Michal Rosa pisze:
http://wyborcza.pl/1,75480,6110187,Dlaczego_Zaneta_jest_nieency.html?nltxx=1...
Jestem zbudowany, bo sprawdza się moja teoria, że z czasem, gdy temat staje się coraz powszechniejszy, mija w mediach fala czystych, niesprawdzonych idiotyzmów oraz tanich sensacji ("w Wikipedii można wpisać wulgaryzmy!"), i coraz bardziej można liczyć na rzeczowe artykuły, gdzie przynajmniej nie ma żenujących błędów i przeinaczeń, a i można się czegoś syntetycznie i atrakcyjnie dowiedzieć.
Oczywiście skoro >>autor jest socjologiem, obronił pracę magisterską "Nowe modele zaangażowania społecznego na przykładzie społeczności wikipedystów"<<, to nie mogło być inaczej. Ale przecież jakiś redaktor uznał, że warto to napisać/puścić akurat w tej gazecie głównego nurtu i nie wypaczył w trakcie redakcji tekstu. Znajomy, który napisał swego czasu w Polityce artykuł "Świat bez okien i bram" o GNU/Linuksie powiedział, że musiał się z redakcją spierać czasami o pojedyncze słowa, żeby nie wyszło coś głupiego.
W dniu 6 stycznia 2009 10:01 użytkownik Daniel Koć kocio@linuxnews.pl napisał:
Oczywiście skoro >>autor jest socjologiem, obronił pracę magisterską "Nowe modele zaangażowania społecznego na przykładzie społeczności wikipedystów"<<, to nie mogło być inaczej.
hehe :) niezupełnie offtopikowo bo komentując metodę "nie mogło być inaczej" - kilka artykułów dalej długi tekst o tym jak cudownie skutecznie Izrael prowadzi wojnę medialną w arabskich mediach a pod spodem dopisek "Autor jest specjalistą ds. komunikacji. Mieszka w Izraelu, zajmuje się usługami PR."
ABX
PS. linka nie daję celowo ;) bo jednak trochę offtopikowo
2009/1/6 Daniel Koć kocio@linuxnews.pl:
Michal Rosa pisze:
http://wyborcza.pl/1,75480,6110187,Dlaczego_Zaneta_jest_nieency.html?nltxx=1...
Jestem zbudowany, bo sprawdza się moja teoria, że z czasem, gdy temat staje się coraz powszechniejszy, mija w mediach fala czystych, niesprawdzonych idiotyzmów oraz tanich sensacji ("w Wikipedii można wpisać wulgaryzmy!"), i coraz bardziej można liczyć na rzeczowe artykuły, gdzie przynajmniej nie ma żenujących błędów i przeinaczeń, a i można się czegoś syntetycznie i atrakcyjnie dowiedzieć.
No, na przykład tego w jaki sposób na Wiki się robi "OR" tłumacząc nazwy własne...
Dnia 6 stycznia 2009 10:34 "Michal Rosa" napisał:
2009/1/6 Daniel Koć :
Michal Rosa pisze:
http://wyborcza.pl/1,75480,6110187,Dlaczego_Zaneta_jest_nieency.html?nltxx=1...
Jestem zbudowany, bo sprawdza się moja teoria, że z czasem, gdy temat staje się coraz powszechniejszy, mija w mediach fala czystych, niesprawdzonych idiotyzmów oraz tanich sensacji ("w Wikipedii można wpisać wulgaryzmy!"), i coraz bardziej można liczyć na rzeczowe artykuły, gdzie przynajmniej nie ma żenujących błędów i przeinaczeń, a i można się czegoś syntetycznie i atrakcyjnie dowiedzieć.
No, na przykład tego w jaki sposób na Wiki się robi "OR" tłumacząc nazwy własne...
Dla jednych "OR", dla drugich rozwiązanie problemu co zrobić z instytucją, która występuje w polskich tekstach pod różnymi nazwami.
Trzeba było dokonać wyboru i wybraliśmy IMVHO najlepiej. Przez przypadek okazało się, że najwyraźniej było zapotrzebowanie na jeden standard a Wikipedia ma dużą siłę normalizacyjną.
Muszę powiedzieć, że miałem z nazwą spory kłopot, postanowiłem jednak nie iść na łatwiznę. Wybór nazwy trwał długo, w tej sprawie konsultowałem się z wieloma anglistami i wszyscy potwierdzili, że jest to najlepsze tłumaczenie. Nadto taka nazwa _funkcjonowała_ w języku polskim; należało się zdecydować na jedno z dwóch tłumaczeń (lub ew. oryginał) i wybraliśmy najlepsze. I prawdę rzekłszy, zmniejszyliśmy bałagan w polskich tekstach o UC i osobiście jestem z nas dumny.
Tyle co do tego epizodu.
Zaś korzystając z okazji: IMVHO obecny powrót do nazw anglojęzycznych takich instytucji jak Uniwersytet Stanforda, Harwarda czy Kalifornijski jest przykładem językowego obskurantyzmu.
Czekam, czy podobnie ochoczo będą pod nazwą oryginalną umieszczane będą instytucje o nazwie w farsi, pendżabskim albo albańskim. Prawda jest taka, że wielu wikipedystów uważa znajomość języka angielskiego za rzecz naturalną. Ba, dochodziło już do absurdów, gdy instytucje azjatyckie itp. były zamieszczane pod (lepiej lub gorzej) tłumaczonymi nazwami na angielski!
Otóż chciałbym przypomnieć, że: 1) dla wielu Polaków nawet podstawy języka angielskiego są obce - i to jest O.K., to pl.wiki, nie en.wiki. 2) unikanie tłumaczeń za wszelką cenę to dziecinada. Niestety, wiele osób z nuworyszowskim zapałem ruguje Jerzego Waszyngtona na rzecz George'a Washingtona, Waszyngton na Washington, itd. itp. Nie wiem czego ma to dowieść; że znamy "lyngłydź"?
Dawniej nazwy tłumaczono i odmieniano; do tej pory tak jest w wielu językach i jest to zupełnie normalne.
Co ważne, nazwa polska może być znacznie więcej mówiąca z powodu: 1) zrozumiałości - uniwersytet stanowy - wiadomo; state university niekoniecznie 2) językowej precyzji: Uniwersytet Stanforda, nie Stanfordzki, bo nazwa pochodzi od nazwiska; nazwa miasteczka jest wtórna
Nazwa polska jest też wygodniejsza, korzysta z polskiego alfabetu itp. I co najważniejsze - bardzo, bardzo często już jest.
Rozumiem Michale, że osobom długo żyjącym w środowisku anglojęzycznym trudniej się przyzwyczaić do tłumaczeń, ale większość osó polskojęzycznych mieszka w Polsce.
Niemniej nie widzę powodu, dlaczego miałbym inaczej traktować uniwersytety od np. miast czy władców. Nasi historycy nie piszą chyba o Henrych i Elisabethach; mamy też Monachium i Trewir; skoro więc w masie publikacji jest Uniwersytet Stanforda, to u nas chyba też mógłby być...
Pozdrawiam i polecam pod rozwagę.
michał "aegis maelstrom" buczyński.
2009/1/7 Michał Buczyński sandbox@o2.pl:
No, na przykład tego w jaki sposób na Wiki się robi "OR" tłumacząc nazwy własne...
Dla jednych "OR", dla drugich rozwiązanie problemu co zrobić z instytucją, która występuje w polskich tekstach pod różnymi nazwami.
Używać nazwy oryginalnej, to jest sztucznie stworzony problem właśnie dlatego, że skoro nie ma nazwy oficjalnej w języku polskim to TRZEBA używać nazwy oryginalnej. QED.
Trzeba było dokonać wyboru i wybraliśmy IMVHO najlepiej.
Nie. Wybraliście subiektywnie.
Używać nazwy oryginalnej, to jest sztucznie stworzony problem właśnie dlatego, że skoro nie ma nazwy oficjalnej w języku polskim to TRZEBA używać nazwy oryginalnej. QED.
Nie wyobrażam sobie używania "oryginalnej" nazwy np. w języku japońskim, greckim czy chociażby rosyjskim.
Nie. Wybraliście subiektywnie.
Co nie oznacza że wybór nie był dobry.
Skoro każda jedna politechnika w Polsce jest tłumaczona (na nową modę) jako University of Technology a nie "Politechnika" (bo to przecież oryginalna pisownia), więc skoro po angielszczańsku jest tendencja do zangielszczania to jak najbardziej nie ma problemu w drugą stronę, prawda?
O tym że polskie nazwy i tak funkcjonują w języku już nawet nie wspominam...
Pozdro
Zureks
2009/1/7 Stan Zurek zureks@gmail.com:
Używać nazwy oryginalnej, to jest sztucznie stworzony problem właśnie dlatego, że skoro nie ma nazwy oficjalnej w języku polskim to TRZEBA używać nazwy oryginalnej. QED.
Nie wyobrażam sobie używania "oryginalnej" nazwy np. w języku japońskim, greckim czy chociażby rosyjskim.
To jest osobny problem, ale po co tworzyć je tam gdzie nie istnieją?
Nie. Wybraliście subiektywnie.
Co nie oznacza że wybór nie był dobry.
Według zasad Wikipedii to właśnie jest zły wybór łamiący zasady Wikiepdii.
Skoro każda jedna politechnika w Polsce jest tłumaczona (na nową modę) jako University of Technology a nie "Politechnika" (bo to przecież oryginalna pisownia), więc skoro po angielszczańsku jest tendencja do zangielszczania to jak najbardziej nie ma problemu w drugą stronę, prawda?
My nie mówimy o "problemie" w drugą stronę i to nie jest przedmiotem dyskusji.
To jest osobny problem, ale po co tworzyć je tam gdzie nie istnieją?
To jest dokładnie ten sam problem. Nie możemy traktować nazewnictwa angielszczańskiego inaczej tylko dlatego że jest angielszczańskie. W alfabecie polskim oficjalnie nie istnieją litery q, v, x więc jest to dokładnie ten sam problem.
Według zasad Wikipedii to właśnie jest zły wybór łamiący zasady Wikiepdii.
Wikipedia to nie więzienie - zasady można zmieniać. Powtórzę więc, że nie oznacza to że wybór nie był dobry.
My nie mówimy o "problemie" w drugą stronę i to nie jest przedmiotem dyskusji.
Skoro już mamy takie "zasady" na polskiej wiki to byłoby niekonsekwentnym ich nie forsować wszędzie gdzie wlezie, bo przecież tylko oryginalna pisownia albo śmierć. Chyba jednak nie tędy droga.
Pozdro
Zureks
2009/1/7 Stan Zurek zureks@gmail.com:
To jest osobny problem, ale po co tworzyć je tam gdzie nie istnieją?
To jest dokładnie ten sam problem. Nie możemy traktować nazewnictwa angielszczańskiego inaczej tylko dlatego że jest angielszczańskie. W alfabecie polskim oficjalnie nie istnieją litery q, v, x więc jest to dokładnie ten sam problem.
Nie mówimy tylko o języku angielskim ale o wszystkich językach opartych na alfabecie łacińskim. W polskim alfabeci enie ma litery "é" - na co mamy przenieść "San José" - "Św. Józek"?
Według zasad Wikipedii to właśnie jest zły wybór łamiący zasady Wikiepdii.
Skoro już mamy takie "zasady" na polskiej wiki to byłoby niekonsekwentnym ich nie forsować wszędzie gdzie wlezie, bo przecież tylko oryginalna pisownia albo śmierć. Chyba jednak nie tędy droga.
Nie interesują mnie inne Wikipedii i tematy poboczne. Dla mnie jedynym rozwiązaniem zgodnym z zasadami i duchem Wikipedii jest używanie 100% nazw oryginalnych chyba, że istnieją oficjalnie przyjęte nazwy polskie.
2009/1/7 Stan Zurek zureks@gmail.com:
"é" - na co mamy przenieść "San José" - "Św. Józek"?
No może i tak. Poddaję się. Piszmy grecką cyrilicą japońskim kanji, bo przecież nie możemy używać polskich odpowiedników.
Nie ma jak ucieczka w histerię kiedy brakuje argumentów. To są osobne problemy, już pisałem na ten temat. Nazw polskich nie należy używać kiedy: 1) można używać nazw oryginalnych 2) nie ma oficjalnie przyjętych nazw polskich To co robić w przypadku nazw choćby japońskich czy rosyjskich jest innym problemem. W tym przypadku, UCLA, sztuczny problem został stworzony dlatego, że można było bez problemu użyć nazwy oryginalnej i nie ma oficjalnie przyjętej nazwy polskiej.
stworzony dlatego, że można było bez problemu użyć nazwy oryginalnej i nie ma oficjalnie przyjętej nazwy polskiej
W języku polskim funkcjonowały dwie kompletnie spolszczone formy. Wybór jednej z nich był nieunikniony.
Nie jest to więc ucieczka w histerię. Faktem jest natomiast że żadna ze stron nie przyjmuje argumentów przeciwnika, więc przestańmy śmiecić ludziom skrzynki.
EOT.
Zureks
W dniu 7 stycznia 2009 01:04 użytkownik Michal Rosa napisał:
- nie ma oficjalnie przyjętych nazw polskich
Michał, a co jest twoim zdaniem "oficjalnie" przyjętą nazwą? Kto ma to oficjalnie przyjmować? Sejm? Rada Ministrów? Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Amerykańskiej?
Nie ma oficjalnie przyjętych nazw. Są zalecenia i uzusy.
Pozdr.
Mikołaj "Grubel" Kirschke
2009/1/7 Mikołaj Kirschke mikolajkirschke@gmail.com:
W dniu 7 stycznia 2009 01:04 użytkownik Michal Rosa napisał:
- nie ma oficjalnie przyjętych nazw polskich
Michał, a co jest twoim zdaniem "oficjalnie" przyjętą nazwą? Kto ma to oficjalnie przyjmować? Sejm? Rada Ministrów? Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Amerykańskiej?
http://www.gugik.gov.pl/komisja/ albo jeżeli coś jest zwyczajowo przyjęte i na ten temat nie ma wątpliwości.
W dniu 7 stycznia 2009 01:23 użytkownik Michal Rosa michal.rosa@gmail.com napisał:
http://www.gugik.gov.pl/komisja/ albo jeżeli coś jest zwyczajowo przyjęte i na ten temat nie ma wątpliwości.
KSNG zajmuje się tylko nazwami geograficznymi. Zresztą, ona też tylko zaleca!
Mikołaj "Grubel" Kirschke
Dnia 7 stycznia 2009 1:23 "Michal Rosa" michal.rosa@gmail.com napisał(a):
2009/1/7 Mikołaj Kirschke :
W dniu 7 stycznia 2009 01:04 użytkownik Michal Rosa napisał:
- nie ma oficjalnie przyjętych nazw polskich
Michał, a co jest twoim zdaniem "oficjalnie" przyjętą nazwą? Kto ma to oficjalnie przyjmować? Sejm? Rada Ministrów? Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Amerykańskiej?
http://www.gugik.gov.pl/komisja/ albo jeżeli coś jest zwyczajowo przyjęte i na ten temat nie ma wątpliwości.
Ale uniwersytet nie jest nazwą geograficzną - przynajmniej nie na pierwszym miejscu :), chyba, że się mylę...
Pozdrowionka, a.m.
Ale uniwersytet nie jest nazwą geograficzną - przynajmniej nie na pierwszym miejscu :), chyba, że się mylę...
Pozdrowionka, a.m.
proszę - dyskusje na temat nazewnictwa na tej liście jeszcze nie przyniosły żadnych owoców
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikiprojekt:Nazewnictwo
przykuta
W dniu 7 stycznia 2009 00:58 użytkownik Stan Zurek zureks@gmail.com napisał:
"é" - na co mamy przenieść "San José" - "Św. Józek"?
No może i tak. Poddaję się. Piszmy grecką cyrilicą japońskim kanji, bo przecież nie możemy używać polskich odpowiedników.
Do cyrylicy, kanji, hindu i paru innych nie-łacińskich alfabetów istnieją ustawowo zadekretowane zasady translilteracji:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Transliteracja
i po prostu wypadałoby się ich trzymać.
Jeśli jest język/alfabet, dla którego nie ma takiej oficjalnej transliteracji przeważnie istnieje kilka konkurencyjnych i wówczas należy się ew. w ramach Wikipedii umówić na jedną z nich i się tego trzymać.
W dniu 7 stycznia 2009 09:33 użytkownik Tomasz Ganicz napisał:
Do cyrylicy, kanji, hindu i paru innych nie-łacińskich alfabetów istnieją ustawowo zadekretowane zasady translilteracji: http://pl.wikipedia.org/wiki/Transliteracja i po prostu wypadałoby się ich trzymać.
Tylko że transliteracja nie rozwiązuje wszystkiego. Weźmy takie hasło - http://tnij.org/cnl9
Mamy tam informację, że pan ABe jest absolwentem Tokyo National University of Fine Arts and Music, co od 1 kwietnia ubiegłego roku okazuje się mieć nazwę Tokyo University of the Arts.
Jak mniemam, nazwa jest zbyt świeża, żeby liczyć na uzus. O oficjalnym spolszczeniu nie mamy co myśleć, bo coś takiego - jak wiemy - nie istnieje (są tylko nazwy zalecane).
Mamy używać angielskiej nazwy? Niby dlaczego - jest bardziej encyklopedyczna? A może transliteracji - Tōkyō Geijutsu Daigaku? Jasne, ale kto będzie wiedział, że nie chodzi o Tokijską Szkołę Gotowania na Gazie?
Aha, na marginesie - rozporządzenia ministra SWiA dekretują transliterację, ale dotyczą spraw urzędowych.
Pozdrawiam,
Grubel
Michal Rosa pisze:
http://wyborcza.pl/1,75480,6110187,Dlaczego_Zaneta_jest_nieency.html?nltxx=1...
"Źródło: Duży Format" Czy to znaczy, że artykuł dostępny jest również dla czytelników "papierowych"? Miła odmiana ogólnie ujmując
wyksztalcioch
2009/1/6 Tomasz Chabinka wyksztalcioch@gmail.com:
Michal Rosa pisze:
http://wyborcza.pl/1,75480,6110187,Dlaczego_Zaneta_jest_nieency.html?nltxx=1...
"Źródło: Duży Format" Czy to znaczy, że artykuł dostępny jest również dla czytelników "papierowych"? Miła odmiana ogólnie ujmując
Czytałem w poniedziałkowym papierowym Dużym Formacie...
"Źródło: Duży Format" Czy to znaczy, że artykuł dostępny jest również dla czytelników "papierowych"? Miła odmiana ogólnie ujmując
Tak, czytalem najpierw na papierze - wczoraj sie ukazalo. Michal
W dniu 6 stycznia 2009 16:38 użytkownik Michal Kosmulski michal.kosmulski@netsprint.pl napisał:
Tak, czytalem najpierw na papierze - wczoraj sie ukazalo. Michal
Nie chcę być niegrzeczny, ale masz OKROPNĄ sygnaturkę. Nie dałoby się tego jakoś zmienić?