Michał Buczyński pisze:
Niestety, dla mnie konkluzja jest taka, że banner jest beznadziejny.
Słuszna konkluzja, jak by nie patrzeć. =}
Też mnie to uderzyło w tym wyjaśnieniu, że ono nie podważało krytyki, tylko było obok tematu. Udobruchały mnie tłumaczenia, dlaczego do tego wypadku doszło, ale zasadnicza kwestia polega na tym, żeby od początku myśleć o konsekwencjach, a nie tylko o potrzebach. A konsekwencją zbyt nachalnego banera jest właśnie zniechęcenie, czyli dokładnie odwrotnie niż chodziło wszystkim, w tym i autorom tej kampanii.
Wydawało mi się, że to zupełne oczywistości i dziwię się, że tacy starzy internauci (jak sądzę w Fundacji tacy podejmowali te decyzje) mogli wymyślić coś tak wkurzającego nawet Przeciętnego Kowalskiego... Życie pełne jest niespodzianek.
I moim zdaniem też głupio i arogancko, bo powinni najpierw *zapytać* lokalne społeczności co sądzą na temat tego bannera i czy ich zdaniem będzie on efektywny. Nie wiem jakie są warunki amerykańskie, ale moim zdaniem dla polskiego czytelnika ten banner to przesada.
No właśnie myślę, ze dla wszystkich wkurzający tak samo. Ale idea, żeby takie akcje konsultować z lokalnymi przedstawicielami jest oczywiście bardzo dobra - tylko wyjątkowa sytuacja może pomijać ten etap, a przecież kryzys ekonomiczny to nie jest kwestia dni, więc nie trzeba było się tak gorączkowo spieszyć. Choć czuję się zbudowany tym, że Fundacja stara się ubezpieczać projekt długoterminowo, uwzględniając nawet większą niepewność w czasach recesji.
A propos,czy nasze Stowarzyszenie ma w ogóle możliwość przekazywania środków zebranych w ramach OPP na potrzeby Fundacji, czy warunki są takie, że nie da się?
I nie jest prawdą, że mamy się domyślać "co Fundacja sobie wymyśli". My mamy inne problemy na głowie, które z kolei ich nie dotyczą; i my nie ingerujemy bezpośrednio w działania Fundacji.
Jasne, poprawa komunikacji Fundacja-lokalne oddziały (jest ich coraz więcej) i w ogóle lokalne kanały informacji byłaby dobra. Już się cieszyłem, że myślą o różnorodności i lokalności (o wyjściu poza mieszkańców USA i język angielski, o dwupłciowości itp.) podczas wyborów do rady, ale widać jeszcze za mało robią żeby działać naprawdę globalnie.
A co do autonomii - bliska mi jest twoja uwaga o jasnych zasadach współpracy i szacunku. Natomiast wyczułem w niektórych reakcjach izolacjonizm, czyli "dlaczego oni mieszają w naszej piaskownicy!". Ja się czuję częścią globalnej społeczności Wikimediów, nie tylko Polskiej Wikipedii (TM), a autonomia nie oznacza całkowitej odrębności tylko samodzielność w pewnych granicach.
Tak długo, jak to możliwe, będę unikał opcji forkowania, a zwłaszcza w tej sprawie, bo to po prostu głupia wpadka, która najpierw trzeba im uświadomić i wyjaśnić jak to zrobić lepiej. Dopiero długi konflikt z brakiem perspektyw przekonałby mnie do konieczności rozważania secesji, ale teraz to oczywiście zwykły wypadek przy pracy.
Kiedy znajdę czas, podeślę te uwagi Erikowi / Fundacji. Mam nadzieję, że następnym razem zachowają się mądrzej, inaczej może czas pytać o hosting dla mirroru / forka.
Bardzo byłbym ci wdzięczny, masz mój "mandat" w tej sprawie, bo mam już i tak za wiele rzeczy, które próbuję jasno sformułować i komunikować, żeby jeszcze w kolejną się pakować. =}