10-08-07, Adam Dodek Michalik napisał(a):
Lekki OT, ale moim zdaniem to jest albo niezrozumienie albo ignorancja, jeżeli ktoś uznaje open source i wolne oprogramowanie za synonimy.
Przy aktualnej mnogości licencji, nawet tych oficjalnie zatwierdzonych przez OSI, ciężko przedstawić jasną linię podziału pomiędzy tymi dwoma nurtami. Przeciętny człowiek nie widzi wielkiej różnicy w licencji między OpenSSL i GnuTLS. Dlatego określenie F(L)OSS na wszystko co nie jest zamknięte jest dla niego jak najbardziej do przyjęcia. Kowalski nigdy nie będzie niczego linkował, kompilował ani tworzył dzieł pochodnych więc zupełnie mu nie zależy jak to się nazywa, jak działa i jaka filozofia za tym stoi. Natomiast od twórców FLOSS (i ostatnio coraz częściej prawników) wymaga się większej wiedzy w zakresie licencji. Zgadzam się, że jest to pewna niewiedza, ale nie doszukiwałbym się w tym zawsze ignorancji.
Historycznie patrząc OSS miało być alternatywą dla "free software" niekojarzącą się z ceną oprogramowania ("free as in speach, not as in beer").
Pozdrawiam,