http://www.rp.pl/artykul/2,449751_Magister_dzieki_Wikipedii.html
a w nim m. in. Od 2007 r. co roku bada niemal pół tysiąca studentów. Najnowsze wyniki? W 2009 r. do korzystania głównie z Wikipedii, czyli internetowej encyklopedii tworzonej przez samych internautów, przyznało się 54 proc. studentów uczelni publicznych (w 2007 r. – 34 proc.) i aż 72 proc. niepublicznych (było 57 proc.).
PMG -- PMG BORN TO READ www.actionmag.pl wikipedia.pl
W dniu 20 marca 2010 07:05 użytkownik PMG pmgpmg@wp.pl napisał:
http://www.rp.pl/artykul/2,449751_Magister_dzieki_Wikipedii.html W 2009 r. do korzystania głównie z Wikipedii, czyli internetowej encyklopedii tworzonej przez samych internautów, przyznało się 54 proc. studentów uczelni publicznych (w 2007 r. – 34 proc.) i aż 72 proc. niepublicznych (było 57 proc.).
PMG
Z jednej strony należy się cieszyć, że Wikipedia jest potrzebna - po to ją tworzymy, by z niej korzystano. Pozostaje tylko dbać o to, by przestała być postrzegana jako uboga krewna innych, "lepszych" źródeł. Problem plagiatów oraz ściągania to już inna kwestia, leżąca prawdopodobnie w dziwacznej mentalności Polaków. Możemy tylko starać się edukować ludzi w tym kierunku, ale nie mamy zbyt wielu środków - człowiek zagląda do Wikipedii na ogół tylko po potrzebną mu informację, a nie po pouczenia nt. przestrzegania praw autorskich i pogadanki o niemoralności kopiowania cudzych tekstów, konieczności samodzielności intelektualnej itp. Muszą się tym zajmować adresaci tworzonych tekstów - wykładowcy, promotorzy, nauczyciele...
Tilia
A mnie wcale nie przeszkadza, że wikipedia postrzegana jest jako dostarczyciel wiedzy "pierwszego kontaktu". Od tego są encyklopedie, nie mamy (zdaje się) ambicji bycia dziełem naukowym, miejsce wikipedii jest właśnie tam, gdzie je postrzegają. Miejsce dokładniejszej, ściślejszej wiedzy jest gdzie indziej - i tam odsyłają źródła.
----- Original Message ----- From: "kicior99"
A mnie wcale nie przeszkadza, że wikipedia postrzegana jest jako dostarczyciel wiedzy "pierwszego kontaktu". Od tego są encyklopedie, nie mamy (zdaje się) ambicji bycia dziełem naukowym, miejsce wikipedii jest właśnie tam, gdzie je postrzegają. Miejsce dokładniejszej, ściślejszej wiedzy jest gdzie indziej - i tam odsyłają źródła.
Eh, tylko żeby oni (znaczy się ci studenci i magistranci) wiedzieli, że tak należy działać... Sama odsyłałam do źródeł jakąś magistrantkę, mocno wówczas zadziwiona, dlaczego ona w ogóle ma jakiś problem: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja:Literatura_dla_dzieci_i_m%C5%82odzie%C... (no ale ja w ogólności przedinternetowa jestem ;-))
Gytha
kicior99 wrote:
A mnie wcale nie przeszkadza, że wikipedia postrzegana jest jako dostarczyciel wiedzy "pierwszego kontaktu". Od tego są encyklopedie, nie mamy (zdaje się) ambicji bycia dziełem naukowym, miejsce wikipedii jest właśnie tam, gdzie je postrzegają. Miejsce dokładniejszej, ściślejszej wiedzy jest gdzie indziej - i tam odsyłają źródła.
O ile są, o ile przypisy uźródłowiają konkretne fragmenty tekstu i o ile autorzy haseł potrafią opisywać na przykład prawidłowo źródła internetowe, a nie przeklejać URL, który jutro może już nie istnieć.
Wtedy Wikipedia staje się cennym źródłem jak encyklopedia czy leksykon.
Jarosław Zieliński
W dniu 20 marca 2010 08:42 użytkownik Tilia tiliacordata@gazeta.pl napisał:
W dniu 20 marca 2010 07:05 użytkownik PMG pmgpmg@wp.pl napisał:
http://www.rp.pl/artykul/2,449751_Magister_dzieki_Wikipedii.html W 2009 r. do korzystania głównie z Wikipedii, czyli internetowej encyklopedii tworzonej przez samych internautów, przyznało się 54 proc. studentów uczelni publicznych (w 2007 r. – 34 proc.) i aż 72 proc. niepublicznych (było 57 proc.).
PMG
Z jednej strony należy się cieszyć, że Wikipedia jest potrzebna - po to ją tworzymy, by z niej korzystano. Pozostaje tylko dbać o to, by przestała być postrzegana jako uboga krewna innych, "lepszych" źródeł. Problem plagiatów oraz ściągania to już inna kwestia, leżąca prawdopodobnie w dziwacznej mentalności Polaków. Możemy tylko starać się edukować ludzi w tym kierunku, ale nie mamy zbyt wielu środków - człowiek zagląda do Wikipedii na ogół tylko po potrzebną mu informację, a nie po pouczenia nt. przestrzegania praw autorskich i pogadanki o niemoralności kopiowania cudzych tekstów, konieczności samodzielności intelektualnej itp. Muszą się tym zajmować adresaci tworzonych tekstów - wykładowcy, promotorzy, nauczyciele...
No właśnie - w samym korzystaniu z Wikipedii przecież nie ma nic zdrożnego :-) Ba, nawet wyłuskiwanie z niej informacji i umieszczanie tychże w swojej pracy też jeszcze zbrodnią nie jest, choć pewnie warto te informacje jeszcze gdzieś zweryfikować. Dopiero ew. plagiatowanie jest be :-) A jeśli chodzi kopiowanie - to nawet szanowni naukowcy np: wykorzystują fragmenty Wikipedii w swoich wykładach, nie przyznając się do tego. Np. w moim instytucie już z kilkanaście razy widziałem fragmenty artykułów napisanych głównie przeze mnie, które zostały użyte w wykładach całkiem znamienitych profesorów (bez podania źródła). Jeden, głównie mojego autorstwa artykuł (o impact factor) jest szczególnie często plagiatowany. Dwa razy trafił nawet do czasopism - jednego uczelnianego i jednego wydawanego przez PAN. W tym pierwszym przypadku rzekomy autor posunął się nawet do skopiowania literówek i błędów interpunkcyjnych, które w tym artykule popełniłem i nie był to bynajmniej student, tylko dość utytułowany osobnik :-)
. Jeden, głównie mojego autorstwa artykuł (o impact factor)
jest szczególnie często plagiatowany. Dwa razy trafił nawet do czasopism - jednego uczelnianego i jednego wydawanego przez PAN. W tym pierwszym przypadku rzekomy autor posunął się nawet do skopiowania literówek i błędów interpunkcyjnych, które w tym artykule popełniłem i nie był to bynajmniej student, tylko dość utytułowany osobnik :-)
-- Tomek "Polimerek" Ganicz
Zrobiłeś coś z tym, mam nadzieję? Akurat Ty z rozlicznych względów szczególnie powinieneś. Jest oczywiście coś takiego jak "cicha satysfakcja", że "wie się", jak jest naprawdę, ale dla świata ma to znikomą wagę.
Swoją drogą są to cholernie stresujące sytuacje - przyłapanie kogoś na plagiacie. Gdy ktoś w oczy wypiera się, nawet jeśli pokażę mu ten sam fragment tekstu w internecie, to to naprawdę po prostu boli. Miałam kilkakrotnie taką sytuację. Strasznie przykre. Chyba ja bardziej odczuwam ten wstyd za plagiatora. Co ciekawe, brakuje takim delikwentom w ogóle poczucia, że zrobiło się coś "nie tak"...
Tilia
Mi się nasuwają jedno pytanie: studenci jakich uczelni podczas pisania pracy magisterskiej korzystają z Wikipedii? Są w ogóle opublikowane wyniki tych badań - z chęcią bym się im przyjrzał:)
Robert
Mi się nasuwają jedno pytanie: studenci jakich uczelni podczas pisania pracy magisterskiej korzystają z Wikipedii? Są w ogóle opublikowane wyniki tych badań - z chęcią bym się im przyjrzał:)
Ale co to w ogóle znaczy "korzystają"? W artykułach biograficznych są takie knoty, że szkoda gadać.
Picus viridis
Mi się nasuwają jedno pytanie: studenci jakich uczelni podczas pisania pracy magisterskiej korzystają z Wikipedii? Są w ogóle opublikowane wyniki tych badań - z chęcią bym się im przyjrzał:)
Robert
U swoich często mi się to zdarza i potem muszę im ekhm ekhm, tłumaczyć, żeby jednak poszli do biblioteki. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę jak jest z dostępnością do co lepszych pozycji w niektórych bibliotekach uczelnianych.
przykuta
On Sat, 20 Mar 2010, Tilia wrote:
Swoją drogą są to cholernie stresujące sytuacje - przyłapanie kogoś na plagiacie. Gdy ktoś w oczy wypiera się, nawet jeśli pokażę mu ten sam fragment tekstu w internecie, to to naprawdę po prostu boli. Miałam kilkakrotnie taką sytuację. Strasznie przykre. Chyba ja bardziej odczuwam ten wstyd za plagiatora. Co ciekawe, brakuje takim delikwentom w ogóle poczucia, że zrobiło się coś "nie tak"...
Czy ja wiem... Dla mnie to raczej powód do dumy - nie piszę dla pieniędzy ani chwały, tylko dla satysfakcji. To miłe jeżeli ktoś uznaje że mój artykuł jest na tyle dobry, że może się pod nim podpisać. A że chwała spadnie na niego - niech spadnie, ja swoje wiem i on też wie, jak jest naprawdę, tyle wystarczy.
Inna sprawa gdybym miał z tego finansowe straty...
| -----Original Message----- | From: wikipl-l-bounces@lists.wikimedia.org [mailto:wikipl-l- | bounces@lists.wikimedia.org] On Behalf Of Adam Wysocki | Sent: Saturday, March 20, 2010 3:40 PM / | Czy ja wiem... Dla mnie to raczej powód do dumy - nie piszę dla | pieniędzy | ani chwały, tylko dla satysfakcji. To miłe jeżeli ktoś uznaje że mój | artykuł jest na tyle dobry, że może się pod nim podpisać. A że chwała | spadnie na niego - niech spadnie, ja swoje wiem i on też wie, jak jest | naprawdę, tyle wystarczy.
To jest oszustwo, a więc zło. Dla mnie miłe to nie jest. Na plwiki walczymy z tym pryncypialnie, może nawet bezwzględnie, nie oszczędzając choćby profesorów uniwersyteckich.
A artykuł w Rzepie tytuł ma głupi.
Pzdr., Janusz "Ency" Dorożyński
Tilia wrote:
Swoją drogą są to cholernie stresujące sytuacje - przyłapanie kogoś na plagiacie. Gdy ktoś w oczy wypiera się, nawet jeśli pokażę mu ten sam fragment tekstu w internecie
Mi nie raz oddał student pracę zaliczeniową przepissaną bardziej czy mniej z Wikipedii, z hasła... mojego autorstwa. No cóż, instynkt samozachowawczy najwyraźniej zanika wśród młodzieży... :)
Jarosław Zieliński