Ja moze na wstepie powiem, ze mnie to interesuje nie dlatego, ze szukam dziury w calym, tylko dlatego ze - bez wartosciowania - interesuja mnie powody dla ktorych celowo rezygnuje sie z wolnego licencjonowania. Dlatego bardzo za twoja merytoryczna odpowiedz dziekuje.
Kamil "Gardomir" Janicki pisze:
- Moim osobistym zdaniem wolne licencje nie do każdego zastosowania się
nadają, a czasem przynoszą więcej szkody niż pożytku. W histmagu publikowane są prace naukowe i popularnonaukowe. Ani ja, ani inni ich autorzy nie byliby zadowoleni, wiedząc, że każdy może je dowolnie skopiować i przerobić.
To jest wlasnie jedna z tych kwestii, ktore wydaja mi sie niezmiernie istotne. W swiecie akademickim istnieje wiele regul, ktore w zaden sposob nie wynikaja z autorskich praw majatkowych, a raczej praw moralnych (ktorych wolne licencje nie dotycza) i tradycji akademickiej. Reguly te to np. rozpoznanie autorstwa, wtornosc czy pierwotnosc badan i zwiazana z tym pozycja w srodowisku akademickim, zasady dotyczace cytowania czy podawania adresow bibliograficznych itd. Nie ulegaja one zawieszeniu tylko dlatego, ze autor zgodzil sie na swobodna cyrkulacje tekstu czy wykorzystywanie go przez innych. Wolna licencja dotyczy wylacznie praw majatkowych, a nie formalnych i nieformalnych regul dotyczacych funkcjonowania tekstu w danym kontekscie spolecznym. Jak sie wydaje pomocna jest tutaj kategoria utworu zaleznego - utwor zalezny to np. tlumaczenie, opracowanie, prezentacja posterowa, skrot na potrzeby antologii. Nie chodzi przeciez o to, by zmieniac tekst autora, tylko o roznorodne zastosowania tego tekstu. W tym sensie rozumiem obawe, ale wydaje mi sie ona bezpodstawna. Jak sadze wolna licencja nie powoduje zawieszenia podstawowych zasad rzadzacych swiatem publikacji naukowych. Czy sie myle? pozdrawiam Jaroslaw Lipszyc