Ja tu poprę Przykutę. Lub więcej - pozwolę sobie przy tej okazji wyrzucić z siebie to, co mi przy współpracy ze Stowarzyszeniem od jakiegoś czasu na serduchu leżało. Bo, szczerze mówiąc, jestem tym okropnie zmęczona. Co jakiś czas ktoś ma pomysł i co jakiś czas okazuje się, że pierwszą reakcją, pochodzącą od którejś z tych samych osób z zarządu lub okolic , jest "nie da się", "nie warto", "po co?", "bez sensu". Parę dni temu jedna z tych osób wyjaśniła mi telefonicznie, że działania mające wpłynąć na budowę pozytywnego PR Wikipedii są jej zdaniem niepotrzebne, bo ludzie i tak będą z Wikipedii korzystać, więc po co w ogóle się starać? A że nie pierwszy to raz słyszę, to nawet nie miałam siły polemizować. Dzisiaj na liście inna ogłasza, że kontakty z prasą to "robienie szoł". Czyli w podobnym duchu. Przy okazji 10 urodzin do poznaniaków pędziły uwagi (również od rzecznika), że z tym całym szumem medialnym to przesadzają, nie warto. Naprawdę, naprawdę nie warto, żeby wikipedyści opowiadali w mediach, że Wikipedia jest fajna? Żeby byli widoczni? Żeby pokazywali, że działają?
Obserwuję po drodze wytracanie się całego mnóstwa pozytywnej energii, która zamiast iść w działania, w inicjatywy, w pomysły - odbija się o ścianę. Ja już np. nie mam ochoty pewnych rzeczy nawet proponować, bo wypaliłam się w tłumaczeniu, ,że może warto spróbować? Tak jak ja to widzę - każdy pomysł jest wartościowy, jeśli nie jako coś do realizacji od razu, to jako punkt wyjścia do wypracowania czegoś lepszego. Ale trzeba o tym rozmawiać, a nie ukręcać mu głowę jak tylko się pojawi. Szczerze? Jestem w Stowarzyszeniu od bardzo niedawna, ale pozwolę sobie na wyznanie, że już kilka razy rozważałam wypisanie się z niego. Po prostu rozmawiam z ludźmi, słucham jak bardzo są zmęczeni krytykanctwem, patrzę jak cudowna, fantastyczna energia rewelacyjnych, pełnych pasji ludzi leży odłogiem, jak pomysły wypalają się lub więdną. I takie marnowanie potencjału łamie mi serducho. Przepraszam, że przy okazji pomysłu Jantarka (btw. Tomek, chętnie pomogę, jakby co, pomysł jest fajny, można go też rozbudować) wylewam z siebie to wszystko. Ale może czas głośno powiedzieć to, co tak wiele osób mówi w rozmowach prywatnych - marazm, niechęć wobec działań i wobec budowy wizerunku medialnego, ciągłe krytykanctwo i ubijanie pomysłów są bardzo męczące. Ja na przykład nie mam już siły z tym walczyć. I żeby nie było - tak, zgłaszanie sensownych uwag krytycznych jest ważne. Ale pytanie czy to musi odbywać się w tak nieprzyjemnej atmosferze jak zazwyczaj, w poczuciu, że nie warto, czy może w atmosferze burzy mózgów, w której pomysły się dopracowuje i poprawia, a nie zarzyna?
Przepraszam, ja naprawdę myślę, że czas zacząć mówić te rzeczy głośno. Jeśli zbyt ostro - przepraszam również, ale może ja po prostu jestem już za bardzo zmęczona i mam potrzebę tupnięcia, nawet jeśli to tupnięcie cokolwiek nerwowe. Ale zmieńmy coś, komunikujmy się inaczej, proszę.
A pomysłowi Tomka dajmy szansę, jest fajny, można z nim coś zrobić.