Dariusz Siedlecki napisal dn. 26.05.05 15:33:
Nie rozumiem was za bardzo.
One się bawią. Przy tym są dobrymi edytorkami i nie mamy podstaw ich blokować. Dlaczego traktujecie to wszystko na poważnie, a nie bawicie się z nimi?
Ja napisałem do nich, dlaczego nie chcę się "bawić" z nimi. W odpowiedzi otrzymałem bezwartościową kpinę z moich argumentów. Datrio, nie jestem osobą pozbawioną humoru, ale akurat ten projekt chcę traktować poważnie. Występy takich osób mnie nie bawią, a uważam wręcz, że szkodzą wikipedii. NAPRAWDĘ, moi drodzy, za dużą rangę przywiązujecie do rzekomej wartości ich edycji, a za małą - do tego, jak one działają. Dziś (jestem w pracy, taki mam rodzaj pracy, że w święta pracuję) przyszedłem do roboty, a jeden facet, który mi podlega - brudas niemożebny, ale fachowiec - przyszedł śmierdzący i niedomyty. Wyrzuciłem go do domu i wpisałem nieusprawiedliwioną nieobecność. Mimo, że dobry fachowiec - nie dało się z nim dziś pracować.
To samo jest z nimi. Śmierdzą. Dlatego uważam, że odzywki w stylu "ńe pszestańemy, lóbimy tag pisać" są absolutnie wystarczającym powodem, żeby je wysłać "do domu". Wikipedia w sumie na tym tylko zyska.
Muszę wam powiedzieć, że teraz, jak tylko wchodzę na Wikipedię z zamiarem edycji czegokolwiek, to pierwsza rzecz sprawdzam, czy Kwiecień jest on-line, i czy te panienki (kimkolwiek one/oni/ona/on są/jest) również. Jeśli widzę jakąkolwiek ich aktywność w ostatnich kilkunastu minutach - najczęściej sobie po prostu odpuszczam. Czy to o to chodzi w "otwartej dla wszystkich" wikipedii?
Pozdrawiam Julo