Niestety długie, bo nie chcę nabijac (sobie) licznika ilości postów :-)) - i tak nie liczy się do edycji.
| -----Original Message----- | From: ... Tomasz Wegrzanowski | Sent: Thursday, July 14, 2005 2:03 PM / | Słowa "błąd" w tym znaczeniu używają wyłącznie ci, | którzy nie odczuwają potrzeby rozróżniania "error" i "bug".
Oczywiście że tak. Wyobraź sobie, że istnieją w tym polskojęzycznym, jak Ty uważasz, jeszcze kraju użytkownicy oprogramowania. Oprogramowania, które jakby się nie starali magicy programerzy ma bagi i powoduje erory. I tym użytkownikom nóż się w kieszeni otwiera, gdy pojawia się u nich świeżo przekwalifikowany z programera implementer, soft nie działa, a on sypie softłerami, bagami, erorami, paczami, rutowaniem, słiczeniem i czym tam jeszcze, zamiast po ludzku (i polsku) powiedzieć, że w oprogramowaniu jest błąd. Użytkownika (polskojęzycznego jak Ty chcesz) nie interesuje subtelna różnica pomiędzy pluskwą, niesprawnością (bagiem) i błędem (erorem). Długo jeszcze tutaj nie przejdziemy gremialnie na angielski, choćby z tego powodu, że niektóre anglistyczne komisje oblały by 99,99999% ludności (czasem erystycznie z powodu osobistych sympatii :-) ).
Przykład z użytkownikiem, i to że on _jest_ ważny podał mi b. dobry pobliski programer, nie gorszy niż Ty, aby nie powiedzieć więcej. Sam on bez zachwytu podawał ten argument, nie jest purystą, mówi potocznie w zamkniętym środowisku bag, ale ma zdecydowanie więcej empatii, bo akceptuje, że poza nim, zamknietym kręgiem i komputrami są jeszcze jacyś ludzie. A agrumentów szukałem, nie ufając swojemu puryzmowi (ach ten Popper), gdy walczyłem z artykułem "bug", więc to nie tylko moje widzimisię.
| -----Original Message----- | From: ... Przemyslaw 'BlueShade' Idzkiewicz | Sent: Thursday, July 14, 2005 5:42 PM / | moim zdaniem to jest bardzo kiepski pomysł to tak nazwać... w | życiu nie wiedziałem, żeby ktoś pisał "ruter", "ruting" ...
Kiedyś nie znano zwierzęcia zebra. Pierwszy podróżnik po Afryce, który przywiózł wiadomość o tym dziwolągu pomalowanym w pasy chyba mało co nie trafił do szpitala dla umysłowo chorych. Poważnie twierdzono, że takie zwierzęta - ponieważ nikt ich nie widział - nie istnieją, koniec, kropka.
A że nie widziałeś w życiu kogoś ... Ja w zakładzie gdzie pracuję może nie jestem aż taki jak Julo, ale forsuję właśnie pisownię "ruter" i pochodne. Nie jest to traser i pochodne, choć bardziej mi się podoba. A że dziwnie dla niektórych polskojęzycznych wygląda? Kiedyś normalką była holajza, śrubsztak, waserwaga, a dziwolągami w rodzaju zebry - dłuto, imadło, poziomica.
Przy okazji, pewnie autorytety mnie od razu zmierzą z pogardą, ale dla anglojęzycznego ogółu użycie pojęcia "phishing" lub "fishing" do zjawiska informatycznego złodziejstwa też wg mnie było dziwaczne. Tak samo, jak już pojawiające się w użyciu w polskojęzycznej ;-) Polsce słowa "wędkowanie". Anglojęzyczni mogą używać dziwacznych nowotworów, a nam w naszym brzmieniu nie wolno, bo kilku guru nie pozwala? Pewnie, będą ważniejszi jako szamani sypiący holajzami etc. :-))
| -----Original Message----- | From: ... Krzysztof Burghardt | Sent: Thursday, July 14, 2005 1:49 PM / | Uznaję, że pomysł zastosowania polskich nazw został odrzucony przez | wyśmianie. Można i tak.
Trochę piszę po ptokach :-)
Tak to już tu jest, trzeba o tym nieustannie przypominać (sobie :-) ). Pojęcie dyskusji merytorycznej każdy ma jak pewną częśc ciała własne, króluje - często nieuświadaniana sobie, wrodzona - erystyka, obśmiewanie, złośliwość, animozje i frustracje osobiste, wysoki poziom adrenaliny oraz - też w organizmach nierodzimych - testosteronu. W sumie agresji.
Taki jest ten świat. Warto o tym wiedzieć od poczatku, jak też, że wiki to tylko możliwość, nie prawo kontytucyjne lub przyrodzone, nie obowiązek. Kiedyś pisałem jako rozwinięcie - tu albo sobie radź (często bez wsparcia) albo spaj. Teraz wyrażę to bardziej elegancko, aczkolwiek w wolnym tłumaczeniu z języka zagranicznego: However, participants still have the RightToLeave. While not as satisfying, ultimately it's often the best choice. A jednak uczestnicy cały czas mają Prawo do Odejścia. Jeśli nic nie jest zadowalające, to w końcu najczęściej jest to najlepszy wybór.
Pzdr., Janusz 'Ency' Dorożyński
PS. Zaryzykowałem omówienie ;-) nawet pod groźną tego, że autorytety znów bezapelacyjnie stwierdzą, że oblałem, bo błądzę jak pijany w lesie. Trudno, życie ... E.