0Witam,
Nie. My nie będziemy "kupować" - contentu, bo u nas content tworzą wolontariusze, którzy nie biorą pieniędzy za samo jego tworzenie.
My, Polimerek? A kogo zaliczasz do "Wy"?
Zadałeś liście pytanie, na co przeznaczyć niewielkie środki, aby uzyskać najlepszy efekt: najwięcej jak najlepszej treści przy najmniejszej biurokratycznej mitrędze i możliwie bez zbędnych swarów i dąsów.
Padła propozycja, by refundować koszty tworzenia jakiegoś rodzaju treści. Zwróciłem uwagę na wady tej metody, spróbuję je raz jeszcze opisać:
1. tworzenie każdego rodzaju treści pociąga za sobą jakieś koszty. Jeśli będziesz refundował koszty wycieczek krajoznawczych, to pojawią się prośby o refundację kosztów łącza internetowego, skanowania, dojazdu do biblioteki itp.
2. niezbędny koszt trudno oszacować. Trzeba powoływać komisje, które angażują czas komisarzy i szybko koszt obradowania przekracza wartość przedmiotu ich prac.
3. Interesuje nas efekt, a nie koszt. Refundując koszty zachęcamy do wyboru kosztownych metod kreacji, premiując efekty mamy szanse uzyskać np. zdjęcia od kogoś, kto i tak służbowo lub krajoznawczo te podróże odbywa i fotografuje.
4. Refundując koszty pośrednio zobowiązujesz się pokryć koszty zamówionej treści, nawet jeśli jej jakość jest ledwie poprawna. Nie zachęcasz do doskonałości.
5. Refundując pośrednio zniechęcasz tych, którzy refundacji nie dostaną. Ogłaszając konkurs i nagrody zachęcasz wszystkich, by starali się dostarczyć najlepszą treść.
To jest podstawowa zasada działania projektów Wikimedia.
Dziękuję za pouczenie. Rozumiem, że w Twoim rozumieniu wolontariatu mieści się refundacja kosztów niezależnie od efektu, ale nie mieści się nagroda za dobrą i terminowo wykonaną pracę?
U nas to działa tak, że zainteresowani składają wniosek o sfinansowanie części lub całości kosztów pozyskania danych materiałów, bez wliczania swojej robocizny i piszą we wniosku co w zamian zamierzają zrobić. Potem specjalna komisja konkursowa ocenia ten wniosek - zarówno pod kątem użyteczności dla projektów Wikimedia jak i pod kątem uzasadnienia kosztów. Gdyby komisja uważa, że dany wniosek jest zbyt kosztowny w stosunku do jego spodziewanych rezultatów, negocjuje ona ze zgłaszającym redukcję tych kosztów.
Nie wiem, co masz na myśli pisząc, że "u nas to działa tak...", gdyż są to chyba dopiero propozycje, ale opisany tryb gospodarowania środkami pamiętam doskonale z czasów realnego socjalizmu. Wówczas poznaliśmy problemy, jakie takie wynikają z ręcznego sterowania przez Komitety i nie zdołaliśmy poznać zalet tej metody.
Pozdrawiam
Władek