Witam
Kilka dni temu (27 marca) zauważyłem wpis na stronie dyskusji artykułu Centrum Wyszkolenia Sanitarnego, w którym pan Julian Skelnik twierdził, że naruszono jego prawa autorskie. Plagiatorem okazał się wikipedysta Buli. Osobny wpis znalazł się na jego stronie dyskusji http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja:Centrum_Wyszkolenia_Sanitarnego http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Dyskusja_Wikipedysty:Buli&oldi...
Ostatecznie autor zdecydował się jednak na udostępnienie przekopiowanej części artykułu, co potwierdził w korespondencji - informacja na http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Strony_podejrzane_o_naruszenie_praw_a... oraz dodał:
Jednocześnie zaznaczam, że jeśli zdecyduję się wyciągać konsekwencje, to jedynie wobec wikipedysty Buli.
Sprawa wyglądała na zakończoną, pan Skelnik stwierdził, że w miarę możliwości czasowych będzie rozwijał artykuły. Dziś rano (2006-04-01) otrzymałem kolejny list:
--- początek cytatu ---
Piszę do Pana, bo w sprawnie pomógł Pan przy poprzednim naruszeniu praw autorskich przez wikipedystę Buli. Przyznam, że jestem trochę zaniepokojony skalą zjawiska. Czy istnieje możliwość uzyskania danych które pozwoliły by na pociągnięcie do odpowiedzialności użytkownika wikipedii naruszającego prawa autorskie? Szukanie historyka z dwójką dzieci może być mało skuteczne.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja:Centrum_Wyszkolenia_Kawalerii
--- koniec cytatu ---
Moje aktywne uczestnictwo w projekcie jest dość krótkie i nie czuję się na siłach, żeby kontynuować tę sprawę. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam -- Wikipedysta:lotan
Piotr Calus napisał(a):
Witam
Przyznam, że jestem trochę zaniepokojony skalą zjawiska. Czy istnieje możliwość uzyskania danych które pozwoliły by na pociągnięcie do odpowiedzialności użytkownika wikipedii naruszającego prawa autorskie? Szukanie historyka z dwójką dzieci może być mało skuteczne.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja:Centrum_Wyszkolenia_Kawalerii
--- koniec cytatu ---
Moje aktywne uczestnictwo w projekcie jest dość krótkie i nie czuję się na siłach, żeby kontynuować tę sprawę. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam
Wikipedysta:lotan
Myślę, że powinieneś odpowiedzieć panu Skelnikowi, że większość z nas jest "historykami z dwójką dzieci", albo urzędnikami, uczniami, studentami itp. zwykłymi ludźmi, którzy nie mają mocy sprawczej, śledczej, ani żadnej tego typu.
Zachowanie się wikipedysty, czerpiącego jak ze swojego - z cudzych tekstów jest ze wszech miar naganne i godne potępienia. Niestety jednak jedyne, co możemy mu zrobić, to wkleić {{test-NPA}} na stronę dyskusji, a w najgorszym razie zablokować mu dostęp do edytowania wikipedii. Żaden z tych ruchów jednak nie jest trwały, bo on może to nasze ostrzeżenie najzwyczajniej w świecie zignorować, a edytować po zblokowaniu może z innego IP i/lub pod innym nickiem do woli.
Nie mamy na wikipedii policji ani prokuratury, bo nawet jeśli są wśród nas policjanci i prokuratorzy, to są tu po pracy lub poza pracą i nie możemy oczekiwać od nich, żeby robili tu cokolwiek służbowo, jeśli akurat nie mają na to ochoty. Wprawdzie na pewno jesteśmy odwiedzani i kontrolowani również rutynowo przez stróżów prawa, ale akurat sprawa jakichś ewentualnych naruszeń prawa panów Skelników pozostaje poza sferą zainteresowań tzw. "służb".
Z kolei zachowanie pana Skelnika, który wpierw publikuje się w internecie, a potem dziwi się, że inni to czytają i mogą kopiować przypomina mi zachowanie panienki, która ma ochotę na uroki seksu, ale nie chce stracić dziewictwa. Jeśli pan Skelnik chce zarobić pieniądze i/lub sławę na tekstach, które pisze, to niech zaniesie je do wydawcy, a nie publikuje w internecie tak, że każdy - czy jest to Bula, czy Kula, czy Lula - może to przeczytać, wykorzystać, a nawet będąc operatywniejszym od pana Skelnika - sprzedać za pieniądze. Jeśli zaś chce się pochwalić tym w internecie, to cóż - musi się liczyć z tym, że ktoś to wykorzysta.
Doradź panu Skelnikowi, żeby albo zamieścił tekst ze swojej strony domowej w wikipedii, albo żeby tę stronę po prostu zlikwidował. Nie ma racjonalnej możliwości wyegzekwowania od kogokolwiek z wikipedystów zachowań zgodnych z licencją copyright, którą pan Skelnik umieścił na swojej stronie. Co ciekawe, pan Skelnik zachowuje się sam trochę tak jak Kali w stosunku do krowy: jeśli Bula skopiować coś ze strona pan Skelnik do być źle, ale jak pan Skelnik zamieścić coś wbrew prawu na swoja strona, to być dobrze (myślę o ilustracjach na http://www.skelnik.net/ - czy ktoś o zdrowych zmysłach będzie twierdził, że pan Skelnik ma prawa do kopiowania mapy, zdjęcia tankietek czy zdjęcia gen. Ładosia?)
Napisz więc panu Skelnikowi: lekarzu, lecz się sam!
I jeszcze jedno. Jeśli pan Skelnik jest "historykiem z dwojgiem dzieci", to najpewniej skończył już 18 lat, kiedy każdy sam może we własnym imieniu zgłosić w odpowiednich organach doniesienie w sprawie, która jego dotyczy. Czemu więc usiłuje się wyręczać nami?
Julo
Witam wszystkich,
Musze przyznac, ze jestem zszokowany wypowiedzia p. Julo nt. praw autorskicj. Wychodzilem dotychczas z zalozenia, ze tworcy Wikipedii, jako flagowego projekt tworzenia otwartych tresci i wolnej kultury, rozumieja i szanuja zasady prawa autorskiego. Bo tak sie np. sklada, ze takze otwarte licencje, na ktorych udostepniana jest Wikipedia, sa oparte na tradycyjnym prawem autorskim.
Stwierdzenie, ze brak przyzwolenia na swobodne kopiowanie tekstow, ktore umiesci sie w internecie jest jak "zachowanie panienki, która ma ochotę na uroki seksu, ale nie chce stracić dziewictwa" jest kompletna paranoja. moze byloby jeszcze o czym dyskutowac, gdyby p. Skelnik protestowal przeciw kopiowaniu jego tekstow z podaniem jego nazwiska. jednak w tym przypadku mielismy do czynienia z plagiatem i nie moge zrozumiec jak mozna sie dziwic, ze ktos chce, zeby uznawano nalezycie autorstwo tworzonych przez niego utworow. jest to podstawowy wymog nie tylko tradycyjnego prawa autorskiego, ale takze licencji, na ktorych powstaje Wikipedia.
To ze nie ma 'racjonalnej mozliwosci wyegzekwowania od kogokolwiek z wikipedystow zachowan zgodnych z licencja copyright' nie znaczy, ze sluszne jest przyzwolenie do naruszania copyrightu. mysle, ze to zupelnie wypaczone rozumienie otwartej kultury i szczerze mowiac dziwie sie, ze cos takiego pisze tworca Wikipedii. na marginesie, ta sama uwaga odnosi sie do utworow na otwartych licencjach - czy w takim razie zgodzilby sie Pan na to, zeby pisane przez Pana artykuly przedrukowywac, nie podajac Panskiego ich autorstwa?
Co do materialow publikowanych przez p. Skelnika, istnieje mozliwosc, ze nie sa juz one objete prawami autorskimi, wiec bylbym ostrozny z wyrokowaniem. np. w przypadku zdjecia tankietek (1928 rok), o ile prawa do zdjecia mial ktos inny niz fotograf (a jest to mozliwe, byc moze w ramach stosunku pracy uzyskala je gazeta dla ktorej pracowal), to wygasly one po siedemdziesieciu latach, czyli osiem lat temu.
a jesli chodzi o zglaszanie sprawy do organow scigania, o ile nie chcemy miec do czynienia z ekstremizmem prawnym to powinnismy sie cieszyc, ze ludzie najpierw zalatwiaja sprawy polubownie, a nie okazywac wobec nich slabo zawoalowana i trudna do zrozumienia niechec.
Wypowiedzi takie, jak list p. Julo pozwalaja krytykom idei wolnej / otwartej kultury (a jest ich wielu) twierdzic, ze niczym nie rozni sie to od zwyklego piractwa, ze jest to nic wiecej jak przejaw anarchicznego i huliganskiego braku szacunku dla pracy innych osob. Mysle, ze w interesie Wikipedii i jej tworcow lezy okazywanie w tej sprawie wiecej rozwagi (warto tez lepiej rozumiec skomplikowany system praw autorskich).
Pozdrawiam,
Alek Tarkowski
Alek Tarkowski napisał(a):
Musze przyznac, ze jestem zszokowany wypowiedzia p. Julo nt. praw autorskicj. Wychodzilem dotychczas z zalozenia, ze tworcy Wikipedii, jako flagowego projekt tworzenia otwartych tresci i wolnej kultury, rozumieja i szanuja zasady prawa autorskiego. Bo tak sie np. sklada, ze
Rany, nie róbcie z tego burzy w szklance wody, proszę...
Zapewniam cię, że ci świadomi rozumieją - a przynajmniej starają się rozumieć, bo nie zawsze jest to niestety jasne. Sprawdź ile jest na codzień upierdliwej roboty przy sprawdzaniu wątpliwości i naprawianiu problemów z NPA, to powinno cię uspokoić. Nie bierz tamtej wypowiedzi za postawę wrogą prawom autorskim, to jest tylko opinia na liscie.
a jesli chodzi o zglaszanie sprawy do organow scigania, o ile nie chcemy miec do czynienia z ekstremizmem prawnym to powinnismy sie cieszyc, ze ludzie najpierw zalatwiaja sprawy polubownie, a nie okazywac wobec nich slabo zawoalowana i trudna do zrozumienia niechec.
Cóż, co do niechęci to nie moja sprawa, ale (poza upominaniem i blokowaniem) możemy tylko za pomocą checkuserów sprawdzić, spod jakiego IP się logował dany Wikipedysta. Resztę śledztwa musi już przeprowadzać instytucja, która ma prawo sprawdzać u dostawców Interntu, kto konkretnie wtedy korzystał z tego IP - my tego zwyczajnie nie możemy zrobić.
Pewnie więc bez udziału policji się nie obędzie, jeśli człowiekowi zależy na ustaleniu osoby odpowiedzialnej za to naruszenie jego praw, choćbyśmy nawet chcieli załatwić to polubownie. Zakładam, że z jakichś powodów nie doszło do porozumienia przez zwykłe narzędzia typu strona dyskusji, względnie posłanie e-maila, jeśli takowy był podany i aktywowano wysyłanie mejli z Wikipedii.
Alek Tarkowski napisał(a):
(...) mielismy do czynienia z plagiatem i nie moge zrozumiec jak mozna sie dziwic, ze ktos chce, zeby uznawano nalezycie autorstwo tworzonych przez niego utworow. jest to podstawowy wymog nie tylko tradycyjnego prawa autorskiego, ale takze licencji, na ktorych powstaje Wikipedia
Nigdzie nie napisałem, że ktokolwiek się temu dziwi. Mam panu Skelnikowi natomiast za złe to, że z jednej strony sam ma - delikatnie mówiąc - "swobodny stosunek" do praw autorskich, a z drugiej oczekuje, że ktoś mu poda głowę wikipedysty Buli na tacy.
To ze nie ma 'racjonalnej mozliwosci wyegzekwowania od kogokolwiek z wikipedystow zachowan zgodnych z licencja copyright' nie znaczy, ze sluszne jest przyzwolenie do naruszania copyrightu. mysle, ze to zupelnie wypaczone rozumienie otwartej kultury i szczerze mowiac dziwie sie, ze cos takiego pisze tworca Wikipedii. na marginesie, ta sama uwaga odnosi sie do utworow na otwartych licencjach - czy w takim razie zgodzilby sie Pan na to, zeby pisane przez Pana artykuly przedrukowywac, nie podajac Panskiego ich autorstwa?
Tak, bo jestem racjonalistą. Zauważ, że wychodząc z racjonalnego punktu widzenia, chyba około 98% spośród lekko licząc tysiąca fotografii mojego autorstwa, opatruję licencją {{PD-self}}. Jest to do sprawdzenia na mojej stronie wikipedysty, w moich galeriach zdjęć.
Co do materialow publikowanych przez p. Skelnika, istnieje mozliwosc, ze nie sa juz one objete prawami autorskimi, wiec bylbym ostrozny z wyrokowaniem. np. w przypadku zdjecia tankietek (1928 rok), o ile prawa do zdjecia mial ktos inny niz fotograf (a jest to mozliwe, byc moze w ramach stosunku pracy uzyskala je gazeta dla ktorej pracowal), to wygasly one po siedemdziesieciu latach, czyli osiem lat temu.
Teoretyzujesz kolego. Po pierwsze, prawa autorskie upływają 70 lat po ŚMIERCI AUTORA i prawa gazety nie mają tu nic do rzeczy. Musiałby to być niezwykły wprost zbieg okoliczności, że autorzy wszystkich jego zdjęć zmarli przed końcem 1935 roku (tak, bo te 70 lat liczy się od końca roku kalendarzowego, w którym zmarł autor). Po drugie pan Skelnik zwyczajnie zerżnął - jeśli wolisz to nazwać po prostu, to wręcz ukradł - także inne ilustracje, napisał bowiem np. "...przeglądając jedną z przedwojennych publikacji trafiłem na zdjęcie generała dywizji...", co dowodzi, że na pewno praw do tego zdjęcia nie odkupił ani nie pozyskał w inny legalny sposób. Masz mi za złe racjonalizm, a Skelnikowi pozwalasz na przypisywanie sobie cudzych praw?
a jesli chodzi o zglaszanie sprawy do organow scigania, o ile nie chcemy miec do czynienia z ekstremizmem prawnym to powinnismy sie cieszyc, ze ludzie najpierw zalatwiaja sprawy polubownie, a nie okazywac wobec nich slabo zawoalowana i trudna do zrozumienia niechec.
Polubownie to pan Skelnik niech napisze do Buli, a nie wyręcza się innymi osobami.
Wypowiedzi takie, jak list p. Julo pozwalaja krytykom idei wolnej / otwartej kultury (a jest ich wielu) twierdzic, ze niczym nie rozni sie to od zwyklego piractwa, ze jest to nic wiecej jak przejaw anarchicznego i huliganskiego braku szacunku dla pracy innych osob. Mysle, ze w interesie Wikipedii i jej tworcow lezy okazywanie w tej sprawie wiecej rozwagi (warto tez lepiej rozumiec skomplikowany system praw autorskich).
Zastanów się, co piszesz, zwłaszcza uwzględniając chuligański (przez CH) stosunek pana Skelnika do praw autorskich przedwojennych autorów. Jakoś na potrzeby przez siebie zbudowanej teorii o mojej rzekomej pochwale piractwa zupełnie nie zauważyłeś napisanego przeze mnie już w drugim zdaniu stwierdzenia:
Zachowanie się wikipedysty, czerpiącego jak ze swojego - z cudzych tekstów jest ze wszech miar naganne i godne potępienia.
Natomiast swobodnie przechodzisz do porządku dziennego nad:
* faktem, że na 99% Skelnik sam łamie prawa autorskie - oprócz tankietek, mapy, generała Ładosia jest na jego stronach całe multum różnych przedwojennych zdjęć, * faktem, że pan Skelnik nigdzie na tych zdjęciach nie podał rzeczywistego źródła ilustracji, ani nazwiska autora, natomiast "nabija" na ich tle tylko swój adres internetowy * faktem, że Skelnik usiłuje niemal bez kiwnięcia palcem, a w każdym razie bez próby samodzielnego rozwiązania problemu, uzyskać korzystne dla siebie rozwiązanie.
Wikipedia wykorzystuje i propaguje idee swobodnej wymiany informacji z poszanowaniem prawa, ale nie jest narzędziem do egzekucji niczyich praw. Możemy zachęcać jednych i potępiać drugich, ale niech nikt nie oczekuje, że będziemy kogokolwiek za cokolwiek ścigać. Moje wypowiedzi - ta i poprzednia - są wyrazem potępienia. Potępiam zarówno wikipedystę Buli, jak i pana Skelnika osobiście. Obu - za łamanie cudzych praw autorskich. Na tym jednak poprzestanę, bo po pierwsze naruszenie praw autorskich ściga się na podstawie formalnej skargi poszkodowanego (dlatego pisałem o 18 latach), a pozatem, tak jak napisał Kocio - mamy tu na wikipedii całą masę innej roboty, niż zajmowaniem się historykami z dwojgiem dzieci.
Julo
Z tego co zrozumiałem to p. Skelnik napisał coś takiego:
Przyznam, że jestem trochę zaniepokojony skalą zjawiska. Czy istnieje możliwość uzyskania danych które pozwoliły by na pociągnięcie do odpowiedzialności użytkownika wikipedii naruszającego prawa autorskie?
Załóżmy taką hipotetyczną sytuację, że jakiś nieświadomy złego (i w działający w dobrej chęci, a jakże) Wikipedysta zerżnie/ukradnie jakiś tekst/zdjęcie z jakiegoś tam źródła. Załóżmy również, że właścicielem praw autorskich jest jakiś napalony koleś, który wymyśli sobie, że może tak naprawdę coś na tym skorzystać i będzie chciał pozwać kogoś do sądu o odszkodowanie. Znając życie nie będzie mu się chciało tropić owego Wikipedysty, tylko będzie mierzył pewnikiem w Wikipedię, czyli tak naprawdę chyba docelow w stowarzyszenie Wikimedia?
Tak naprawdę, to nawet w tej chwili może być całkiem spora grupa osób, które wiele tekstów przepisują żywcem z jakiegoś mniejszego wydania encyklopedii, czym oczywiście łamią prawa autorskie, ale co jest bardzo trudne do weryfikacji.
Co wówczas? Niech się z tego zrobi grubsza afera, to jakiś urzędniczyna wyda nakaz zwinięcia interesu w trąbkę i po zabawie...
No chyba że Wiki jest jakoś zabezpieczona prawnie od tej strony?
Pozdrawiam
Zureks
Cytowanie Stan Zurek zureks@gmail.com:
Z tego co zrozumiałem to p. Skelnik napisał coś takiego:
Przyznam, że jestem trochę zaniepokojony skalą zjawiska. Czy istnieje możliwość uzyskania danych które pozwoliły by na pociągnięcie do odpowiedzialności użytkownika wikipedii naruszającego prawa autorskie?
Załóżmy taką hipotetyczną sytuację, że jakiś nieświadomy złego (i w działający w dobrej chęci, a jakże) Wikipedysta zerżnie/ukradnie jakiś tekst/zdjęcie z jakiegoś tam źródła. Załóżmy również, że właścicielem praw autorskich jest jakiś napalony koleś, który wymyśli sobie, że może tak naprawdę coś na tym skorzystać i będzie chciał pozwać kogoś do sądu o odszkodowanie. Znając życie nie będzie mu się chciało tropić owego Wikipedysty, tylko będzie mierzył pewnikiem w Wikipedię, czyli tak naprawdę chyba docelow w stowarzyszenie Wikimedia?
Niet. Musiałby pozwać Fundację Wikimedia - a to jest bodajże Tampa na florydzie, czy coś koło tego :)
Tak naprawdę, to nawet w tej chwili może być całkiem spora grupa osób, które wiele tekstów przepisują żywcem z jakiegoś mniejszego wydania encyklopedii, czym oczywiście łamią prawa autorskie, ale co jest bardzo trudne do weryfikacji.
Jeśli nie niemożliwe
Co wówczas? Niech się z tego zrobi grubsza afera, to jakiś urzędniczyna wyda nakaz zwinięcia interesu w trąbkę i po zabawie...
No ciekawe czy komuś by się tak chciało z sądami w USA bawić ...
No chyba że Wiki jest jakoś zabezpieczona prawnie od tej strony?
Raczej nie... Ale najzabawniejsze jest to, że już był(y) numery w drugą stronę - jakiś serwis zerżnał cośtam z wiki i się awanturował, że to od nich pochodzi :(
Pozdrawiam AJF/WarX
Stan Zurek napisał(a):
Z tego co zrozumiałem to p. Skelnik napisał coś takiego:
Przyznam, że jestem trochę zaniepokojony skalą zjawiska. Czy istnieje możliwość uzyskania danych które pozwoliły by na pociągnięcie do odpowiedzialności użytkownika wikipedii naruszającego prawa autorskie?
Załóżmy taką hipotetyczną sytuację, że jakiś nieświadomy złego (i w działający w dobrej chęci, a jakże) Wikipedysta zerżnie/ukradnie jakiś tekst/zdjęcie z jakiegoś tam źródła. Załóżmy również, że właścicielem praw autorskich jest jakiś napalony koleś, który wymyśli sobie, że może tak naprawdę coś na tym skorzystać i będzie chciał pozwać kogoś do sądu o odszkodowanie. Znając życie nie będzie mu się chciało tropić owego Wikipedysty, tylko będzie mierzył pewnikiem w Wikipedię, czyli tak naprawdę chyba docelow w stowarzyszenie Wikimedia?
W Stowarzyszenie to na pewno nie, bo ono nie jest prawnym reprezentantem Wikipedii. Prawnym reprezentantem Wikipedii jest tylko i wyłącznie Fundacja Wikimedia. Jednak nawet ona odpowiada tylko za całość. Aby się dobrać do skóry Fundacji trzeba by udowodnić, że ona nie reaguje na naruszenia praw autorskich, co jest nieprawdą, bo ma wręcz hopla na tym punkcie i bardzo dba o to, aby w miarę możliwość wszystko przebiegało legalnie.
Tak naprawdę, to nawet w tej chwili może być całkiem spora grupa osób, które wiele tekstów przepisują żywcem z jakiegoś mniejszego wydania encyklopedii, czym oczywiście łamią prawa autorskie, ale co jest bardzo trudne do weryfikacji.
Co wówczas? Niech się z tego zrobi grubsza afera, to jakiś urzędniczyna wyda nakaz zwinięcia interesu w trąbkę i po zabawie...
Właśnie aby uniknąć takiej sytuacji Fundacja ostro reaguje na wszelkie informacje o naruszeniu prawa autorskiego. Czasami nawet w tym mocno przesadza. Ostatnio np. całkowicie zablokowano francuskie wikicytaty, bo się wydało, że był tam jeden autor, który wstawił kilka tysięcy cytatów z naruszeniem prawa autorskiego.
Na wszelkie sygnały nt. naruszenia praw autorskich trzeba reagować ostro i szybko, dla dobra naszych projektów.
Faktycznie jednak moje doświadczenie z odpowiadania na maile przysyłane na info-pl@wikimedia.org - wskazują na to, że szczególnie aktywni w domaganiu się w respektowaniu ich praw autorskich są często Ci co sami je łamią. Jak dotąd "utopiłem" już dwie strony, których "autorzy" domagali się usunięcia z Wikipedii treści naruszających "ich" prawa autorskie, a po dokładnym śledztwie okazywało, się że zarówno nasz autor, jak i zgłaszający protest, zrzynali z tych samych drukowanych źródeł, co zdaje się ma też i miejsce w tym przypadku. Rzecz jasna, w pierwszej kolejności usuwałem treści naruszające prawa autorskie z Wikipedii, ale będąc konsekwenty zgłaszałem też takie samo naruszenie providerom serwerów stron osób które to zgłosiły. Dura Lex - Sed Lex - dla każdego.
Tomek "Polimerek" Ganicz napisał(a):
Właśnie aby uniknąć takiej sytuacji Fundacja ostro reaguje na wszelkie informacje o naruszeniu prawa autorskiego. Czasami nawet w tym mocno przesadza. Ostatnio np. całkowicie zablokowano francuskie wikicytaty, bo się wydało, że był tam jeden autor, który wstawił kilka tysięcy cytatów z naruszeniem prawa autorskiego.
"After analyzing the data contained in the fr.wikiquote site, the Wikimedia Foundation has determined that the material stored in the fr.wikiquote database does not provide the basic assurance of legal soundness necessary to the permanence of the project. Therefore, the site will be entirely taken down to be erased and relaunched. A policy requiring greater traceability of quotations will be put in place on fr.wikiquote version II. This action has been taken for the benefit of all Wikimedia Foundation projects. "
[ http://fr.wikiquote.org/wiki/Accueil ]
Hm, no nie tylko je zablokowano, ale wręcz będą ponownie tworzone od zera... Jak to się ma np. do naszych Wikicytatów? Skąd można brać cytaty, a skąd nie? Bo przyznam, że mnie zjadło.
2006-04-02 (03:59:30) Daniel Koć wrote:
"After analyzing the data contained in the fr.wikiquote site, the Wikimedia Foundation has determined that the material stored in the fr.wikiquote database does not provide the basic assurance of legal soundness necessary to the permanence of the project. Therefore, the site will be entirely taken down to be erased and relaunched. A policy requiring greater traceability of quotations will be put in place on fr.wikiquote version II. This action has been taken for the benefit of all Wikimedia Foundation projects. "
Hm, no nie tylko je zablokowano, ale wręcz będą ponownie tworzone od zera... Jak to się ma np. do naszych Wikicytatów? Skąd można brać cytaty, a skąd nie? Bo przyznam, że mnie zjadło.
Prawdopodobnie poszło o masowe wrzucanie cytatów z bazy danych, chronionej prawem autorskim, bądź przekopiowanie całej bazy.
http://meta.wikimedia.org/wiki/Closure_of_French_Wikiquote
Trudno mi sobie wyobrazić podobny przypadek w Polsce.
szwedzki
Daniel Koć wrote:
"After analyzing the data contained in the fr.wikiquote site, the Wikimedia Foundation has determined that the material stored in the fr.wikiquote database does not provide the basic assurance of legal soundness necessary to the permanence of the project. Therefore, the site will be entirely taken down to be erased and relaunched. A policy requiring greater traceability of quotations will be put in place on fr.wikiquote version II. This action has been taken for the benefit of all Wikimedia Foundation projects. "
[ http://fr.wikiquote.org/wiki/Accueil ]
Hm, no nie tylko je zablokowano, ale wręcz będą ponownie tworzone od zera... Jak to się ma np. do naszych Wikicytatów? Skąd można brać cytaty, a skąd nie? Bo przyznam, że mnie zjadło.
Cytaty jako takie chronione prawem autorskim nie są. Natomiast już ich kompilacje i zbiory (w tym formatowanie, sposób prezentacji, przypisy, etc.) owszem. W oparciu o dokładnie tę samą zasadę poszczególne cytaty na polskich Wikicytatach są PD, ale już cały artykuł jest na GFDL.
Dodatkowo, we Francji obowiązuje prawo chroniące bazy danych (nie mam pojęcia, czy mamy coś takiego w Polsce, raczej nie), które było podstawą oskarżeń o NPA w stosunku do fr.wikiquote.
Jakieś pytania? :)
Łukasz Garczewski wrote:
Dodatkowo, we Francji obowiązuje prawo chroniące bazy danych (nie mam pojęcia, czy mamy coś takiego w Polsce, raczej nie), które było podstawą oskarżeń o NPA w stosunku do fr.wikiquote.
Mamy. Ustawa z 27 lipca 2001 (obowiązuje od 10 listopada 2002) o ochronie baz danych. Tekst (pdf) http://isip.sejm.gov.pl/servlet/Search?todo=file&id=WDU20011281402&t...
Pozdrawiam, Eteru
Dnia Sun, 02 Apr 2006 13:25:32 +0200, Eteru eteru@o2.pl napisał:
Mamy. Ustawa z 27 lipca 2001 (obowiązuje od 10 listopada 2002) o ochronie baz danych.
Oby się tylko nie okazało, że trzeba wywalić wszystkie artykuły miejscowości Polski i Francji stworzone botami...
Juliusz juliusz.zielinski@gmail.com napisał:
Na tym jednak poprzestanę, bo po pierwsze naruszenie praw autorskich ściga się na podstawie formalnej skargi poszkodowanego (dlatego pisałem o 18 latach), a pozatem, tak jak napisał Kocio - mamy tu na wikipedii całą masę innej roboty, niż zajmowaniem się historykami z dwojgiem dzieci.
I z tym się zgadzam. Na darmowych stronach utrzymywanych przez portale, jak Wirtualna Polska, czy Onet aż roi się od plagiatów. Nie tylko kopiowania tekstów, ale wręcz przypisywania sobie ich autorstwa! Jedyne co robią duzi dostawcy to, na wyraźną prośbę autora, usuwają stronę. Zwrócenie uwagi przez osobę postronną często trafia w próżnię.
Społeczność Wikipedii idzie o krok dalej. Zachęca użytkowników do patrolowania bieżących zmian. Nawet w WikiFaktorii mamy wyłapywanie NPA. Nie dość, że aktywnie wyszukujemy NPA to jeszcze edukujemy wikipedystów. Pod tym względem nie mamy sobie nic do zarzucenia.
Wątpliwości mam dwie. 1) Czy powinniśmy ujawniać IP? IMO nie, bo p. Skelnik to nie organ ścigania. 2) Czy możemy spełnić prośbę autora o całkowite usunięcie spornego tekstu z portalu? Chodzi o historię edycji, bo z bieżąca wersja jest ok.
Pozytywny aspekt całej sprawy, to fakt że mamy o jednego plagiatora i jeden plagiat mniej. -- Wikipedysta:lotan
Dnia 2-04-2006 o godz. 4:42 szwedzki napisał(a):
Prawdopodobnie poszło o masowe wrzucanie cytatów z bazy danych, chronionej prawem autorskim, bądź przekopiowanie całej bazy.
http://meta.wikimedia.org/wiki/Closure_of_French_Wikiquote
Trudno mi sobie wyobrazić podobny przypadek w Polsce.
jak juz wspomniano twórcze bazy chronione sa PA, a nietwórcze ustawa o bazach. Nie mozna wpadac w przesade (co czeste jest w tym srodowisku) i spokojnie korzystac z np. bazy kodów pocztowych. Kazdy z nas moze zrobic samemu taka baze i nie bedzie mial monopolu na wiedze o kodach pocztowych. Uwazac trzeba na zmylki, byla juz o tym mowa.
Wracajac do cytatów, tu beda glównie twórcze bazy danych. Takie bazy o ile nie sa znacznych rozmiarów oraz nie sa przeniesione w 100%, wymieszane z innymi cytatami nosza znamiona innego wyboru i sa innym utworem.
Nie chce oceniac fundacji, bo nie mam pelni wiedzy, ale dla mnie przyjeta idea "wolnosci" jest utopijna. Zamiast budowac baze wiedzy dla ludzkosci, wszyscy caly czas martwia sie o tych, którzy moga chciec na naszej pracy zarobic.
zero