Dobra dobra, nie rozkręcajcie się w tych wzdechach bo się zaraz okaże, że jak to cudownie że wojna artystów zabrała. Aż zacytuję klasyka: "Prawa autorskie chyba nie tak miały działać."
Powinny działać logicznie w zgodzie z własną nazwą, a więc wygasać z chwilą śmierci autora. Fakt, że to odliczanie dat jest lekko krępujące, ale to kostrukcja tego prawa do tego doprowadziła.
Ten problem wystąpił już w XIX w. Spadkobiercy Szopena procesowali się z firmą Gebethner i Wolf. Znamienne, że nie można było się posłużyć konwencją rosyjsko-francuską, bo władze akurat w tym przypadku uznawały odrębność prawną Królestwa Polskiego.
Picsu viridis