odmienny przykład: w ilustrowanym miesięczniku "Life" z roku 1935 (lub 1936?) zamieszczono znane zdjęcie gościa z karabinem w momencie trafienia kulą. Zdjęcie to "Life" zamieścił - bodaj jako "Photo of the Year" - z adnotacją, iż jest to zdjęcie anonimowe, czyli nie ma nikogo, kto by mógł doń rościć prawa autorskie. Czy możemy go użyć? Zgodnie ze sztywnymi zasadami nie, ale skoro wykorzystał je "Life" najwyraźniej nie obawiając się procesu? I tu kwestia szersza. Bogusław Wołoszański w swych książkach zamieszcza wiele zdjęć z II wojny światowej, przy czym nie daje żadnego wyjaśnienia nt. pochodzenia zdjęć, z których wiele mogłoby być obłożonymi copyrights. Jak to jest w takich przypadkach?
Piotrze - takie wydawnictwa mają kasę na wypadek, gdyby... My kasy nie chcielibyśmy wydawać na takie procesy i co więcej takiej kasy, jak duże wydawnictwa po prostu nie mamy. Lepiej byłoby już (gdyby była możliwość) wykupywać prawa autorskie (ale tez takiej kasy nie mamy). Jeżeli jest anonim, to 70 lat od publikacji, ale to by trzeba dowieść, że na 100% anonim. No, jest to problematyczny wątek.
Chyba poruszałem już ten temat na zeszłorocznym GDJ - "Polityka" w swej serii książek dla dzieci wydała coś Ossendowskiego - zaznaczając, iż dołożyła wszelkich możliwych starań dla odszukania spadkobierców. A redakcja Polskiego Słownika Biograficznego szuka spadkobierców zaginionych bez śladu m.in. gen. Pobóg-Malinowskiego i prof. Krzyżanowskiego ;-), autorów haseł w przedwojennych zeszytach. Tyle że "Politykę" stać na zaspokojenie ew. roszczeń, a Wikipedię czy redakcję PSB nie bardzo - co chyba było zresztą przyczyną likwidacji serwisu biograficznego na witrynie TVP (trochę o tych sprawach mówiono w styczniu czy lutym, na spotkaniu w Bibliotece Narodowej).
Picus viridis