Mimo, że pozornie wygląda, że mamy wspólne
cele w istocie właściwie tak nie jest. Ty chcesz uzyskać prawo do wykonywania zdjęć na wyłączność Twojego projektu, tak żebym ja nie mógł z tego skorzystać, bo mi tego zabronisz, a ja chce mieć zdjęcia, które każdy będzie mógł w przyszłości użyć - w tym również Twój projekt.
Z tego tekstu bynajmniej to nie wynika
A szczególnie ten fragment
"Oczywiście duże muzea mogą obawiać się, że zdjęcia z Wikipedii zostaną wykorzystane np. do wykonania pocztówek lub albumu. Tyle że w przypadku zdjęć przedstawiających coś poza samymi dziełami (np. wnętrza zamkowe, dziedziniec) ewentualna publikacja musiałaby być zgodna z licencją GNU FDL, na której tworzona jest Wikipedia. Tym samym wydawca musiałby dołączyć do publikacji kilkadziesiąt stron licencji i wyraźną adnotację, że zdjęcia są darmowe. Czy ktokolwiek skusiłby się na taki souvenir?"
Przez kilka tygodni koordynowałem z Gardomirem akcję, powiadamiałem i nie było przeciwwskazań. Gdyby ten tekst ukazał się w Wyborczej, Polityce czy w innym piśmie, wnikalibyśmy w szczegóły udostępniania materiałów przez te gazety? Czy ktokolwiek zrobił coś, aby sprawę nagłośnić w mediach? Czy nie o to chodziło, aby sprawę nagłaśniać jak najszerzej przez różne podmioty?
Czy ten postulat:
"Umożliwienie wykonywania zdjęć nieodpłatnie lub za niewielką opłatą: fotografom polskiej Wikipedii, naukowcom, dziennikarzom obywatelskim i członkom inicjatyw społecznych mających na celu propagowanie polskiej kultury i historii."
jest rażąco godzący w Wikipedię? Czy naszym celem jest analiza działania mediów, czy nagłośnienie sprawy i przebicie się do mainstreamu? Czy koniecznie musimy sobie strzelać po piętach?
przykuta