W temacie wartości edycji Kwietnia, ale nie tylko - myślę bowiem, że jedynym pożytkiem użerania się z Kwietniem jest wyciągnięcie tzw. wniosków ogólnych, z których jeden nasuwa mi się nieodparcie.
Czy edeycje Kwietnia są wartościowe - co do meritum - myślę, że nikt nie może na to pytanie odpowiedzieć bez naruszenia zasady neutralności. Dla jednych wartościowe są bowiem hasła o piłkarzach kopanych, dla innych o depeszach muzykujących, dla jeszcze innych o dłucie czy śrubkręcie plaskatym. Rzecz w czym innym - jego edycje są po prostu niechlujne. I tu też nie byłoby problemu, nie on jeden pisze niechlujnie (vide ostatni cymesik umieszczony przez Selenę w wikipediowych dowcipach) - tylko że on jakąkolwiek ingerencję w SWOJE hasła wiąże ze spiskową teorią dziejów, uruchamiając cały arsenał sił i środków niewspółmiernych do zagrożenia, którego - przynajmniej na początku - de facto po prostu NIE MA.
Bodajże KpJas kiedyś spłodził błądzący mi po głowie memuar, w którym było coś o konieczności rezygnacji na wiki z wrodzonego "egoizmu" i oddanie SWOJEGO wkładu bardziej lub mniej anonimowo społeczności. W efekcie mamy skrajne postawy, do których zaliczałem deklarację Matusza ("wszystko, co nasze, Wiki oddamy, bez liczenia, bez notowania) i - na drugim biegunie - wikipedystów skrzętnie notujących artykuły, jakimi wzbogacili Wikipedię. Te skrzydło jednakże zdecydowanie przebija Kwiecień - nie dość, że z kilku SWOICH haseł czyni opokę całej wikipedii, to jeszcze na równi z nimi stawia swoje "edycje zmiennoprzecinkowe", "mieszanie w kategoriach" itp. Pół biedy - cała bieda w tym, że czyniąc to uważa, iż z tego tytułu należy mu się przywilej "nietykalności", z którego zresztą skwapliwie korzysta. W zderzeniu zaś z rzeczywistością - po prostu tejże rzeczywistości nie zauważa czy też nie chce zauważać...
To tyle w kwestii rozmyślań "spokojnych"....
Andrzej z Helu