Jest tylko jeden kłopot. Ta zasada dotyczy wyłącznie nazwisk
zakończonych krótkim "i". Tymczasem zarówno Bowie jak i Lee kończy się długim "i".
A to ciekawe. Jak dlugo posluguje sie jezykiem angielskim wydawalo mi sie, ze koncowki -ie to raczej krotkie i. Czasem w ewolucji slowa pisownia potrafi wymienic sie nawet z -y (jak miasteczko Brody ==> Brodie). Netrudno zauwazyc, ze jesli ktoras samogloska w tym nazwisku jest juz dluzsza/akcentowana, to bedzie to raczej o i wynika to z melodii slowa i jego uzycia w jezyku codziennym. Zwlaszcza hamerykanskim. :) Choc dla mnie one sa rowne.
Nie wiem tez, czy "dlugie i" jezyka angielskiego jest wystarczajaco dlugie - ten jezyk ma zmiennosc dlugosci samoglosek, ale nie jest ona wcale az tak wyrazna. "ee" nie odmienialismy chyba glownie z powodu nieobecnosci w jez. polskim - trudno orzec jak to zrobic.
Tyle okiem amatora. Moze Selena? :)
A poza tym: oczywiscie ze odmieniamy nazwiska.
Po pierwsze, chocby poprzez uzus: w Polsce mowi sie o piosenkach Bowiego, a nie Bowie - w tym drugim wypadku nie wiedzialbym o co wlasciwie chodzi.
Po drugie: nazwiska generalnie odmieniamy. Widzialem film Jane Fondy albo Tommy'ego (Tommiego?) Lee-Jonesa, a nie Jane Fonda lub Tommy Lee-Jones. W Polsce byla wizyta Helmuta Kohla albo Gerharda Schroedera, et caetera, et caetera...
Nie odmieniamy, kiedy imie/nazwisko jest tak nieintuicyjne, ze nie wiadomo jak to zrobic. Ale i tu granice sie chyba poszerzaja, i IMHO bardzo dobrze.