Użytkownik Ejdzej Wikipedysta napisał:
Pierwsza taka próba (z którą się stykam, może wcześniej jakieś były)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Zg%C5%82oszone_grafiki#grafika:Kolacz...
Oraz dyskusja ze zgłaszającym (pracownik muzeum?)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja_Wikipedysty:Stanis%C5%82aw_Kuraszowski...
Jako winny załadowania megabajtów reprodukcji na Commons z radością siądę na ławie oskarżonych jakby przyszło co do czego :)
Prędzej na "ławie pozwanych" ;-) Rzecz nie jest zupełnie jednoznaczna, czyli typowa odpowiedź prawnicza :-)
Zasadniczo przyjmuje się, że zdjęcia będące zwykłą reprodukcją nie są objęte ochroną prawa autorskiego, nawet jeśli ich zrobienie może być czasochłonne, np. ustawienie aparatu, oświetlenia. Ochronę autorską miałyby natomiast zdjęcia, w których jest jakiś element twórczy, oryginalny, gdy autor wydobył pewne nowe elementy dzieła, "zinterpretował" fotografowane dzieło. Zdjęcie, do którego linkowałeś raczej nie wykazuje żadnych elementów nowatorskich, czy twórczych. Z tego wniosek, że tą argumentacją muzeum raczej nic nie ugra.
Tu jeszcze uwaga do wzmiankowanego w dyskusji wikipedysty orzecznictwa amerykańskiego i niemieckiego oraz ogólnej kwestii, jakie prawo należałoby stosować (co odpryskiem pojawia nam się co krok - choćby przy niedawno głosowanych zasadach blokowania). Przy ochronie praw autorskich stosuje się zasadę ''lex loci protectonis'' (zasada terytorialności), czyli prawo tego miejsca, w których dochodzi do (zarzucania) naruszenia prawa. A że zdjęcie można sobie wyświetlić na całym globie, to gdyby muzeum chciało się sądzić w Polsce, powoła nasze prawo, jeśli w Niemczech - niemieckie, w USA - amerykańskie, itd... Nietrudno zgadnąć, w jakim kraju muzeum by się sądziło, gdyby rzeczywiście Pan Pracownik Muzeum (?) spełnił swe zapowiedzi wykorzystania instrumentów prawnych.
Natomiast poza ochroną prawno-autorską, muzea często powołują się na ochronę prawa cywilnego i wynikającą z niego ochronę prawa własności. Twierdzą, że jako właściciele dzieł sztuki (bądź reprezentanci właściciela) mają prawo do określania zakresu korzystania z niego, a to - ich zdaniem - obejmuje także monopol do rozpowszechniania reprodukcji dzieła. Jasne jest, że chodzi o kasę. Każdy z nas się z tym spotyka, gdy wchodząc do muzeum widzi plakietkę z zakazem fotografowania (nawet bez flesza), a śliczne reprodukcje i albumy może sobie nabyć w muzealnym kiosku.
Nie ma na to wyraźnego przepisu, więc kwestia jest kontrowersyjna i trudno w tej chwili powiedzieć, czy takie stanowisko muzeum jest prawnie uzasadnione. Tym bardziej, że już samą wątpliwość budzi to, czy zapis elektroniczny na jakimś serwerze (bo tym w tej chwili jest owo zdjęcie) jest "rzeczą" w rozumieniu prawa cywilnego.
Można się też zastanawiać, czy muzea powinny w ten sposób postępować i ograniczać nam dostęp do dzieł sztuki, tym bardziej gdy są to muzea państwowe, dotowane z kasy publicznej i mające misję promocji i upowszechniania kultury :-(
Sie powymądrzałem ...
... to jeszcze "legal disclaimer" :-) to nie jest opinia prawna, tylko moje luźne uwagi, choć po rozmowie z koleżanką, która lepiej się zna na prawach autorskich ode mnie.
Pozdrawiam, Eteru