Dorożyński Janusz napisał(a):
Sam znakomity Fedorowicz popisał się też czymś innym - w 89 r. tak doskonale wyczuł nastroje, że swoim darem (poważnie) prześmiewczym (a teraz biorę linijkę i równiutko wykreślam listę krajową) przyczynił się do wycięcia tej listy i do kryzysu konstytucyjnego. W rezultacie regulamin wyborów zmieniano w trakcie wyborów.
Poza wszystkim, przypisywanie Fedorowiczowi zasług (czy też - jak wolą niektórzy - winy) za upadek listy krajowej i kryzys konstytucyjny jest mocną przesadą. Po pierwsze nie tylko on do tego nawoływał, ale cała masa innych przyzwoitych ludzi - głównie aktorów, było trochę spotów na ten temat w telewizji (państwowej - jedynej, jaka była, nie licząc telewizji "Echo" we Wrocławiu!) - pamiętam, jak Szczepkowska instruowała, żeby skreślać każde nazwisko z osobna, nie spiesząc się, dbając, żeby nie było pretekstu do nie zaliczenia skreślenia, gdyby pośpiesznie i krzywo narysowana linia skreślająca przypadkiem ominęła któregoś kandydata z tej listy. Po drugie nie było to wcale "prześmiewcze", tylko reakcja na formalne i jak najbardziej oficjalne instrukcje wydane komisjom wyborczym, gdzie napisano, że nie uznaje się za skreślenie np. postawienie dużej litery "Z" po przekątnej listy, że aby zaliczyć skreślenie kandydata, musi być przekreślone zarówno jego imię, jak i nazwisko. To nie były żarty, tak komuchy usiłowały zapobiec ryzyku zbyt wielu głosów przeciwnych. Nikt się jednak nie spodziewał, że klęska będzie aż tak totalna, dlatego też ordynacja uchwalona po Okrągłym Stole nie przewidziała w ogóle możliwości zaistnienia takiej sytuacji. Przewidywanie tych wydarzeń było - wg ówczesnych partyjnych funkcjonariuszy (w tym Kwaśniewskiego, Millera, Oleksego i Rakowskiego) - równie zbędne jak kupowanie pługów odśnieżających dla władz miejskich Bombaju albo Singapuru. Ale to też nie Fedorowicza wina czy zasługa, tylko ograniczoności umysłowej wyżej wymienionych dżentelmenów i ich partyjnych kolegów.
To co dziś wydaje się żartem - jeszcze szesnaście z czymś roku temu było ponurą i żałosną rzeczywistością.
Julo