Użytkownik Juliusz napisał:
Nie chce mi się też brać poważnie argumentów, że pewna szanowna osoba płci pięknej poczuła nagle kategoryczny imperatyw wewnętrzny (to się chyba nazywa po polsku chcica?), aby pracować nad słownictwem seksualnym, i to akurat wtedy, kiedy wiadomo, że pewien bęcwał już właśnie na ten temat wszczął awanturę. Musiał to chyba być naprawdę silny przypływ libido, skoro nie dało się z tym poczekać tydzień albo dwa.
Julo
Masz rację, rzeczywiście powinny Ci przychodzić do głowy bardziej merytoryczne argumenty, a szczerze mówiąc to radzę jednak spostrzec, że już jakiś czas temu kwestia człowieczeństwa płci pięknej ale pośledniej została rozstrzygnięta i nie wchodzi w zakres tzw. poprawności światpopglądowej (przenosząc na grunt Wikipedi - NPOV na siłę) i w tzw. kręgu cywilizacji zachodniej nie jest kwestionowana.
Mój kłopot z Kwietniem. Na moje szczęście czy nieszczęście, pomimo dość dużej ilości edycji, nie miałem z nim nigdy kłopotu w pracy nad artykułami. Widzę, że sobie coś tam dłubie. Ze względu na ciągłe alarmy wszczynane z jego powodu zaglądam czasem co edytował, jak widać go w ostatnich zmianach. No i mimo tej natężonej czujności też nie mam mu nic do zarzucenia. Znaczy nie zdażyło mi się abym uważał, że jego zmiany, na które się natknąłem należy revertować, a jeżeli dokonywałem w nich drobnej korekty to nie spotkłem się z atakami i wojną edycyjną z jego strony (co do wagi czyichkolwiek edycji w artykułach nie powinniśmy się wypowiadać ani nad nią zastanawiać - każdy wkład w Wikipedię jest tak samo ważny, każdy jest z założenia anonimowy i wspólny). Nie wiem czy jestem takim wyjątkowym przypadkiem wikipedysty, a wszycy pozostali bez przerwy muszą walczyć z wandalizmami Kwietnia. Ale taki jest prawdziwy opis moich zetknięć w Wikipedii z Kwietniem na gruncie merytorycznym.
Ja nie mam więc problemu. Dostrzegam jednak, że problem jest. Mają go inni. No i tu mój kłopot. Nie moja sprawa więc nie chce mi się grzebać w historii i przekopywać 500 tomów akt aby dojść prawdy i samodzielnie ocenić. Chciałbym oprzeć się na wypowiedziach zaiteresowanych, biorących udział w tych sporach. I co mi się podaje. Z jednej strony ogromną ilość tasiemcowych wywodów o swoich prześladowaniach ozdobionych etykietkami wikipedystów typu: Andrzej - "wikikapitan", "no comments", Julo - "wikikapral", "ociec prać", Beno - "cham" (Julo chyba też), Polimerek - "depracowator", Szumyk - "EOTbannowicz" Oczywiście pewnie dużo więcej jeszcze i brawniejszych. Samo czytanie tego wszystkiego jest nużące i nastawia nieprzychylnie wobec piszącego. Trzeba więc sięgnąć na drugą stronę. A tam ciągle - "wywalić", "zbanować", "nie odzywać się", okraszone określeniami "kretyn", "wariat ze Szczecina", "pseudomagister" i też wiele innych. No i niestety dodatkowo blokowanie konta naprawdę za rzeczy, których przecież nie uważamy za zasługujące na blokowanie.
Dziwię się, jeżeli ktoś się dziwi, że w takim stanie rzeczy znajdują się osoby, jak ja, które zastanawiają się czy nie jest Pac wart swego pałaca (pałaca niestety w ruinie już).
mzopw