Witam
Widziałem na stronie ze zmianami, że "moja" etymologia wyrazu "femina"
wzbudziła wątpliwości. Poprawiłem już z powrotem, ale po chwili przyszło mi
do głowy, że niektórzy mogą tu dojść do wniosku, iż zrobiłem to ze
złośliwości albo co... więc objaśnienie. Tutaj, a nie na WWW, bo Wikipedia
to encyklopedia, a nie słownik, w dodatku etymologiczny.
"Femina" (akcent na trzecią od końca, czyli "fe") to jest w ogóle bardzo
ciekawe słowo. Dość stare.
Z końcówki "-mina" widać, że jest to imiesłów bierny współczesny, czy jak to
się tam po polsku nazywa. Tego imiesłowu w znanej nam łacinie już nie ma,
wyszedł z użycia grubo przed początkiem epoki literackiej.
Imiesłów wyszedł z użycia, ale, jak to bywa, pozostawił ślady w leksyce.
Takimi śladami, oprócz wyrazu "femina", jest "alumnus" (od "alo"), "columna"
(od "colo"), "Vortumnus" (od "vorto", czyli klasycznego "verto"), formy 2.
os. pl. strony biernej typu "amamini" i jeszcze parę innych, których w tej
chwili nie pamiętam.
Rdzeniem dla tego imiesłowu jest tu czasownik "feo". Znaczył "ssać". Też
wyszedł z użycia, ale pozostawił derywaty, np. "filius" (ten który ssie =
syn), "fello" (ssać, oryginalnie mleko, dalej nie brnijmy :-)), może też
"felix", ale tego już nie jestem pewien.
Tak czy owak, jak "alo" znaczy "karmię", tak "alumnus" to jest "ten, którego
się karmi". Czyli wychowanek (p. słownik). Jeśli więc "feo" znaczy "ssam",
to "femina" jest to "ta, którą się ssie". Czyli samica ssaka. I to jest
oryginalne znaczenie.
Człowiek, rzecz prosta, jest ssakiem. Więc "kobieta" to jest b. mała
modyfikacja oryginału. Znaczenie "żeński osobnik roślinny" mogło powstać
oczywiście dopiero po zatraceniu poczucia związku wyrazu "femina" ze
ssaniem. I faktycznie, ma to dopiero, jak widzę ze słownika, Pliniusz
Starszy.
Summa summarum znaczenie "kobieta/samica" jest raczej niepodważalne. Tak jak
łac. "canis femina" = ang. "she-dog".
Można tylko jeszcze dodać, że tak samo jest z męskim odpowiednikiem, czyli
wyrazem "mas". Może z tym, że łac. "femina" i "mas" nie mają w sobie tego
akcentu dyszącej, zwierzęcej seksualności, jakiej nutkę słyszy się w polskim
"samica" i "samiec"; tak się np. zwracano do bóstw ("sive deus sive dea,
sive mas sive femina", czyś jest bogiem, czy boginią, czy płci męskiej, czy
żeńskiej), więc "femina" to też "samica boga", o ile można w ogóle sobie
wyobrazić takie wyrażenie.
Zarezerwowane wyłącznie dla rodzaju ludzkiego są określenia "mulier"
(kobieta) i "vir" (mężczyzna).
Pozdrawiam,
--
Autokrata