projekt, gotowa do korzystania książka, nie animozje czy redagujący użytkownik.
Taka sytuacja jest mocno niezręczna i w
związku z tym Natalia próbowała drobnymi kroczkami coś z tym począć od paru tygodni. Jednym z takich kroków były próby ożywiania tego profilu przez prośby wysyłane do Tommego, aby on zechciał umieszczać od czasu do czasu przygotowane komunikaty o różnych działaniach związanych z WIkiźródłami.
Od paru tygodni? Małymi kroczkami? Czy rozmowa *pierwsza i ostania* na przełomie 9 i 10 grudnia, gdzie zostałem powiadomiony o zainteresowaniu pomocą, zaledwie wymiana *kilkunastu zdań*, braku udzielenia rzeczowych odpowiedzi na pytania, przy jednoczesnym zasugerowaniu, że ja powinienem zamieścić informację o ilości stron na Wikiźródłach (co ewidentnie świadczy o kompletnej nieznajomości projektu przez Natalię). Profil zawsze promował jakość, zakończone solidnie projekty, nie ilość, nie 150 000 stron, z czego mnóstwo jest zaledwie zaczątkiem edycyjnym, w skład tego wchodzą też strony z surowym OCR. *Drugim* małym kroczkiem było oznajmienie mi po fakcie, że zostałem pozbawiony praw admina na profilu. Natalia doskonale wiedziała, o czym wspomniała w zawiadomieniu, że zareaguję gwałtownie, jednak dokonała tego. Co więcej podczas rozmowy zarządałem przywrócenia poprzedniego stanu, ostrzegając, że tej sprawy tak nie zostawię. Dałem rozmówcom kilka godzin czasu. Zostałem (nie przez Natalię) nazwany terrorystą i szantażystą. Między tymi rozmowami, dnia 9/10 grudnia a 1 stycznia, między nami nie było jakiejkolwiek komunikacji, ani maila ani innej formy. 10 grudnia o godzinie 12:53 napisałem: "proszę o założenie nowego profilu Wikiźródeł, proszę o założenie nowego profilu, ja podam w wiadomości obserwującym link do nowego profilu i usunę dotychczasowy profil". O godzinie 12:55 Natalia odpowiedziała "ok, poinformuję Stowarzyszenie, że tak stawiasz sprawę". Czekałem cierpliwie na podanie linka do nowego linku, żeby poinformować o tym czytelników, przekierować ich tam na spokojnie i po kilku dniach po cichu usunąć założony przeze mnie profil.
Mam propozycję, żeby już Natalia głosu od tych opowieści nie traciła, nie widzę jakichkolwiek przeszkód, żeby upublicznić rozmowy, zarówno tę z 9/10 grudnia jak i tę 1 stycznia, te oba *małe kroczki.*
*TJ*