Trzeba dostrzec cel i funkcje takiego zapisu regulaminu, a nie kurczowo trzymac sie powierzchownej jego interpretacji.
Tak czytam te posty i oczom nie wierzę. Już mi nie chodzi o to, czy de facto, czy de iure popełniła błąd Nameless czy też się czepiam, chodzi o Wasze uzasadnianie swojego stanowiska. Ciekawe, jak czują się (lub czuliby się, gdyby zobaczyli) czytający je odrzuceni kandydaci. Wychodzi na to, że głosujący przeciw (na podstawie "złamanego" regulaminu) szukali pretekstu, aby ich uwalić, a pozostali patrzyli na to biernie. Czyli że Kwiecień miał rację. Czyli że ja się z tym nie zgadzam i nie rozumiem Was. Czy nie prościej byłoby, gdyby Nameless sama się zgłosiła? Czy jeśli już miałoby być inaczej czy nie prościej byłoby, gdyby choć dać na jeden dzień propozycję zmiany co do osoby zgłaszającej kandydata? A przecież była kiedyś - kiedyś na ten temat dyskusja i NIE PRZESZŁA KONCEPCJA, aby kandydata zgłaszał kto inny oprócz niego.
Daleki jestem od chęci kandydowania na miano Beno-bis (w tym negatywnym rozumieniu) - wygląda jednak na to, że nic innego mi nie pozostało.
Andrzej z Helu
Osobiscie nie sadze Andrzeju, ze Ty (ani ktokolwiek inny, np. w glosowaniu nad Datrio) chce kogos po prostu uwalic.
Szwedzki chcial chyba powiedziec, bys nie utrudnial nadmiernie procesu, bo jego zdaniem szczegol jest techniczny i niczego nie zmienia, a rygorystyczne trzymanie sie litery niepotrzebnie utrudni rozpatrzenie kandydatury. Tak tez jest moim zdaniem, choc rzeczywiscie w przyszlosci bezwzglednie najpierw powinna byc zgoda kandydata, a pozniej glosowanie. Nie mowiac o jakis podstawowych informacjach o kandydaturze - o ile Beno moze nazbyt dramatyzowal nad swoim pomyslem, ktory by jeszcze wszystko rozwlekal, to jakies info o kandydatce nam sie chyba nalezy.
Wydaje mi sie, ze kazdy ma swoja interpretacje i poczucie co jest zgodne z regulami, a co nie. Mi np. bardzo przeszkadzala niespojna argumentacja biurokratow dlaczego odrzucili Togo (dwoch z nich powolalo sie na rozne punkty regulaminu, w swoich argumentacjach wykluczajac je wzajemnie) i zastosowana przez nich zasada "ducha a nie litery", sadzac po wpisach zdaniem wiekszosci naciagana. Wtedy tez biurokraci zaczeli sobie uzurpowac prawo interpretacji regulaminu - prawo, ktorego nikt im oficjalnie nie dal. Wzieli je sobie, i juz.
Moim zdaniem byl to znacznie powazniejszy faul, naruszyl bowiem pare innych spisanych zasad. Ale wiekszosc z tym do tej pory niczego nie zrobila i zdaje sie sprawe ignorowac w imie jakiegos spokoju, moge wiec tylko powtorzyc swoj protest.
Pozdrawiam serdecznie, a.m.