Witajcie,
Ciekawostka przyrodnicza.
http://www.watchmojo.com/web/blog/?p=626
Komu się nie chce czytać całego artykułu powiem że 580 mln US dolarów.
Pozdrowienia, Kpjas.
Kpjas napisał(a):
Witajcie,
Ciekawostka przyrodnicza.
http://www.watchmojo.com/web/blog/?p=626
Komu się nie chce czytać całego artykułu powiem że 580 mln US dolarów.
Pamiętam, że ktoś na Wikimanii robił też takie szacunki na jednym z wykładów i wyszła mu podobna kwota.
| -----Wiadomość oryginalna----- | Od: ... Kpjas | Wysłano: 27 października 2006 21:14 / | Komu się nie chce czytać całego artykułu powiem że 580 mln US dolarów.
Chciało się, więc (niestety) kilka oderwanych refleksji.
Nie tak dawno w jakiejś dyskusji rzuciłem - wiki to komercyjne (docelowo) przedsięwzięcie Jimbo. Nawet jeśli nieświadome.
Kto wytrzyma ciśnienie takiego szmalu?
W zasadzie jestem zadowolony z mojego niskiego rankingu (zgadnijcie króliczki dlaczego?).
I nadal nie czuję nic ujemnego wobec kolosalnego rankingu innych.
Refleksje były krótkie. Bez zdań złożonych. Zgodnie z deklaracją Beno oczekuję, że są absolutnie zrozumiałe - łącznie z retorycznym pytaniem ;-))
Pzdr., Janusz 'Ency' Dorożyński
Dorożyński Janusz napisał(a):
| -----Wiadomość oryginalna----- | Od: ... Kpjas | Wysłano: 27 października 2006 21:14 / | Komu się nie chce czytać całego artykułu powiem że 580 mln US dolarów.
Chciało się, więc (niestety) kilka oderwanych refleksji.
Nie tak dawno w jakiejś dyskusji rzuciłem - wiki to komercyjne (docelowo) przedsięwzięcie Jimbo. Nawet jeśli nieświadome.
Ech... wybacz ale piszesz takie głupoty, że aż uszy puchną. Jimbo choćby chciał, nie może w żaden sposób przejąć aktualnie prawnej ani technicznej kontroli nad Wikipedią. Od ostatnich wyborów do Zarządu Fundacji nie ma już nawet większości w Zarządzie, zakładając, że Angela i Tim byli "na jego usługach". Właśnie przed chwilą na listę foundation-l poszło ogłoszenie, że Jimbo zrzekł się stanowiska przewodniczącego tego Zarządu i Zarząd wybrał na swojego szefa, francuzkę, Anthere, zapracowaną matkę dwojga dzieci, która jest bogata z domu i nawet ma zwyczaj nie brać pieniędzy od Fundacji za służbowe podróże związane z pracą na jej rzecz... nie wspominając już o jakichś pomylonych pomysłach, że ma zakusy na tę wirtualnie tylko gigantyczną kasę...
| -----Wiadomość oryginalna----- | Od: ... Tomek "Polimerek" Ganicz | Wysłano: 27 października 2006 23:51 / | Ech... wybacz ale piszesz takie głupoty, że aż uszy puchną.
Wybaczam, gdyż wiem że mnie nie lubisz i dlatego jesteś nieuprzejmy uprzedzając krytyczną odpowiedź epitetami.
Więc też wybacz - jestem trochę starszy od Ciebie, i widziałem rzeczy którym kiedyś po fakcie się dziwiłem, a jak ktoś mnie przed nimi ostrzegał przed faktem, to też mówiłem, że jest wyjątkowo głupi i zacofany, a ja mądry. Ponadto napisałem pytania i zaznaczyłem, że są to luźne refleksje, a nie prawda objawiona i stuprocentowa przepowiednia. Nie pretenduje też na to, że wyartykułowałem jakiekolwiek ostrzeżenia.
Wybacz po raz wtóry. Nie jestem lekarzem, ale proponuje receptę na opuchliznę uszną: 1. Kontaktować się tylko z ludźmi mądrymi - z własnego nadania. 2. Stosować killfile. Ma działanie uboczne - znacznie lepiej niż melisa poprawia samopoczucie i samoocenę.
| ... wirtualnie tylko gigantyczną kasę...
Serwery, dyski, łącza na Florydzie są wirtualne i nie można ich przejąć??? Więc to tak się mają sprawy, i faktycznie jesteśmy w Matriksie? I tylko Ty miałeś dostęp do właściwej pigułki?
Nie twierdzę, że się zdarzy, ale - czy to się Tobie z powodów religijnych czy innych podoba czy nie podoba - możliwość przejęcia nośników materialnych jest zawsze. Fundacja nie jest (wprost) właścicielką kontentu, ale jest właścicielką nośników (czyli sprzętu) kontentu oraz domen. Negujesz to? A sprzęt i domeny można zarówno przejąć (choćby za długi w opłatach za usługi colo, prąd, itd. czy nawet w jakiś nieuczciwy sposób) czy sprzedać z dorodziejstwem inwentarza, tj. kontenetem. Przecież do nikogo nie należy. I można będzie puszczać do każdej odsłony w ww. domenach reklamy.
Jacyś wikipedianie mogą temu przeszkodzić? Jak? Może zorganizują demonstrację i zjadą z transparentami pod ambasadę do Alei Róż? Nawet jak będą w kółko chodzić z tymi transparentami przez tydzień, a potem założą w pobliskiej kafejce internetowej głodówkę, to może sprawa dotrze do sądu, i skończy się na polubownej wypłacie odszkodowania zidentyfikowanym autorom. Mam nadzieję, że byłbyś (zauważ, pisze w trybie warunkowym) konsekwentny i zrzekłbyś się bez emocji swojej kontrybucji - na rzecz tych co przejmą i będą kosić kasę. Zapewniam, że moje emocje przy zrzekaniu się będę znacznie, znacznie mniejsze, i pewnie wiesz dlaczego.
Tym niemniej nadal pozdrawiam, Janusz 'Ency' Dorożyński
PS. Wzmianka o bogatej francuskiej matce dwójki dzieci wzruszyła mnie. Do tego stopnia, że nawet na chwilę zmądrzałem i odzyskałem wiarę w nieskazitelne trwanie wikidei. J"E"D
06-10-28, Dorożyński Janusz dorozynskij@wampnm.webd.pl napisał(a):
| -----Wiadomość oryginalna----- | Od: ... Tomek "Polimerek" Ganicz | Wysłano: 27 października 2006 23:51 / | Ech... wybacz ale piszesz takie głupoty, że aż uszy puchną.
Wybaczam, gdyż wiem że mnie nie lubisz i dlatego jesteś nieuprzejmy uprzedzając krytyczną odpowiedź epitetami.
Więc też wybacz - jestem trochę starszy od Ciebie,
Czyżby? Ja mam 40 lat...
Nie twierdzę, że się zdarzy, ale - czy to się Tobie z powodów religijnych czy innych podoba czy nie podoba - możliwość przejęcia nośników materialnych jest zawsze. Fundacja nie jest (wprost) właścicielką kontentu, ale jest właścicielką nośników (czyli sprzętu) kontentu oraz domen. Negujesz to? A sprzęt i domeny można zarówno przejąć (choćby za długi w opłatach za usługi colo, prąd, itd. czy nawet w jakiś nieuczciwy sposób) czy sprzedać z dorodziejstwem inwentarza, tj. kontenetem. Przecież do nikogo nie należy. I można będzie puszczać do każdej odsłony w ww. domenach reklamy.
Na razie jest to kompletnie niemożliwe, z tej prostej przyczyny, że Fundacja ma więcej pieniędzy niż w tej chwili potrzebuje. Jest całkiem solidnie zabezpieczona materialnie.
Nawet, jakby ktoś przejął serwery i wpuścił reklamy, to to przejęcie spowodowałoby natychmiastowy odpływ piszących. A bez kontrybutorów ten projekt by stanął w miejscu. O sprawie zrobiłoby się głośno i w kilka miesięcy oglądalność spadłaby o kilka rzędów, bo Wikipedia przestałaby się różnić od dowolnego innego miroru, a przejmujący prawdopodobnie niewiele by na tym zyskał. Zamiast mitycznych 500 milionów USD, który odnosi się do wartości żywego, działajacego prężnie projektu, może odzyskał by z 5 na martwym mirorze, zanim ten na skutek masowej krytyki nie stał się skrajnie niepopularny.
Dlatego właśnie te 500 milion USD z reklam to mit albo inaczej - czysto teoretyczne obliczenia, wykonania czegoś, czego wykonać się nie da.
Content mogłaby całkiem legalnie użyć dowolna inna firma czy instytucja i kontunować działalność na nowym zestawie serwerów. Kontent jest zatem prakytcznie niezniszczalny i nikt na nim nie może położyć łapy. Kontrybutorzy dodają do projektu wartość w postaci edycji, tworzących ten content. Nie współtworzą samych serwerów. Na ew. czysto hipotetycznych przejęciu sieci serwerów nic by zatem nie stracili. Ew. przejęcie serwerów i domen skończyło by się tylko zapewne powstaniem dużej liczby niezależnych forków, które by dalej ciągnęły projekt.
| -----Wiadomość oryginalna----- | Od: ... Tomasz Ganicz | Wysłano: 28 października 2006 02:07 / | > Więc też wybacz - jestem trochę starszy od Ciebie, | | Czyżby? Ja mam 40 lat...
Przecież widziałeś mnie irl :-)) . Mam o 11 więcej.
/ | Na razie jest to ...
Widzisz jak o wiele sympatyczniej się dyskutuje bez ozdobników?
To co napisałeś też uważam za najbardziej prawdopodobny scenariusz. Ale tylko najbardziej. Pojawienie się info o 100 milionach USD, rozrywkowe wyliczanki 580 mln., a ponadto YouTube warte rok temu 0 USD, a kupione teraz za 1,5 miliarda może być zastanawiające.
| -----Wiadomość oryginalna----- | Od: ... Kpjas | Wysłano: 28 października 2006 08:49 / | BTW nie dziwię się irytacji Polimerka, bo takie postawienie | sprawy, albo wskazuje na nieznajomość spraw związanych z | Wiki(p/m)edią, albo próbą wywołania burzy w szklance wody.
Dzięki, poważnie - takie stwierdzenie pozwala sympatyczniej postrzegać Polimerka.
/ | Tego typu wyliczenia, Alexa, comScore itp są zapewne | przydatne w aplikacjach do różnych fundacji i agend, które | kochane pieniążki przydzielają.
To ja też dla zabawy - tylko błagam, nie irytujcie się - wychodząc od tych 580 wyszacowałem zgrubnie i b. ostrożnie rynkową wartość wkładu Kpjasa, Polimerka i moją: odpowiednio 30000, 27000 i 900 USD.
Pzdr., Janusz 'Ency' Dorożyński
On 10/28/06, Dorożyński Janusz <dorozynskij> wrote: Problem polega na tym ze ponieważ WP jest nie skończona i nigdy nie będzie powstaje problem ile zapłacić żeby 1. autorzy pozostali 2. czytelnicy pozostali a nie poszli do niekomercyjnego forka
Pozdrowienia, Kpjas.
Tak nawiasem mówiąć, to Wikipedia robi bardzo wielką promocję pewnym rozwiązaniom (każdy wie jakim), na których komercyjnie zarabia pewna inna firma należąca do Jimbo.
Ja tam wierzę, że Wikipedia i inne projekty WMF pozostaną czyste ideologicznie, natomiast Jimbo dzięki ich rosnącej popularności będzie zarabiał coraz więcej i nie będzie to miało NIC wspólnego z Wikipedią jako taką.
Pozdrawiam AJF/WarX
Czyżby? Ja mam 40 lat...
Przecież widziałeś mnie irl :-)) . Mam o 11 więcej.
Bo Ty młodo wyglądasz, Ency. :)
Co do samej estymacji, to byłbym ciut bardziej ostrożny. Uwzględnia ona "Display Banner Advertising Impressions" i "Banner Revenue". Nie sądzę jednak, że WP utrzymałaby poziom odsłon gdyby pojawiły się reklamy. Może spadek nie byłby bardzo znaczny, ale mimo wszystko zauważalny (a z pewnością widoczne byłyby narzekania niezadowolonych użytkowników a więc wzrósłby czarny PR).
| -----Original Message----- | From: ... Ryan | Sent: Monday, October 30, 2006 9:01 AM / | Bo Ty młodo wyglądasz, Ency. :)
:-) . BTW swego czasu sporo satysfakcji dawał mi jeden nasz drogi nieobecny obecnie na liście kolega pohukujący, że jest znacznie, znacznie ode mnie dojrzalszy w latach.
| Co do samej estymacji, to byłbym ciut bardziej ostrożny. | Uwzględnia ona "Display Banner Advertising Impressions" i | "Banner Revenue". Nie sądzę jednak, że WP utrzymałaby poziom | odsłon gdyby pojawiły się reklamy. Może spadek nie byłby | bardzo znaczny, ale mimo wszystko zauważalny (a z pewnością | widoczne byłyby narzekania niezadowolonych użytkowników a | więc wzrósłby czarny PR).
Toteż byłem wyjątkowo ostrożny "wyceniając" dla zabawy mnie i dwóch jeszcze WCz wikipedian - zastosowałem drastyczny przelicznik w dół.
| -----Original Message----- | From: ... Artur Fijałkowski | Sent: Sunday, October 29, 2006 10:26 AM / | Tak nawiasem mówiąć, to Wikipedia robi bardzo wielką promocję | pewnym rozwiązaniom (każdy wie jakim), na których komercyjnie | zarabia pewna inna firma należąca do Jimbo. | | Ja tam wierzę, że Wikipedia i inne projekty WMF pozostaną | czyste ideologicznie, natomiast Jimbo dzięki ich rosnącej | popularności będzie zarabiał coraz więcej i nie będzie to | miało NIC wspólnego z Wikipedią jako taką.
Oto głos bez irytacji, ale i bez ogródek. Fajnie że przypomniałeś Wikię. Wiem o tym, o Poznaniu też, ale mało się interesuję. A faktycznie wygląda jak napisałem - wejście J. w wiki w perspektywie biznesowej być może było nieświadome. Choć wykolegowanie Sangera i znane pewnemu gronu zagrywki u źródeł plwiki wprowadzają elementy nieufności do tej tezy. Natomiast obecnie wykazuje zadziwiająco zdrowe merkantylnie jak na ideowca podejście. Regularni kontrybutorzy będą mieli gołą satysfakcję ("wyobraźcie sobie ..."), a on satysfakcję i konkret. Pewnie coś czy sporo skapnie z konkretu dla wiki, ale przecież nie wszystko.
Oczywiście - piszę to nie po to, aby odstręczać od wiki. Mnie sprawia frajdę, ale robię to świadomie, wiedząc że jest możliwość robienia na cząstce mojej pracy szmalu, i ja z tego oprócz gołej satysfakcji nic miał nie będę. Jest to uczciwe, i uczciwe jest mówienie o tym wprost, a nie udawanie, że nic takiego miejsca nie ma i nie będzie mogło mieć miejsca.
Pzdr., Janusz 'Ency' Dorożyński
On Sat, 28 Oct 2006, Dorożyński Janusz wrote:
Serwery, dyski, łącza na Florydzie są wirtualne i nie można ich przejąć???
Sprzęt nie jest wart 580 milionów dolarów, za ułamek tej sumy można sobie postawić datacenter, który pewnie będzie miał mniejszy downtime niż co niektóre klastry wiki. Jego utrzymanie będzie kosztować miesięcznie całkiem sporo, ale te same rachunki trzeba płacić jeśli się "kupi" Wikipedię.
Szacunki (z półki "wishful thinking", IMO) dotyczą wartości rynkowej marki / strony WWW zgadywanej według tego, jak Wikipedia ma się pod względem popularności do dużych serwisów medialnych, których ceny sprzedaży znamy - no, żeby nie było za prosto, wszystko w przeliczeniu na potencjał reklamowy.
Problem tylko w tym, że Wikipedia jest popularna przede wszystkim ze względu na swoją treść, a ta jest w dużej mierze wolna. Można opchnąć domenę i sprzęt, ale przykrą cechą uwolnienia treści jest to, że duży potencjał reklamowy wart te wirtualne 580 milionów jest tylko... potencjalny. W momencie próby jego skonsumowania zapewne nagle się rozpłynie, bo ruszy kilka niekomercyjnych kilka forków, do których sponsorzy się zapewne znajdą. To zjawisko powszechne w świecie open source (Xorg, OpenSSH, itp), w świecie open enyklopedii też nie trzeba będzie na nie czekać.
/mz
On 10/28/06, Michal Zalewski lcamtuf@dione.ids.pl wrote:
On Sat, 28 Oct 2006, Dorożyński Janusz wrote:
Serwery, dyski, łącza na Florydzie są wirtualne i nie można ich przejąć???
Sprzęt nie jest wart 580 milionów dolarów, za ułamek tej sumy można sobie postawić datacenter, który pewnie będzie miał mniejszy downtime niż co niektóre klastry wiki. Jego utrzymanie będzie kosztować miesięcznie całkiem sporo, ale te same rachunki trzeba płacić jeśli się "kupi" Wikipedię.
Szacunki (z półki "wishful thinking", IMO) dotyczą wartości rynkowej marki / strony WWW zgadywanej według tego, jak Wikipedia ma się pod względem popularności do dużych serwisów medialnych, których ceny sprzedaży znamy - no, żeby nie było za prosto, wszystko w przeliczeniu na potencjał reklamowy.
Problem tylko w tym, że Wikipedia jest popularna przede wszystkim ze względu na swoją treść, a ta jest w dużej mierze wolna. Można opchnąć domenę i sprzęt, ale przykrą cechą uwolnienia treści jest to, że duży potencjał reklamowy wart te wirtualne 580 milionów jest tylko... potencjalny. W momencie próby jego skonsumowania zapewne nagle się rozpłynie, bo ruszy kilka niekomercyjnych kilka forków, do których sponsorzy się zapewne znajdą. To zjawisko powszechne w świecie open source (Xorg, OpenSSH, itp), w świecie open enyklopedii też nie trzeba będzie na nie czekać.
W art. pisze że: * te wszystkie wyliczenia są trochę dla zabawy i nie można ich brać poważnie (przepraszają WPedystów dla których takie dyskusje już są bluźniercze) * problem utrzymania takiego ruchu oraz grupy najaktywniejszych autorów byłby ogromny * komercjalizacja sensu stricto jest (moim zdaniem) nierealna, ale WM Foundation może sobie całkiem dobrze "żyć" z grantów i darowizn.
BTW nie dziwię się irytacji Polimerka, bo takie postawienie sprawy, albo wskazuje na nieznajomość spraw związanych z Wiki(p/m)edią, albo próbą wywołania burzy w szklance wody.
Tego typu wyliczenia, Alexa, comScore itp są zapewne przydatne w aplikacjach do różnych fundacji i agend, które kochane pieniążki przydzielają.
Pozdrowienia, Kpjas.
Nie tak dawno w jakiejś dyskusji rzuciłem - wiki to komercyjne
(docelowo)
przedsięwzięcie Jimbo. Nawet jeśli nieświadome.
Właśnie przed chwilą na listę foundation-l poszło ogłoszenie, że Jimbo zrzekł się stanowiska przewodniczącego tego Zarządu i Zarząd wybrał na swojego szefa, francuzkę, Anthere, zapracowaną matkę dwojga dzieci, (...)
Nie ma pewnie co dramatyzować ani w jedną, ani w drugą stronę. Też uważam, że wartość Wikipedii jest czysto hipotetyczna, bo zakłada stan jaki jest obecnie, podczas gdy ewentualna komercjalizacja przedsięwzięcia oczywiście stan ten drastycznie zmienia.
Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że - analizując właśnie wiadomości z foundation-l - Florence Devouard została Przewodniczącą Rady Powierniczej tylko dlatego, że tak chciał Jimbo Wales, który pragnie skupić się na propagowaniu samej idei (jak sam twierdzi). Gdyby nie chciał, takiej zmiany by nie było. Jego wpływ na Fundację pozostaje zatem przemożny, co zresztą samo w sobie nie wydaje mi się niczym strasznym. Demokratyczny charakter nie należy do istoty fundacji (w przeciwieństwie np. do stowarzyszeń).
Pzdr., Janusz 'Ency' Dorożyński
Tomasz "Polimerek" Ganicz
Z poważaniem, A.P.W.