Witam
http://ja.rafi.pl/2009/12/23/jimmy-wales-is-a-beggar/
przyznam że też mnie to zastanawiało dlaczego aż taka kasa idzie w ludzi.
PMG
-- PMG BORN TO READ www.actionmag.pl wikipedia.pl
---------------------------------------------------- Kibicuj biało-czerwonym w Zakopanem Największa impreza sportowa tej zimy! Zobacz zdjęcia: http://klik.wp.pl/?adr=http%3A%2F%2Fcorto.www.wp.pl%2Fas%2Fskoki_galeria.htm...
2010/1/5 PMG pmgpmg@wp.pl:
Witam
http://ja.rafi.pl/2009/12/23/jimmy-wales-is-a-beggar/
przyznam że też mnie to zastanawiało dlaczego aż taka kasa idzie w ludzi.
Wydaje mi się to odpowiednio doprawionym kontrowersyjnymi ocenami zabiegiem nastawionym na mały flejm, niestety.
Spróbuję się pod wieczór odnieść do niektórych stwierdzeń, szczególnie tego o odpłatnym kontencie (the right to fork, dude?) oraz nie akceptowaniu Wikipedii jako źródła w pracach naukowych (jak ostatnio sprawdzałem, to żadne źródło wtórne nie mogło być cytowane, Poli, coś się zmieniło w tej kwestii? :P).
Dzięki za linka.
Witam,
Nie ma co się za bardzo przejmować nie znanym szerzej blogerem, chociaż z drugiej strony faktycznie skłania to do zastanowienia, czy Fundacja aby zanadto się nie rozrosła. 33 etaty to dość sporo jak na tego typu organizację, a przecież bardzo wiele prac jest zapewne zlecanych na zewnątrz na zasadzie outsourcingu, nie mówiąc już o ogromnej masie wikipedystów pracujących za darmo. Może rzeczywiście Fundacja powinna opublikować, jako swego rodzaju epilog do fundraisera, materiał, w którym szczegółowo wyjaśni, na czym polega wyjątkowość kwalifikacji tych 33 osób, że wszyscy możemy pracować za darmo, a oni nie... Wiadomo, że każda większa organizacja pozarządowa ma ludzi na etacie, ale musi być to bardzo jasno tłumaczone donatorom.
Pozdrawiam,
Powerek38
Łukasz Garczewski pisze:
2010/1/5 PMG pmgpmg@wp.pl:
Witam
http://ja.rafi.pl/2009/12/23/jimmy-wales-is-a-beggar/
przyznam że też mnie to zastanawiało dlaczego aż taka kasa idzie w ludzi.
Wydaje mi się to odpowiednio doprawionym kontrowersyjnymi ocenami zabiegiem nastawionym na mały flejm, niestety.
Spróbuję się pod wieczór odnieść do niektórych stwierdzeń, szczególnie tego o odpłatnym kontencie (the right to fork, dude?) oraz nie akceptowaniu Wikipedii jako źródła w pracach naukowych (jak ostatnio sprawdzałem, to żadne źródło wtórne nie mogło być cytowane, Poli, coś się zmieniło w tej kwestii? :P).
Dzięki za linka.
2010/1/5 Powerek38 powerek38@gazeta.pl:
Witam,
Nie ma co się za bardzo przejmować nie znanym szerzej blogerem,
To akurat nie jest "nie znany szerzej blogger". To tak dla porządku zaznaczę. ;)
Witam,
Dnia 5 stycznia 2010 Łukasz Garczewski napisał:
Nie ma co się za bardzo przejmować nie znanym szerzej blogerem,
To akurat nie jest "nie znany szerzej blogger". To tak dla porządku zaznaczę. ;)
Ale znany troll. :-) Trzeba mieć to na uwadze przy odpowiadaniu.
Inna sprawa, że ten walący po oczach banner z osobistym przesłaniem Walesa też mnie wkurzał. Skoro Wikipedia nie ma właściciela, to dlaczego tak eksponuje się jednego z jej twórców?
Pozdrawiam, Robert
Dnia 05-01-2010 o 13:14:09 Robert Drózd napisał:
Inna sprawa, że ten walący po oczach banner z osobistym przesłaniem Walesa też mnie wkurzał. Skoro Wikipedia nie ma właściciela, to dlaczego tak eksponuje się jednego z jej twórców?
Właśnie, aż strach pomyśleć co będzie za rok. Zarejestrowani mogą posiłkować się ukryciem tego wspaniałego banera, ale współczuję czytelnikom.
W dniu 5 stycznia 2010 13:14 użytkownik Robert Drózd rdrozd@sgh.waw.pl napisał:
Witam,
Dnia 5 stycznia 2010 Łukasz Garczewski napisał:
Nie ma co się za bardzo przejmować nie znanym szerzej blogerem,
To akurat nie jest "nie znany szerzej blogger". To tak dla porządku zaznaczę. ;)
Ale znany troll. :-) Trzeba mieć to na uwadze przy odpowiadaniu.
Inna sprawa, że ten walący po oczach banner z osobistym przesłaniem Walesa też mnie wkurzał. Skoro Wikipedia nie ma właściciela, to dlaczego tak eksponuje się jednego z jej twórców?
Bo ma znane nazwisko/twarz i w zeszłym roku analogiczny baner dał efekt w postaci ponad-dwukrotnego skoku wpłat dziennych. W tym też dało się zaobserwować analogiczny skok. O ile faktycznie trzeba przyznać, że te banery są wkurzające - to one jednak bez dwóch zdań przynoszą oczekiwany efekt finansowy. A dzięki temu, że Fundacja ma dużo kasy nikt w tym roku już nie wypisuje andronów, że Wikipedii grozi bankructwo, czy że ktoś planuje ją przejąć, za to można pomarudzić, że pracownicy Fundacji za dużo zarabiają, "firma" ma "zysk" (zysku nie może mieć jako instytucja non-profit, może mieć tylko nadwyżkę przychodów nad wydatkami, którą ma obowiązek zachomikować albo wydać na cele statutowe) co w IMHO jest jednak mniejszym złem niż odwrotna sytuacja :-) No i Jimbo nie jest pracownikiem Fundacji, ani też nie ma żadnego prawa wypłacać sobie procenta od tego "zysku".
Warto też zauważyć - że jeśli chodzi o stronę techniczną zbiórki - to można mieć różne zastrzeżenia - to nie można mieć zastrzeżeń do jej transparentności. Publicznie dostępna jest automatycznie generowana lista darczyńców z podanymi dokładnie danymi, godzinne, dzienne, tygodniowe i miesięczne statystyki (dzięki czemu każdy może śledzić samodzielnie efekt działania różnych banerów i haseł), Fundacja w miarę regularnie informuje o efektach zbiórki i sama dość krytycznie ocenia własne niedociągnięcia.
W dniu 5 stycznia 2010 12:55 użytkownik Łukasz Garczewski lgarczewski@gmail.com napisał:
2010/1/5 PMG pmgpmg@wp.pl:
Witam
http://ja.rafi.pl/2009/12/23/jimmy-wales-is-a-beggar/
przyznam że też mnie to zastanawiało dlaczego aż taka kasa idzie w ludzi.
Wydaje mi się to odpowiednio doprawionym kontrowersyjnymi ocenami zabiegiem nastawionym na mały flejm, niestety.
Trochę ma rację, że na pensje idzie w Fundacji coraz więcej kasy - ale jakby ten Rafi umiał liczyć, to by mógł sprawdzić, że wzrost wydatków na pensje jest wolniejszy od wzrostu liczby pracowników - czyli kasa nie idzie na podwyżki, tylko raczej na zatrudnianie kolejnych osób. Średnie zarobki raczej nawet lekko im spadły - ale też nie dlatego, że komuś obcięli, tylko pozatrudniali większą liczbę osób na niżej płatnych stanowiskach (sekretarki, opiekunowie pojedynczych projektów, pół-wolontariusze w usability project itd.) Jak już kiedyś wykazywałem faktycznie ich średnie zarobki są w dolnych granicach średnich zarobków ludzi z branży IT w Kalifornii, choć oczywiście ich zarobki w przeliczeniu na złotówki i tak się w polskich warunkach wydają wysokie. Inna sprawa, że czasem człowiek się zastanawia po co ich tam tylu pracuje i co właściwie robią, ale racjonalność polityki zatrudniania Fundacji ciężko jest ocenić bez znajomości detali jej działania :-)
Spróbuję się pod wieczór odnieść do niektórych stwierdzeń, szczególnie tego o odpłatnym kontencie (the right to fork, dude?) oraz nie akceptowaniu Wikipedii jako źródła w pracach naukowych (jak ostatnio sprawdzałem, to żadne źródło wtórne nie mogło być cytowane, Poli, coś się zmieniło w tej kwestii? :P).
Kilka uczelni ogłosiło ostatnio, że zabrania cytowania Wikipedii (UWr i UJ zdaje się). Praktyka jest taka, że i tak ludzie będą cytować, tylko się nie będą do tego przyznawali :-P.