Tomasz Ganicz pisze:
BIPY, czyli Biuletyny Informacji Publicznej są realizacją ustawy o dostępie do informacji publicznej. (USTAWA z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198 z późniejszymi zmianami - art. 8 określa dokładnie ich tryb działania i co powinny zawierać). A informacja publiczna to taka, którą na mocy tej ustawy są zobowiązane udostępniać obywatelom urzędy państwowe, samorządowe itd. Są to oficjalne akty tych instytucji, informacje o realizacji tych aktów, sprawozdania z posiedzeń itd, czyli dokładnie to co jest zwolnione z bycia przedmiotem prawa autorskiego zgodnie z p. 1. art 4. Ustawy o prawie autorskim.
Ale w BIPie publikowane są także inne informacje. Na przykład fotografia burmistrza albo ratusza. To nie jest dokument urzędowy. Nie podpada także, pod żaden z punktów art 4 Ustawy o prawie autorskim.
Dodatkowo, żeby nie było żadnych wątpliwości ustawa o informacji publicznej wyraźnie wskazuje, że instytucja realizująca tę ustawę nie ma prawa pobierać opłat za ich udostępnienie, oprócz poniesionych przez siebie kosztów i że nie może zabraniać dalszego rozpowszechniania tych informacji a także pobierać opłaty od rozpowszechniającego uzyskaną informację publiczną na własny koszt.
Obowiązek udostępniania to nie to samo co niestanowienie podmiotu prawa autorskiego. To, że książka trafiła do księgarni i jest dostępna publicznie nie oznacza, że nie podlega prawu autorskiemu.
Lzur