http://portalwiedzy.onet.pl/4870,16925,1398452,1,czasopisma.html
cytuję, bo onet lubi zmieniać linki
Czasopisma > Edukacja > Daily Telegraph
2007-03-14 Cassandra Jardine
Krynica wiedzy i głupoty Choć Wikipedia jest rażąco nierówna, ciągle korzystamy z jej zasobów. W ciągu swej sześcioletniej historii wirtualna encyklopedia stała się prawdziwym fenomenem. Ale teraz przydarzył się jej poważny problem z jednym krótkim hasłem.
George Bush miał spokojny dzień. Wesele Liz Hurley również całkowicie pominięto. Hasło "muzułmanie" pozostało nietknięte. To dziwne, jak na Wikipedię, darmową encyklopedię internetową. (...) Wirtualna amnestia dla najbardziej popularnych tematów dyskusji i aktualizacji wiąże się z faktem, że internetowi złośliwcy mają teraz prawdziwy skandal, z którym muszą się uporać. Ostatnie dni poświęcili więc na zaciekłe spory wokół definicji tajemniczego hasła "Essjay".
Essjay to pseudonim jednego z najbardziej szanowanych redaktorów Wikipedii, nauczyciela akademickiego, który dodawał przedsięwzięciu wiarygodności. Ten "profesor teologii, wykładowca na jednej z prywatnych uczelni na wschodzie Stanów Zjednoczonych" zredagował ponad 20 tysięcy haseł, poprawiał definicje "rytuałów pokutnych" i "transsubstancjacji", a ostatnio aktywnie działał w panelu ekspertów Wikipedii, gdzie ze znawstwem rozstrzygał spory.
Tymczasem po opublikowanym niedawno w "New Yorkerze" artykule okazało się, że Essjay, to w rzeczywistości Ryan Jordan, dwudziestoczteroletni próżniak z Kentucky uzależniony od czegoś, co zapaleńcy nazywają "Wiki crack". Chodzi o dreszcz emocji, jaki towarzyszy człowiekowi, kiedy jego wpis stanie się tematem dyskusji.
Podstęp Essjaya wywoła u wielu z nas rumieńce wstydu. Przyzwyczailiśmy się do tego, że w poszukiwaniu informacji do artykułów, wypracowań czy prac naukowych korzystamy z Wikipedii. Jeśli potrzebujemy czegoś natychmiast (Wiki to po hawajsku "szybko"), nie ma lepszego sposobu. Być może Britannica ma lepszą reputację, ale kosztuje 4,99 funta miesięcznie. Kto się zdecyduje na taki wydatek, skoro coś, co wygląda na całkiem wiarygodną alternatywę, dostępne jest za darmo?
Jednak w głębi duszy wszyscy zdajemy sobie sprawę, że z tą wiarygodnością bywa różnie. Wikipedia jest rażąco nierówna, co widać na przykładzie profesora Davida Southalla i niejakiej Jordan, znanej też jako Katie Price. Kontrowersyjnemu pediatrze poświęcono zaledwie kilka linijek, choć prokurator generalny postanowił ponownie rozpatrzyć wszystkie sprawy, w których występował on w roli biegłego. Tymczasem gwiazdeczka znana głównie dzięki implantom piersi dorobiła się nader dogłębnej analizy.
A mimo to wciąż korzystamy z zasobów Wikipedii. W ciągu swej sześcioletniej historii wirtualna encyklopedia stała się prawdziwym fenomenem. Jej angielska wersja zawiera ponad półtora miliona haseł. A przecież - jak podaje Wikipedia w definicji o samej sobie - to tylko jeden z "ponad setki języków", w których można znaleźć hasła. Wynik niezły, choć kilka akapitów dalej w tym samym opisie można przeczytać o "ponad dwustu różnych językach", w jakich ukazuje się Wikipedia. Cóż, skoro nawet o sobie nie potrafią podać precyzyjnych informacji...
Kłopot polega na tym, że nawet nie ma komu zwrócić uwagi. Jest założyciel Wikipedii, Jimmy Wales oraz tysiące anonimowych osób majstrujących przy tematach, na których mogą, choć nie muszą się znać. Hasła naukowe zostały niedawno ocenione przez magazyn "Nature" jako nieznacznie mniej wiarygodne od tych zamieszczonych w Britannice. Jednak w innych dziedzinach Wikipedia jest dziurawa jak ementaler. Christine Kelly, historyk specjalizująca się w wojnach krymskich, była wstrząśnięta skąpym opisem bohaterki jej ostatniej książki, zaangażowanej pamiętnikarki Fanny Duberly. - Wszystkie informacje zaczerpnięto z jednego źródła - mówi Kelly. - To są fakty z drugiej ręki, a więc i błędy są powielane.
Najlepiej więc kliknąć przycisk edycji, zastosować się do instrukcji i samemu poprawić definicję. Niestety, prawdziwi eksperci zwykle nie zawracają sobie tym głowy. Redaktorzy Wikipedii prezentują stosunkowo mało urozmaiconą grupę: są to zwykle młodzi biali mężczyźni, najczęściej chrześcijanie i żydzi.
Fanny Duberly już nie może nic zrobić w sprawie swojego opisu, ale ludzie żyjący, którzy trafiają do wirtualnej encyklopedii, nie zawsze są zachwyceni tym, co mogą o sobie przeczytać. Nazwisko Cristiny Odone, byłej redaktorki "Catholic Herald", początkowo figurowało jedynie jako zalążek artykułu z zachętą do rozwijania opisu. - Potem zaczął się sączyć jad. Ktoś, za każdym razem ta sama osoba, robił wszystko, żeby pokazać mnie jako antyliberalną fanatyczkę. Usuwałam te wpisy, ale one po jakimś czasie znów się ukazywały - opowiada Odone. Po roku redaktorskich batalii z pomocą przyszedł pewien profesor, który skierował sprawę do panelu ekspertów. - Teraz jest spokój. Ale przecież ta sama osoba, zmieniwszy tożsamość, może wznowić ataki na mnie - mówi Odone.
Niestety, choć tysiące razy zaglądałam do Wikipedii, nigdy nie udało mi się natknąć na olśniewające perełki wandalizmu. Nie znalazłam opisu Tony'ego Blaira, zgodnie z którym był on "chłoptasiem George'a Busha", ani informacji o Robbie Williamsie, który miał zarabiać na życie jedząc chomiki w pubach w okolicach Stoke.
Nie tracę jednak nadziei. Takie dziwactwa są częścią Wikipedii i na tym polega jej urok. Essjay przypomniał nam, że ta czy inna definicja mogła zostać napisana przez kogoś, kto zna się na rzeczy nie lepiej niż my sami. Z drugiej jednak strony nikt nie przyczepił się do merytorycznej strony wpisów Essjaya. Wytykano mu jedynie oszustwa w kreowaniu własnego wizerunku. Tak więc być może prawdziwa lekcja, jaką daje nam to demokratyczne medium, jest taka, że studenci wyrzuceni z uczelni mogą być znawcami tematu w równym stopniu co profesorowie.
koniec cytatu
Beno
Buahaha
skoro profesorowie nauk ścisłych mogą udawać przygłupów, to czemu studenci nie mogą podawać się za profesorów? :P
Pozdrawiam AJF/WarX
| -----Original Message----- | From: ... Artur Fijałkowski | Sent: Thursday, March 15, 2007 10:09 AM / | skoro profesorowie nauk ścisłych mogą udawać przygłupów, to | czemu studenci nie mogą podawać się za profesorów? :P
Ja tam podaję się tylko za Janusza Dorożyńskiego :-P
Natomiast przy okazji Essjaya Jimbo podobno zapowiedział, że deklaracje formalne, zwłaszcza dotyczące wykształcenia, będą weryfikowane. Bardzo mnie to ubawiło w kontekście niedawnych naszych PUA, w trakcie których b. poważne osoby, nawet na stanowiskach managierskich i utytułowane twierdziły, że tak naprawdę na plwiki mamy do czynienia nie z osobami, tylko z kontami. Ciekawe jak Jimbo sobie wyobraża weryfikowanie stopni, tytułów i wykształcenia konta, do tego ze zwielokrotnioną osobowością?
Pzdr., Janusz "Ency" Dorożyński
15-03-07, Dorożyński Janusz dorozynskij@wampnm.webd.pl napisał(a):
| -----Original Message----- | From: ... Artur Fijałkowski | Sent: Thursday, March 15, 2007 10:09 AM / | skoro profesorowie nauk ścisłych mogą udawać przygłupów, to | czemu studenci nie mogą podawać się za profesorów? :P
Ja tam podaję się tylko za Janusza Dorożyńskiego :-P
I gdyby nie to, że twoje fotki się googlają pod takim nazwiskiem, to nikt by ci nie uwierzył :P
Natomiast przy okazji Essjaya Jimbo podobno zapowiedział, że deklaracje formalne, zwłaszcza dotyczące wykształcenia, będą weryfikowane. Bardzo mnie to ubawiło w kontekście niedawnych naszych PUA, w trakcie których b. poważne osoby, nawet na stanowiskach managierskich i utytułowane twierdziły, że tak naprawdę na plwiki mamy do czynienia nie z osobami, tylko z kontami. Ciekawe jak Jimbo sobie wyobraża weryfikowanie stopni, tytułów i wykształcenia konta, do tego ze zwielokrotnioną osobowością?
Czyli lepiej udawać licealistę, bo nikt nie będzie rządał dyplomu/skanu indeksu, itp. ;)
Pozdrawiam AJF/WarX
On 3/15/07, Dorożyński Janusz dorozynskij@wampnm.webd.pl wrote:
| -----Original Message----- | From: ... Artur Fijałkowski | Sent: Thursday, March 15, 2007 10:09 AM / | skoro profesorowie nauk ścisłych mogą udawać przygłupów, to | czemu studenci nie mogą podawać się za profesorów? :P
Ja tam podaję się tylko za Janusza Dorożyńskiego :-P
Natomiast przy okazji Essjaya Jimbo podobno zapowiedział, że deklaracje formalne, zwłaszcza dotyczące wykształcenia, będą weryfikowane. Bardzo mnie to ubawiło w kontekście niedawnych naszych PUA, w trakcie których b. poważne osoby, nawet na stanowiskach managierskich i utytułowane twierdziły, że tak naprawdę na plwiki mamy do czynienia nie z osobami, tylko z kontami. Ciekawe jak Jimbo sobie wyobraża weryfikowanie stopni, tytułów i wykształcenia konta, do tego ze zwielokrotnioną osobowością?
Primo: Robi się tutaj z igły widły. Mało to w Internecie oszustów? Niektórzy się podają za profesorów, inni za renifery. A świat kręci się dalej.
Secundo: Weryfikacja informacji nt. wykształcenia to pewna koncepcja, która jest teraz rozważana, a czy zostanie wprowadzona - nie wiadomo. Jednak nawet jeśli tak się stanie, to raczej będzie to zasada na poziomie projektu (ściślej: angielskiej Wikipedii), a nie odgórne zarządzenie Fundacji. Tak więc wpływ tej całej burzy na polską Wikipedię będzie zerowy (chyba, że społeczność zadecyduje inaczej).
On Thu, 15 Mar 2007 18:51:31 +0100 Dorożyński Janusz dorozynskij@wampnm.webd.pl wrote:
Natomiast przy okazji Essjaya Jimbo podobno zapowiedział, że deklaracje formalne, zwłaszcza dotyczące wykształcenia, będą weryfikowane. Bardzo mnie to ubawiło w kontekście niedawnych naszych PUA, w trakcie których b. poważne osoby, nawet na stanowiskach managierskich i utytułowane twierdziły, że tak naprawdę na plwiki mamy do czynienia nie z osobami, tylko z kontami. Ciekawe jak Jimbo sobie wyobraża weryfikowanie stopni, tytułów i wykształcenia konta, do tego ze zwielokrotnioną osobowością?
Na pewno trudno sobie wyobrazić weryfikację wszystkich kont, natomiast przy wprowadzeniu kolejnych stadiów weryfikowalności na Wiki (znakowanie artykułów) nietrudno wyobrazić sobie przyznawaną niektórym Wikipedystom flagę eksperta - takie konta z flagą byłyby szczegółowo sprawdzane.
szwedzki
15-03-07, szwedzki suidisz@gmail.com napisał(a):
On Thu, 15 Mar 2007 18:51:31 +0100 Dorożyński Janusz dorozynskij@wampnm.webd.pl wrote:
Natomiast przy okazji Essjaya Jimbo podobno zapowiedział, że deklaracje formalne, zwłaszcza dotyczące wykształcenia, będą weryfikowane. Bardzo mnie to ubawiło w kontekście niedawnych naszych PUA, w trakcie których b. poważne osoby, nawet na stanowiskach managierskich i utytułowane twierdziły, że tak naprawdę na plwiki mamy do czynienia nie z osobami, tylko z kontami. Ciekawe jak Jimbo sobie wyobraża weryfikowanie stopni, tytułów i wykształcenia konta, do tego ze zwielokrotnioną osobowością?
Na pewno trudno sobie wyobrazić weryfikację wszystkich kont, natomiast przy wprowadzeniu kolejnych stadiów weryfikowalności na Wiki (znakowanie artykułów) nietrudno wyobrazić sobie przyznawaną niektórym Wikipedystom flagę eksperta - takie konta z flagą byłyby szczegółowo sprawdzane.
szwedzki
Ale w jaki sposób i kto to będzie robił? Nawet w Citzendium, które z założenia ma przyznawać wybranym użytkownikom status eksperta nie wiedzą jak weryfikować ludzi. Załóżmy, że stworzymy system weryfikowania kont, polegający na tym, że jak ktoś się przedstawi na swojej stronie użytkownika z imienia i nazwiska i będzie to osoba o jakimś tam dorobku, będzie się do niej dzwoniło pod numer dostępny na stronie danej instytucji z pytaniem czy to aby na pewno ona założyła sobie konto lub wysyłało mail na oficjalny, nieanonimowy adres z podobnym zapytaniem. Ktoś to jednak będzie musiał robić i będzie to dosyć obciążająco czasowo praca. Na dodatek ktoś złośliwy może skutecznie psuć ten system zakładając wiele kont znanych osób na raz. Np: weźmie listę dziennikarzy TVN i pozakłada im wszystkim konta w przeciągu tygodnia. Albo weźmie listę pracowników jakiegoś instytutu naukowego i zrobi podobnie. Potem my musielibyśmy wykonać kilkadziesiąt telefonów do TVN czy do tego instytutu lub wysłać kilkadziesiąt maili z odpowiednim pytaniem. A należy jeszcze wziąć pod uwagę sytację, że np: w ten sposób zabawi się jakiś admin, któremu grozi zwolnienie...
On Thu, 15 Mar 2007 20:04:47 +0100 "Tomasz Ganicz" polimerek@gmail.com wrote:
Ale w jaki sposób i kto to będzie robił? Nawet w Citzendium, które z założenia ma przyznawać wybranym użytkownikom status eksperta nie wiedzą jak weryfikować ludzi. Załóżmy, że stworzymy system weryfikowania kont, polegający na tym, że jak ktoś się przedstawi na swojej stronie użytkownika z imienia i nazwiska i będzie to osoba o jakimś tam dorobku, będzie się do niej dzwoniło pod numer dostępny na stronie danej instytucji z pytaniem czy to aby na pewno ona założyła sobie konto lub wysyłało mail na oficjalny, nieanonimowy adres z podobnym zapytaniem. Ktoś to jednak będzie musiał robić i będzie to dosyć obciążająco czasowo praca. Na dodatek ktoś złośliwy może skutecznie psuć ten system zakładając wiele kont znanych osób na raz. Np: weźmie listę dziennikarzy TVN i pozakłada im wszystkim konta w przeciągu tygodnia. Albo weźmie listę pracowników jakiegoś instytutu naukowego i zrobi podobnie. Potem my musielibyśmy wykonać kilkadziesiąt telefonów do TVN czy do tego instytutu lub wysłać kilkadziesiąt maili z odpowiednim pytaniem. A należy jeszcze wziąć pod uwagę sytację, że np: w ten sposób zabawi się jakiś admin, któremu grozi zwolnienie...
Myślałem o czymś prostszym - większość ludzi z tytułami naukowymi korzysta z uczelnianych skrzynek mejlowych. Oczywiście istnieje maleńkie ryzyko, że z konta może skorzystać ktoś inny, ale to już normalnie podpada pod paragraf.
szwedzki
15-03-07, szwedzki suidisz@gmail.com napisał(a):
Myślałem o czymś prostszym - większość ludzi z tytułami naukowymi korzysta z uczelnianych skrzynek mejlowych. Oczywiście istnieje maleńkie ryzyko, że z konta może skorzystać ktoś inny, ale to już normalnie podpada pod paragraf.
A u nas każdy student po wypełnieniu pisemnej prośby ;)
Pozdro AJF/WarX
A u nas każdy student po wypełnieniu pisemnej prośby ;)
U nas automatycznie każdy student (to pisząc mam na myśli każdą z trzech uczelni, gdzie miałem przyjemność studiować, na dwóch miałem nawet po dwa konta...) :]
Ale wracając do tematu: wydaje mi się, że weryfikacja telefoniczna, a nawet osobista, będzie możliwa. Zwyczajnie, nie spodziewam się nagle natłoku ekspertów. Większość z nich to będą albo znani Wikipedyści, albo tak czy inaczej mieszkańcy dużych miast, których tożsamość będzie mogła nawet, po spotkaniu, potwierdzić zaufana osoba (znany osobiście administrator or sth).
Dlatego bez paniki. A na flooding np. naukowców z danej instytucji są sposoby: choćby wstępny mail do tejże uczelni/wydziału/instytutu...
Pozdrawiam,
michał "aegis maelstrom" buczyński
15-03-07, szwedzki suidisz@gmail.com napisał(a):
On Thu, 15 Mar 2007 20:04:47 +0100 "Tomasz Ganicz" polimerek@gmail.com wrote:
Ale w jaki sposób i kto to będzie robił? Nawet w Citzendium, które z założenia ma przyznawać wybranym użytkownikom status eksperta nie wiedzą jak weryfikować ludzi. Załóżmy, że stworzymy system weryfikowania kont, polegający na tym, że jak ktoś się przedstawi na swojej stronie użytkownika z imienia i nazwiska i będzie to osoba o jakimś tam dorobku, będzie się do niej dzwoniło pod numer dostępny na stronie danej instytucji z pytaniem czy to aby na pewno ona założyła sobie konto lub wysyłało mail na oficjalny, nieanonimowy adres z podobnym zapytaniem. Ktoś to jednak będzie musiał robić i będzie to dosyć obciążająco czasowo praca. Na dodatek ktoś złośliwy może skutecznie psuć ten system zakładając wiele kont znanych osób na raz. Np: weźmie listę dziennikarzy TVN i pozakłada im wszystkim konta w przeciągu tygodnia. Albo weźmie listę pracowników jakiegoś instytutu naukowego i zrobi podobnie. Potem my musielibyśmy wykonać kilkadziesiąt telefonów do TVN czy do tego instytutu lub wysłać kilkadziesiąt maili z odpowiednim pytaniem. A należy jeszcze wziąć pod uwagę sytację, że np: w ten sposób zabawi się jakiś admin, któremu grozi zwolnienie...
Myślałem o czymś prostszym - większość ludzi z tytułami naukowymi korzysta z uczelnianych skrzynek mejlowych. Oczywiście istnieje maleńkie ryzyko, że z konta może skorzystać ktoś inny, ale to już normalnie podpada pod paragraf.
W moim instytucie serwer mailowy jest wewnętrznie open-relay - tzn jakbym chciał to bym mógł się podszyć pod np: dyrektora mojego instytutu. Jakbym zszedł do biblioteki a nie pisał z mojego własnego służbowego kompa to by raczej nikt nie wykrył, że to ja się podszyłem :-) Już mnie parę razy korciło żeby coś takiego zrobić, ale cicho sza... :-)
Po co ciekawic sie tytulami itp i je weryfikowac?
Kazdy autor wikipedii jest weryfikowany w pewnym sensie sam przez siebie, poprzez poziom artykulow i kontrybucji, ktore zamieszcza w wikipedii. Lepszej weryfikacji byc nie moze.
Pozdrawiam,
Wlodek
16-03-07, Wlodzimierz Holsztynski sennajawa@gmail.com napisał(a):
Po co ciekawic sie tytulami itp i je weryfikowac?
Kazdy autor wikipedii jest weryfikowany w pewnym sensie sam przez siebie, poprzez poziom artykulow i kontrybucji, ktore zamieszcza w wikipedii. Lepszej weryfikacji byc nie moze.
Może bo jeśli ktoś będzie pisał o czymś na czym nikt inny poważniej siedzący w wiki się nie zna, to może stać się siewcą niezłej ilości hoaxu, chociażby przez dopisanie czasem kawałka swojej interpretacjii.
Niby trzeba podaw3ać źródła, ale to na pl wiki już raczej nie będzie na poważnie działać, bez jakiś sporych zmiana, typu stabilizacja artykułów.
16-03-07, Witek1988 witekthc@witekkrypczyk.info napisał(a):
16-03-07, Wlodzimierz Holsztynski sennajawa@gmail.com napisał(a):
Po co ciekawic sie tytulami itp i je weryfikowac?
Kazdy autor wikipedii jest weryfikowany w pewnym sensie sam przez siebie, poprzez poziom artykulow i kontrybucji, ktore zamieszcza w wikipedii. Lepszej weryfikacji byc nie moze.
Może bo jeśli ktoś będzie pisał o czymś na czym nikt inny poważniej siedzący w wiki się nie zna, to może stać się siewcą niezłej ilości hoaxu, chociażby przez dopisanie czasem kawałka swojej interpretacjii.
Niby trzeba podaw3ać źródła, ale to na pl wiki już raczej nie będzie na poważnie działać, bez jakiś sporych zmiana, typu stabilizacja artykułów.
Wykształcony, zweryfikowany ekspert - jakbyśmy mu przyznali jakieś ekstra przywileje może z kolei forsować skutecznie swoje POV jeśli nie ma drugiego eksperta prezentującego odmienny punkt widzenia. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin humanistycznych, gdzie często różni eksperci mają skrajnie odmienne stanowiska na daną sprawę, które wynikają z ich ogólnego światopoglądu. To się i tak trochę dzieje - jeśli np: artykuł edytuje ktoś o dużej wiedzy ale silnym POV i ktoś o mniejszej wiedzy ale prezentujący bardziej umiarkowane poglądy to jest duża szansa, że ten o mniejszej wiedzy przegra, mimo że może dążyć do rzetelnej NPOVizacji hasła. Na szczęcie, dzięki temu że w Wikipedii wszyscy są równi, każdy zawsze może się w jakiejś jednej kwestii szybko douczyć i stanąć w szranki z ekspertem forsującym POV.
16-03-07, Tomasz Ganicz polimerek@gmail.com napisał(a):
16-03-07, Witek1988 witekthc@witekkrypczyk.info napisał(a):
16-03-07, Wlodzimierz Holsztynski sennajawa@gmail.com napisał(a):
Po co ciekawic sie tytulami itp i je weryfikowac?
Kazdy autor wikipedii jest weryfikowany w pewnym sensie sam przez siebie, poprzez poziom artykulow i kontrybucji, ktore zamieszcza w wikipedii. Lepszej weryfikacji byc nie moze.
Może bo jeśli ktoś będzie pisał o czymś na czym nikt inny poważniej siedzący w wiki się nie zna, to może stać się siewcą niezłej ilości hoaxu, chociażby przez dopisanie czasem kawałka swojej interpretacjii.
Niby trzeba podaw3ać źródła, ale to na pl wiki już raczej nie będzie na poważnie działać, bez jakiś sporych zmiana, typu stabilizacja artykułów.
Wykształcony, zweryfikowany ekspert - jakbyśmy mu przyznali jakieś ekstra przywileje może z kolei forsować skutecznie swoje POV jeśli nie ma drugiego eksperta prezentującego odmienny punkt widzenia. Dotyczy to zwłaszcza dziedzin humanistycznych, gdzie często różni eksperci mają skrajnie odmienne stanowiska na daną sprawę, które wynikają z ich ogólnego światopoglądu. To się i tak trochę dzieje - jeśli np: artykuł edytuje ktoś o dużej wiedzy ale silnym POV i ktoś o mniejszej wiedzy ale prezentujący bardziej umiarkowane poglądy to jest duża szansa, że ten o mniejszej wiedzy przegra, mimo że może dążyć do rzetelnej NPOVizacji hasła. Na szczęcie, dzięki temu że w Wikipedii wszyscy są równi, każdy zawsze może się w jakiejś jednej kwestii szybko douczyć i stanąć w szranki z ekspertem forsującym POV.
Tu masz zupełną racje, ale są też suche fakty, a do ich weryfikowania najlepiej nadają się właśnie eksperci z denej dziedziny. Do walki z powem napewno lepsza jest większa społeczność, ale to i tak nie rozwiążuje problemu, bo jest jeszcze coś takiego jak powszechnie panujące opinie, czy fakt, że od światopoglądu w dużej mierze zależy, czy ktoś bezinteresowanie będzie edytował wiki. W wątpliwych przypadkach też dobrze chyba było by się skontaktować z jakimś ekspertem, ale nie tym który zna się na danym temacie, tylko takim który ma duże pojęcie o encyklopedycznym stylu pisania.
| -----Original Message----- | From: ... Gemma | Sent: Thursday, March 15, 2007 7:55 PM / | Co i tak nie zmienia faktu, że mentalnie postrzegam Cię za | krewnego Doroszewskiego, co automatycznie bardzo podnosi Cię | w moim rankingu (dziś jest dzień komplementów, czy co?)
No no, aż tak stary nie jestem ;-))
Pzdr., Janusz "Ency" Dorożyński
Najlepiej więc kliknąć przycisk edycji, zastosować się do instrukcji i samemu poprawić definicję. Niestety, prawdziwi eksperci zwykle nie zawracają sobie tym głowy. Redaktorzy Wikipedii prezentują stosunkowo mało urozmaiconą grupę: są to zwykle młodzi biali mężczyźni, najczęściej chrześcijanie i żydzi.
I masoni. Czekam aż nas zjadą za to, że część artykułów nie ma linków wewnętrznych. A może po prostu wyślijmy do onetu i innych serwisów informacyjnych kilka meta-stron Wikipedii by nieco poczytali o projekcie internetowej encyklopedii, choć oni i tak puszczają za kimś metodą kopiuj-wklej raczej, niż starając się coś wypocić.
przykuta
On 3/16/07, Przykuta przykuta@o2.pl wrote:
Najlepiej więc kliknąć przycisk edycji, zastosować się do instrukcji i samemu poprawić definicję. Niestety, prawdziwi eksperci zwykle nie zawracają sobie tym głowy. Redaktorzy Wikipedii prezentują stosunkowo mało urozmaiconą grupę: są to zwykle młodzi biali mężczyźni, najczęściej chrześcijanie i żydzi.
I masoni.
A ja jestem cyklistą.