Jak widać na stronie PAnM wrócił nam Arturek, tym razem pod tytułem Poznaniak1985. Osobnik ten wielu z nas napsuł krwi nim go wreszcie Lajsikonik skarcił, ale nie wykluczone, że po powrocie zacznie swoją destrukcyjną robotę na nowo. Jego argumentami przy minusowaniu większości zgłoszeń był brak "Zobacz też" i linków - w zależności od sytuacji ze- lub wewnętrznych. Jak widać bardzo wychwala własne produkcje zalecając autorom wzorowanie się na nich. W naszych szeregach zaopanowała w związku z tym konsternacja i dlatego proponuję wrócić do zasad i ostatecznego, żelaznego ustalenia prawideł: 1/ piszemy przy datach "rok" lub "r.", czy też nie? (to jeden z głównych zarzutów Poznaniaka) 2/ sekcja "Zobacz też:" jest czy nie jest obowiązująca? (j.w.) 3/ używamy terminu "bibliografia" czy "literatura" (rozumiem, że "źródła" odnoszą sie tylko do tekstów oryginalnych, jak manuskrypty, rękopisy, pierwodruki itp)? 4/ w tejże bibliografii wpisujemy wszystko "jak leci" (tak chciałby Poznaniak), czy też tylko te prace, z których korzystaliśmy? 5/ co jest ważniejsze - obszerność (j.w.), czy wartość merytoryczna artykułu? 6/ w związku z powyższym jaka powinna (o ile) być wielkość zgłaszanego do PAnM hasła - 100 tys., 50 tys., 20 tys. bajtów? I na koniec wraca kwestia dopuszczalności wikipedystów do oceniania artykułów. Jestem za koncepcją ograniczającą użytkowników ze stażem mniejszym niż 1/2 roku (a może całego roku) i/lub 1000/3000 edycji wyłącznie do dyskusji bez prawa głosowania. I jeszcze jedno - co wiąże się z ogólną paniką po minusach Poznaniaka na PAnM: rozumiem, że po zbanowaniu użytkownika wszystkie jego "minusy" tracą swoją moc. Nie wiem natomiast co z artykułem zgłoszonym przez niego do medalu? Zgodnie z zasadami powinien go otrzymać, a tym samym zostać uznanym za pełnoprawnego uczestnika. Co będzie, gdy znów - korzystając z przywileju - wróci do rozbijacko-destrukcyjnych działań? Jesteśmy wyrozumiali i tolerancyjni - to się chwali. Musimy jednak ustalić pewne granice tej wyrozumiałości i tolerancji, bo będziemy coraz częściej padać ofiarą ataków kolejnych "Arturków". Piotr "Beliss" Domaradzki