Jeszcze moje 2 przyslowiowe centy:
1. Banner jest dla mnie zdecydowanie bardziej irytujacy niz np. tekstowe reklamy Google. 2. Gdyby wszystkie wikipedie udostepnily sitenotice na tekstowe reklamy google na 2,5 miesiaca (do polowy stycznia 2009, tyle ma trwac akcja) zirytowalyby mnie mniej i warte byloby to zapewne o wiele wiecej niz 6 mln USD, ktore licza zebrac w tej kampanii. 3. Nie jestem za komercyjnymi reklamami na wikipedii, ale fakt, ze komercyjne reklamy bylyby mniej irytujace i przynioslyby wieksze wplywy finansowe niz status quo, swiadczy, ze komus udalo sie postawic swiat do gory nogami.
Innymi slowy, jezeli Fundacja chce isc na calosc i zmaksymalizowac wplywy nie baczac na to ze irytuje to uzytkownikow, to ma z pewnoscia mozliwosc uzyskania pelnej komercyjnej wartosci sitenotice (np. sprzedajac ja google). A jezeli nie zalezy jej na maksymalizacji wplywow, to powinni chociaz zadbac o to aby nie irytowac bannerem uzytkownikow. Bo w obecnej sytuacji to (parafrazujac) i wilk glodny (wplywy fundacji ponizej wartosci rynkowej bannera) i owca martwa (uzytkownicy zirytowani).
Qblik out
2008/11/7 Tomasz Ganicz polimerek@gmail.com:
W dniu 7 listopada 2008 09:26 użytkownik Daniel Koć kocio@linuxnews.pl napisał:
Michał Buczyński pisze:
Niestety, dla mnie konkluzja jest taka, że banner jest beznadziejny.
Słuszna konkluzja, jak by nie patrzeć. =}
Też mnie to uderzyło w tym wyjaśnieniu, że ono nie podważało krytyki, tylko było obok tematu. Udobruchały mnie tłumaczenia, dlaczego do tego wypadku doszło, ale zasadnicza kwestia polega na tym, żeby od początku myśleć o konsekwencjach, a nie tylko o potrzebach. A konsekwencją zbyt nachalnego banera jest właśnie zniechęcenie, czyli dokładnie odwrotnie niż chodziło wszystkim, w tym i autorom tej kampanii.
Wydawało mi się, że to zupełne oczywistości i dziwię się, że tacy starzy internauci (jak sądzę w Fundacji tacy podejmowali te decyzje) mogli wymyślić coś tak wkurzającego nawet Przeciętnego Kowalskiego... Życie pełne jest niespodzianek.
Takie techniczne decyzje w Fundacji nie podejmuje jej Rada Powiernicza tylko raczej pracownicy Fundacji siedzący w biurze w San Francisco. Rada tylko podejmuje decyzję o rozpoczęciu zbiórki i jak długo ona ma trwać.
I moim zdaniem też głupio i arogancko, bo powinni najpierw *zapytać* lokalne społeczności co sądzą na temat tego bannera i czy ich zdaniem będzie on efektywny. Nie wiem jakie są warunki amerykańskie, ale moim zdaniem dla polskiego czytelnika ten banner to przesada.
Z samym banerem jest ten problem, że przed dniem rozpoczęcia zbiórki on nie powinien być znany publicznie, bo wtedy nie zadziała element zaskoczenia. Poprzednie doświadczenia ze zbiórką były takie, że bardzo duża część kasy wpływa w pierwszym tygodniu trwania zbiórki. Aktualnie ludzie z biura piszą, że mają sukces, bo wpływy z pierwszych kilku dni zbiórki są prawie dwukrotnie większe niż w zeszłym roku, czyli z ich punktu widzenia ten ogromniasty i paskudny baner spełnia swoje zadanie. Że to się zemści, tym że w dłuższej perspektywie może to spowolnić rozwój projektów - bo zaczną odchodzić edytorzy wkurzeni tym banerem, jakoś na razie do nich nie dociera. Niestety w biurze dominuje teraz lęk przed globalnym kryzysem finansowym i im się wydaje ważniejsze zebranie kasy "na przetrwanie ciężkich czasów", niż to że może to spowolnić rozwój projektów. Może i mają trochę w tym racji, a może jednak przegięli i wkrótce się to zemści ogólnym spadkiem oglądalności Wikipedii i pozostałych projektów Wikimedia.
A propos,czy nasze Stowarzyszenie ma w ogóle możliwość przekazywania środków zebranych w ramach OPP na potrzeby Fundacji, czy warunki są takie, że nie da się?
Ma, ale na Walnym Zebraniu Członków w Poznaniu idea przekazania Fundacji pieniędzy dostała głosami członków bardzo niski priorytet. Sumy zebrane w ramach OPP są spore jak na nasze warunki, ale dla Fundacji to jest prawie nic, więc może jednak lepiej wydać te pieniądze na lokalne inicjatywy i wspieranie społeczności projektów.
Jeśli chodzi o relacje Fundacja - Stowarzyszenie, to Stowarzyszenie było konsultowane wyłącznie w sprawie ew. przyłączenia się do zbiórki, co w tym roku wymagało podpisania umowy, która zawierała kilka punktów, których Stowarzyszenie spełnić nie mogło, głównie z przyczyn prawnych. Był tam np: wymóg gromadzenia danych osobowych darczyńców oraz zgoda na przekazanie Fundacji 50% pieniędzy zgromadzonych w ramach zbiórki. Podpisanie takiej umowy byłoby równoznaczne z tym, że Stowarzyszenie stałoby się w świetle polskiego prawa współorganizatorem oficjalnej zbiórki pieniężnej, z której środki wypłynęłyby za granicę. A to by wymagało zdobycia zgody MSWiA (na samą zbiórkę) oraz Ministerstwa Finansów (na transfer za granicę pieniędzy ze zbiórki). Z kolei obowiązek gromadzenia danych osobowych darczyńców zmusiłby nas do zarejestrowania takiej bazy danych w GIODO, sporządzenia dla niej całej fury papierów - instrukcji gromadzenia, dostępu i ujawniania danych z bazy, listy upoważnionych do wglądu w te dane itd. Ze względu na to, że teraz Stowarzyszenie ma się finansowo dobrze, a nasze wcześniejsze doświadczenia z takim przyłączaniem się do zbiórki Fundacji były takie, że z tego nie spływa za dużo pieniędzy
- darowaliśmy sobie to.
Zdecydowanie bardziej nam się opłaca siedzieć teraz cicho, za to dopiero w marcu/kwietniu, kiedy większość ludzi wypełnia PITy i decyduje komu przekazać środki z 1% - zrobić akcję reklamową - oczywiście nie tak irytującą jak ta, którą robi teraz Fundacji.
-- Tomek "Polimerek" Ganicz http://pl.wikimedia.org/wiki/User:Polimerek http://www.ganicz.pl/poli/ http://www.ptchem.lodz.pl/en/TomaszGanicz.html _______________________________________________ WikiPL-l mailing list WikiPL-l@lists.wikimedia.org https://lists.wikimedia.org/mailman/listinfo/wikipl-l