Z kolei na naszej Wikipedii bardzo częste są "głębokie linki" do serwisów zewnętrznych (do zdjęć, opisów). Myślę, że stosowanie ich jest nie na miejscu.
W świetle tego co napisaliśmy powyżej pewnie nie. Ale jakie jest rozwiązanie? Podawać obydwa linki: płytki (do głównej) i głeboki (do szczególnej)? Podawanie tylko do głównej w moim mniemaniu jest raczej bezsensem, bo np. podanie skrótu do www.onet.pl jest niemal jednoznaczne z niemożliwością odnalezienia czegokolwiek w tak rozbudowanym serwisie. Nic innego mi nie przychodzi mi do głowy.
Zureks vel Staszek Żurek
Praktyką w podawaniu linków jest podawanie bezpośrednio do treści. Po to właśnie daje się link, żeby coś łatwo znaleźć, tak jak kiedyś dawano w przypisach np. numer strony, a nie komenatrz typu "znajdziecie w podręczniku X czy pracy Yka". Inaczej ze wstawiania tych linków możemy zrezygnować - bo np. bieżące wydarzenia wypełnione linkami "Gazeta.pl" i "Rzeczpospolita" są bez sensu.
Co do praktyki amerykańskiej - rozumiem, że chodzi o bardzo szczególne przypadki (właśnie wysługiwanie się serwerem i podbieranie treści, taki mirroring ale przez ściąganie na żywo kontekstu albo dość bezczelne linkowanie ze swojego portalu, ciekawostek do innych stron - choc to jest kontrowersyjne), bo wspomniane orzeczenie sądowe jest kuriozalne.
To tak, jakby zabronic publikowania programow telewizyjnych, bo ludzie beda ogladac te filmy, ktore chca, a nie jak leci, lacznie z np. programem dzialkowca i reklamami. Da sie przeciez tak skonstruowac strone internetowa, zeby biedny czytelnik i tak trafil na reklamy.
Osobiscie tak bardzo bym sie tym nie przejmowal. Jesli np. gazeta nie chce udostepniac swojego archiwum - moze je zablokowac. Tymczasem w Polsce mamy nawet ruchy w obie strony - bodajze Wyborcza otwarla swoje archiwa.
Pozdrawiam, a.m.