Togo napisal dn. 07.07.05 16:28:
Słusznie, bo niektórzy opuścili projekt, a tylko
więksi naiwniacy
pozostali.
Krzyżyk im na drogę. Mam się rozpłakać? Ktoś wcześniej słusznie
spostrzegł, że pisanie do Wikipedii to nie jest wcale powszechnie
dostępne prawo dla każdego, tylko swoisty przywilej tych, którzy mają
odrobinę oleju w głowie, chcą się swą wiedzą podzielić z innymi, i
jeszcze w dodatku to potrafią. Jeśli są za słabi - merytorycznie czy
psychicznie - nie ma powodu rozpaczać. To nie ochronka, tylko
stowarzyszenie pozytywnie myślących.
Jestem też
przeciwny postawom "mam wasze opinie w d..., jutro zrobię
iksa sysopem albo mnie odwołajcie", a także innym "nas jest wielu,
twój sprzeciw jest niemerytoryczny".
A ja jestem przeciwny postawom "mam wasze opinie w d..., bo jestem
sysopem i nikt mnie nie odwoła".
To mamy zbieżne poglądy w tej materii. Jedne zresztą nie wykluczają drugich.
Regulamin nie operuje pojęciem większości, nie jest
ważne ile głosów
padnie "za". Tylko głosy "przeciw" mają jakiekolwiek znaczenie.
Nie operuje też pojęciem weta. Czy to wszak koń, czy owca, w każdym
razie nie kura. Użycie słowa "veto" w naszych dyskusjach ma historyczne
siedemnasto- i osiemnastowieczne konotacje, których ja osobiście wolę
unikać, dlatego sprzeciwiam się jego nadużywaniu w tym kontekście.
Pozdrawiam
Julo