Jak już będziesz wiedział Januszu, to chętnei poznam oryginał/link do tego
sporu archeolog/admin. Lub informację, że to błąd redaktora.
Jednak p. Jochym popełnił sporo błędów w wywiadzie, wprowadzając w bład i
czytelników i redaktora, np.
"To demokratyczna społeczność i wszystkie decyzje, także o tym, kogo
pozbawić statusu administratora, zapadają w głosowaniach." - A przecież nie
ma głosowań w sprawie pozbawienia statusu admina ! OUA było niezwykle
krótkim epizodem i odległym w czasie ! Wiele decyzji, np. usunięcie artu
(ek, ale i poczekalnia) zapada nie drogą głosowania. Nie jestem pewny co do
medali i DA, ale tam chyba jest podobnie?
Również nie jest prawdą, że wystarczy dużo edytować by trafić do grupy
adminów. Edycje to jedno, a trzeba mieć jeszcze zaufanie głosujących i cechy
osobowościowe, inaczej nie byłoby głosowań o przyznaniu, tylko adminem
zostawałoby się z autoamtu po wypełnieniu XX edycji.
Również inne odpowiedzi takie sobie. Nawet jeśli sprawa archeologa jest
fikcją, to i tak stanowiska p. Jochyma wobec hipotetycznej sytuacji jest
nienajlepsze. Wyzywanie od nieuków za poprawę faktów lub ich dodanie,
banowanie za toż nie da się skwitować stwierdzeniem, że "Co do zasady będę
bronił administratora, bo sam fakt, że ktoś jest profesorem czy doktorem
niczego nie przesądza". Zwłaszcza, gdy na koniec się przyznaje, że się
sprawy nie zna. Lepiej poprosić o konkretne linki, przestudiować i wtedy
bronić ewentualnie admina lub archeologa. A jeśli brak czasu w wywiadzie, to
odnieść się do sprawy hipotetycznie - czyli jeśli były wyzwiska itp. to jest
to złe.
Podobnie z córką profesora - akurat w sprawie dat, to wcale nie jest
czystsze, gdy poprawia obcy, a nie zainteresowany, zwłaszcza gdy data jest
zła, a brak źródeł zewnetrznych. W końcu datę urodzenia zainteresowani znają
lepiej niż ludzie z zewnatzr.
Natomiast nie sądzę, by można było czynić zarzut p. Jochymowi z jego
odpowiedzi oszołom "gdynianin, rocznik 1980". Mam silne wrażenie, że odp.
dotyczyła spraw ogólnych, że wśród adminów może być jakiś przypadek
oszołoma, i to jest złe. Choć wyszło niezręcznie. Zresztą zarzut
oszołomstwa, o ile nie mylicie się, że chodzi o E., jest kompletnie
bezsensowny, ale to kwestia gustu, widocznie redaktor ma inny.