Trzeba by chyba zacząc od jajka i kury... Z wprowadzeniem patronów poszczególnych dni dziecko urodzone w danym dniu dostawało imię danego patrona (najpierw jako imię główne, potem mogło być jedno z dwóch) i od tego czasu "obchodziło" dzień swojego patrona - tym samym nie było różnicy pomiędzy współcześnie pojmowanymi urodzinami i imieninami; potem - gdy było dwóch patronów (jeden z dnia urodzin, drugi "przypisany" do rodu) obchodził dwa razy. I tak też zostało w wielu regionach, czasem z rozróżnieniem - na dzień urodzin zapraszano najbliższą rodzinę względnie na ten dzień "trzeba mieć zaproszenie", imieniny zaś są "otwarte" - solenizant "ma obowiązek" przyjąć życzenia od wszystkich; w tym kontekście ciekawe jest, że często zaczynamy życie "obchodząc" urodziny", potem jest etap imienin a u schyłku życia z solenizanta zmieniamy się w jubilata i powracamy do urodzin.... Pozdrawiam Andrzej z Helu