W dniu 1 marca 2012 09:44 użytkownik kicior99 robert.ciechanowski@googlemail.com napisał:
Powerek, problem jest w tym, że podane przyklady były wybitnie nieuznawane zarówno przez normy jak i przez uzus i trudno w tej sytuacji odebrać wypowiedź jako przejaw dobrej woli. Zwłaszcza, że w tym kontekście można było wcale nie mieszać wikipedii. Feministki glupie nie są i podejrzewam, że ta pani celowo przesadziła, co wynika po prostu z tego, że prowadzi walkę. Może premierki nie da się przepchnąć, ale może psycholożkę? A o brak dobrej woli posądzam ją dlatego, że jest masa żeńskich form nie nacechowanych negatywnie - referentka, feministka, lekarka, krawcowa, programistka - przeto zarówno starych jak i całkiem współczesnych.
"Lekarka" zasadniczo jest określeniem kolokwialnym. Kobieta lekarz po zdaniu odpowiedniego egzaminu otrzymuje tytuł zawodowy, który ustawowo nazywa się "lekarz medycyny". Nie ma tytułu zawodowego "lekarka medycyny", stąd lekarki mają na pieczątkach i tabliczkach albo skrót "lek.med." albo określenie "lekarz medycyny". Męskie nazwy tytułów i stopni naukowych i zawodowych wynikają chyba z faktu, że "tytuł" i "stopień" są w języku polskim rodzaju męskiego.