Przykuta napisał(a):
Chodzilo mi o powolanie "raz a dobrze" na jakis okres grupy, ktora
bylaby w pogotowiu by rozstrzygac naprawde powazne, juz przewlekle/ zaognione spory (np. takie, gdy zada sie bana na zawsze). Wszystkie skargi szlyby najpierw do nich, a nie np. te liste (dlatego to niewdzieczne zajecie...)
Jeżeli chodzi o przewlekłe spory, to od razu piszę, że raczej w tym nie będę dobry. Ale mogę się podjąć wszelkich świeżych sporów (o ile nie będą to wpisy typu, "ej ziomal, bzykaj się" itp. kwalifikujące się wyłącznie na test lub test2). O ile będę uchwytny.
Kochani przestańcie gonić w piętkę! NIE MA - zwyczajnie po prostu nie ma trudnych konfliktów oprócz tego jednego. Wszystkie inne jeśli powstają, to znikają dość szybko bez udziału żadnych amatorskich psychologów, dajcież wy żyć! Była jedna próba powołania komisji negocjacyjnej do nie wiem czego i co? I poszła w krzaki, bo z jej działań tylko boki można było zrywać (przynajmniej taka była z tego korzyść). Nauczcież wy się, drodzy moi, odróżniać różnicę zdań od konfliktów i nie traktować ustępstwa jednej ze stron jak katastrofy, bo skutek będzie tylko taki, jak u Kaczek z Donaldami! Bierzecie z nich najgorsze możliwe wzorce, gdy tymczasem trzeba po prostu ruszyć głową (i myszką), przestać zastanawiać się nad tym "co byśmy zrobili, gdyby jutro nastąpił problem typu B13/3a"? Choćbyście nie wiem jak długą listę możliwości stworzyli, to _NIGDY_ nie będziecie przygotowani na prawdziwe problemy bo: [tu lista wszystkich możliwych powodów - poczynając od zwykłej nieobecności (cytuję: "o ile będę uchwytny") aż do tego, że każde z "zakazanych" zachowań da się przy odrobinie złej woli "obejść" tak, żeby skutek był ten sam, a nie podpadać pod paragrafy].
Reasumując: szkoda waszego wysiłku w tym zupełnie nikomu do niczego niepotrzebne przedsięwzięciu. Spróbujcie wreszcie załatwić JEDEN problem i zobaczcie, kto ma rację: czy ja, twierdzący że większość istotnych kłopotów wikipedii wynika z działalności wiadomego osobnika, czy też ci z was, którzy twierdzą, że to nie ma nic do rzeczy.