W dniu 10 sierpnia 2008 10:28 użytkownik Stan Zurek <zureks(a)gmail.com> napisał:
Na zakonczenie
pozwole sobie na jedna drobna refleksje: dzieki wypowiedzi Pana, panie Tomku, jeszcze
jasnij, anizeli do tej pory, a mam 59 lat, rozumiem dlaczego tak czesto, niestety, mowi
sie o "polskim piekielku", o ktorym zreszta wspomnial Pawel MM.
Z wielka przykrością, ale musze się niestety zgodzić z przedmówcą. Nie
ma to jak nazwać w jednym zdaniu kilka(dziesiąt?) tysięcy osób (w tym
również tych wybitnych) "jeleniami" bez zastanowienia się nad
potencjalnymi konsekwencjami takiej wypowiedzi... I to kto jak kto ale
sam Pan Prezes...
Skąd u Ciebie Polimerku takie pokłady negatywnego podejścia
szczególnie do osób? Bo to nie pierwszy raz kiedy się bardzo negatywne
wypowiadasz szczególnie jeśli chodzi o osoby (potencjalnie) sławne
(vide głosowanie nad medalem dla Tony Halika). Zapewniam Cię, że można
bardzo skutecznie i konstruktywnie krytykować również w o wiele mniej
opryskliwy sposób, co będzie miało ten piękny skutek że rozmówcom nie
będzie się automatycznie podnosiło ciśnienie a to nigdy nie służy
niczemu dobremu...
Wynika to z faktu, że na co dzień się obracam w środowisku, w którym
nawet całkiem wybitne osoby dają się nabierać na różne formy
naciągania ich przy wykorzystaniu ich próżności. Nie odbiera im to ich
dokonań, ale fakt pozostaje faktem, że ktoś ich naciągnął na wydanie
np: 300 USD na zakup wydawnictwa, w którym jest ich biogram :-) Np:
jeden z całkiem wybitnych profesorów w moim instytucie trzymał długo
na ścianie w gabinecie certyfikat stwierdzający, że należy do "New
York Academy of Science" i wszyscy sądzili, że to jest coś w rodzaju
powiedzmy Akademii Francuskiej, do której może należeć 40
najwybitniejszych francuskich uczonych. Tymczasem "New York Academy of
Science", to w sumie zacna instytucja, która organizuje wykłady i inne
formy popularyzacji wiedzy, ale aby się znaleźć w gronie jej członków
wystarczy wypełnić ankietę, wpłacić od 35 do 350 USD (zależnie od
wybranej opcji), a w zamian za kolejne ok 100 USD można dostać piękny
certyfikat, który można sobie w ramkach powiesić na ścianie i
imponować kolegom po fachu i rodzinie :-) Temu profesorowi jego
wielkości naukowej to nie odbiera - on się po prostu trochę ośmieszył
i tyle, co wyszło w momencie gdy kolejne osoby z mojego instytutu
zaczęły dostawać z "New York Academy of Science" listy z propozycjami
zapisania się, wraz z ofertą zakupu certyfikatu, który od paru lat
wisiał jako "dowód na wybitne osiągnięcia" na ścianie gabinetu
profesora...
Urok Wikipedii polega właśnie na tym, że ten wszechobecny w wielu
środowiskach naukowych i artystycznych smrodek snobizmu, mitomańskiej
autokreacji i towarzystw wzajemnej adoracji nie działa, bo byle
student może wytknąć, że pisanie w biogramie wybitnego profesora, że
należy do "New York Academy of Science" naraża go na śmieszność...
Co do Halika to spór dotyczył artykułu, kandydata na medal, który był
pierwotnie pełen niezweryfikowanych legend na jego temat, częściowo
kreowanych przez niego samego i jego żonę a nawet w jednym przypadku
ewidentnie fałszywej informacji, która była uporczywie przywracana.
Halik, ponownie nie odbierając wcale mu jego prawdziwych osiągnięć
wybitnego podróżnika, fotografa i filmowca, był jak wielu podróżników
mitomanem, często np: niezgodnie z faktami podawał, że jako pierwszy
coś odkrył, gdy tymczasem to miejsce było wcześniej dobrze opisane
przez innych i należało oddzielić w tym haśle mity od dających się
zweryfikować faktów w jego biografii.
--
Tomek "Polimerek" Ganicz
http://pl.wikimedia.org/wiki/User:Polimerek
http://www.ganicz.pl/poli/
http://www.ptchem.lodz.pl/en/TomaszGanicz.html