Tak sobie teraz myślę - przepraszam za uczepienie się tej sprawy billboardów, ani nie miejsce na to, ani nie czas, a poza tym rozgrzebywanie starych ran nigdy nie jest konstruktywne. Cała sprawa i to, w jaki sposób przebiegła zostawiła widać we mnie jeszcze trochę emocji i żalu, które w momencie przywołania jej przez ciebie w takim, a nie innym kontekście najwyraźniej ożyły. Niepotrzebnie chyba.
Przepraszam za omawianie tego tutaj, teraz i po czasie. Obiecuję więcej nie wracać, po wikipediowemu wybaczyć i zapomnieć :-) Czytelników tej listy za fatalny off topic przepraszam również.