Nieszczęściem jest polska gramatyka, nie Wikipedia. Ja bardzo chętnie będę
pisał "ministra", "pilotka" lub "sierżantka" i
"pułkowniczka", ale niech
pierwej ustali to odpowiedni organ, czyli pewnie Rada Języka Polskiego. Tak
to się dziwnie w naszym języku dzieje, że pewne zawody przyjęły się z
marszu (pielęgniarka, traktorzystka, suwnicowa, listonoszka), ale inne nie
miały i nie mają do dziś żeńskich odpowiedników. Łatwiej nam się mówi "pani
doktor" (niż "doktorka"), "pani docent" (niź
"docentka"), "pani profesor"
(bo słowo "profesorka" zostało zawłaszczone na użytek szkół średnich) i
dopóki ktoś kompetentny nie wprowadzi odpowiednich zmian, będzie jak jest,
z - niestety - "gramatycznymi penisami". Nawiasem mówiąc nie ma męskiej
formy terminu "prostytutka", choć nikt nie ma wątpliwości, że od
niepamiętnych czasów panowie prostytuowali się nie gorzej od pań. Czyżby
był to seksizm o wektorze przeciwnym? Żartuję. A na poważnie: Wikipedia
musi stosować się do zasad w języku polskim obowiązujących. Na tworzenie
neologizmów językowych nie ma u nas miejsca. A tak nawiasem: jednej
przynajmniej szpili uniknęlibyśmy, gdyby posłuchano kilka lat temu mojej
rady i nie zamieszczano biogramów gwiazdek porno, które są encyklopedycznie
warte tyle, co "kupa"...
--
Piotr 'Beliss' Domaradzki