(Ponieważ mój klient poczty chyba psuje kodowanie wiadomości, odpowiadam poniżej bez cytatów.)
Odnosząc się do podniesionego argumentu warto wspomnieć, iż nieprawdą jest, że członkowie jury wykonują tak ogromną pracę, że nie mogliby się jej podjąć w ramach wolontariatu.
W 2011 roku, kiedy organizowałem spotkanie jury w Warszawie, ogromną większość pracy wykonali zwykli wikipedyści (na przykład Karol007 czy PMG), którzy z ówczesnych prawie 17 tysięcy zdjęć wyselekcjonowali kilkaset spełniających minimalne kryteria przyzwoitości, które następnie przekazane zostały do członków jury, a ci z tej grupy wybrali po 50 najlepszych fotografii, nad którymi debatowano na spotkaniu komisji -- wysiłek wymagany od członków komisji był więc ograniczony do minimum.
/Wszyscy/ członkowie ówczesnego jury wzięli w nim udział za darmo, otrzymując w zamian za swój wysiłek pamiątkowy dyplom, trochę gadżetów związanych z Wikipedią i Wiki Lubi Zabytki (np. koszulkę) i ewentualnie zwrot kosztów dojazdu do Warszawy; na spotkaniu WMPL zapewniło też drobne przekąski i napoje.
Jak widać, można więc stworzyć komisję bez potrzeby podpisywania z jej członkami umów o dzieło i oferując im w ramach podziękowań mniej więcej to samo, co za swoją aktywność dostają zwykli wikipedyści (mianowicie gadżety i możliwość skorzystania z darmowych napojów na lokalnych/krajowych zlotach).
Dlaczego więc w 2012 i 2013 roku członkowie jury mają otrzymywać za swój wysiłek żywą gotówkę, w tym również wikipedyści? Czy tak na prawdę nie powinniśmy honorować bardziej tych dziesiątek (setek?) aktywnych użytkowników, którzy poświęcają swój czas na fotografowanie zabytków, często poza swoim miejscem zamieszkania, a potem spędzają mnóstwo czasu ładując je do Commons?
Co z tymi wikipedystami, którzy zaangażowani byli w organizację projektu 2012? Czy wysiłek Innalnej, Alenutki, Przykuty i wszystkich innych wymienionych na http://wikizabytki.pl/2012/10/podziekowania/ też w takim razie nie powinien zasługiwać na jakąś gratyfikację, może nawet pieniężną? Czym różni się to, co zrobili oni dla projektu od tego, co zrobili członkowie Komisji i dlaczego tylko jedna grupa została opłacona? Gdzie przebiega granica?
A na koniec, po tych wszystkich pytaniach, wspomnę tylko o tym, Natalio, że nieprawdą jest, że nie reaguję na prywatne próby kontaktu: mój adres e-mail jest publicznie dostępny (nawet dwa adresy, do wyboru), jestem też ciągle dostępny na IRC-u i, o ile się mnie nie banuje z kanałów, wrzuca na listę ignorowanych, można ze mną porozmawiać.
Tomasz