Wiesz co, wolę elitę spod budki z piwem niż takich adminów, którzy potrafią
człowieka opluć i po imieniu wyzwać od sukinsynów, bo już odszedł do innego projektu. No z pewnością przyciągnie to na wiki elitę intelektualną, może jeszcze mam rozreklamować ten wpis w Mensie i w PAN? Jeśli coś jest "nieodpowiedzialnym rozpasaniem nadmiarem wolności" to właśnie takie wykorzystanie publicznej listy.
A ja mam do tych ludzi wielki żal i im tego nie zapomnę, że niszczyli projekt. I zdania nie zmienię. Widzisz, ja jestem jedną z nielicznych osób, które od razu podały na Wikipedii swoje dane osobowe. I być może stąd wynika reszta mojej uczciwości, prawdomówności i otwartości. A wielu zasłużonych wikipedystów było przeciwko weryfikacji użytkowników. I to właśnie było podstawową przyczyną większości problemów na wiki. Gdy Wikipedia była mało, było mało użytkowników, ale większość z nich już była doświadczona, to można było zrobić wszystko, by system był wzorcowy. Wygrała jednak postawa zwolenników anarchii i powstał system, gdzie wchodził każdy, kto chciał, i robił, co chce. Zwolennicy "róbta co chceta" myśleli, że w ten sposób lawinowo wzrośnie liczba artykułów, ale przyspieszenie wzrosło tylko w liczbie wpisów w dyskusjach i głosowaniach. Przecież w którymś momencie mało Wikipedia się nie rozleciała - ja przynajmniej tak to odbierałem.
Tak więc ci, co chcieli rozsławić polską Wikipedię liczbą artykułów za cenę jakości, mocno się przeliczyli. I dlatego mamy o wiele mniej treści i trwałe zniechęcenie środowiska naukowego na ten przykład. Były propozycje, żeby krótkie teksty na wiki były robione w ramach np. zaliczeń na studiach lub w liceach jako prace domowe. Ale stan ówczesnej Wikipedii był taki, że potencjalny student miał zaraz zwandalizowany artykuł, a potencjalny uczeń liceum trafiłby w niewychowawczą sferę dyskusji, kłótni i złośliwości, a jednocześnie niewychowawczego nagradzania za byle co (jakieś medale, statystyki, liczniki i wyścigi).
Dzisiaj na szczęście Wikipedia jest już mało atrakcyjna, spowszedniała, większość napisano, przynajmniej z podstawowych rzeczy, a możliwości web2.0 jest w Sieci tak dużo w porównaniu z tym co kiedyś, że to ratuje sytuację. Dodatkowo ratuje sytuację powiększona trudność w edycji - zarówno od strony skomplikowania kodu, jaki wymogów formalnych typu bibliografie itp.
I niech tak zostanie. Promować Wikipedię można na warsztatach. Można wychodzić na przeciw tym, którzy są zainteresowani Wikipedią. Ale przyciągać na zasadzie marketingu osoby przypadkowe? Zawsze jak słyszę hasło "wzrost liczby redaktorów" to mi się nóż w kieszeni otwiera, bo widzę wzrost problemów.
To znaczy wzrost liczby redaktorów jest wskazany, tylko jakoś bardzo mało jest inicjatyw i propozycji, by ten wzrost kierować do wybranych środowisk, które coś tworzą czy piszą, lub w stronę dysponentów jakichś danych. Zazwyczaj ten wzrost jest pojmowany jako kolejna reklama Wikipedii na ulicy, a to jest IMO kompletne nieporozumienie.
To jest naturalną rzeczą, że na Wikipedii będzie ruch coraz mniejszy, bo robota jest coraz trudniejsza i mniej efektowna. I nie należy tej tendencji zmieniać, a przynajmniej nie dotychczasowymi metodami reklamowymi
Moją propozycją jest wyciszanie Wikipedii na zewnątrz, a to po to, żeby ten smród, który się tu nagromadził, powoli wywietrzał w opinii postronnych. A że wszyscy zarobiliśmy na wietrzenie tego latami, to inna sprawa. Zarobili przede wszystkim ci, którym marzyła się Wikipedia na zasadzie pospolitego ruszenia, a przy okazji ja - ostrymi komentarzami. Ale winny się nie czuję, bo moje rekcje zawsze były wtórne. Ile razy pisałem na Wikipedii teksty typu "Obudźcie się", to słyszałem: "Nie, bo Wikipedia to jest postaw sukna, za które każdemu wolno ciągnąć".
Beno