Problem z pismem do Rady Języka Polskiego polega na tym, że nie do końca wiem, na czym miałaby taka ekspertyza polegać - na wypisaniu wszystkich poprawnych/niepoprawnych końcówek? Trudno przecież sformułować jakąś jedną zasadę - inna jest sytuacja motorniczej, która jest całkowicie poprawna od długiego czasu, inna - psycholożki, która jest stosunkowo nowa, a jeszcze inna historyczki, która jest, o ile wiem, oznaczona jako potoczna, inna sędzi, która jest niepoprawnie, a ochoczo, zmieniana na sędzinę. Mam kłopot z wyobrażeniem sobie w jaki sposób Rada miałaby sformułować jakąś jednolitą odpowiedź w sprawie ogromu nazw zawodów, które nawet trudno pogrupować (bo nie konstrukcja jest tutaj przecież problemem).
Rada każe nam pewnie każdy pojedynczy przypadek rozpatrywać z jakimś wydawnictwem poprawnościowym w ręku i w ten sposób wrócimy do punktu wyjścia. Oczywiście nie mówię, żeby nie próbować, natomiast w moim odczuciu to ma małe szanse powodzenia. Ale lepiej coś robić, niż nie próbować, oczywiście :)
Natomiast bez wątpienia bardzo fajnie, że doszło do spotkania, ja wierzę, że na dialogu i otwartości mamy dużo więcej do zyskania, niż do stracenia. Zawsze Warto wsłuchiwać się również w głosy krytyczne, może nawet szczególnie w krytyczne właśnie.