Dnia 13-07-2004, Andrzej B. napisał(a) co następuje :
G> Silthorze, to jest inaczej. My, starzy wyjadacze, mamy już dość różnych G> pomysłów nowych userów, z których większość wpada na moment, albo G> (sczęśliwie dla reszty) zapomina o swoich pomysłach [...].
Mógłbyś jednak, Beno, zaznaczyć, że ''stary wyjadacz'' nie oznacza ex definitione osoby, która odznacza się większym profesjonalizmem / zaangażowaniem od ''nowego użytkownika''. To po prostu ''stary Wikipedysta'', który -- jeśli na dodatek jest np. administratorem -- uzurpuje sobie prawo do autorytarnego decydowania na każdy temat (wypowiadam się bezosobowo i -- oczywiście -- nie dotyczy to wszystkich starych wyjadaczy.
Jak czytam coś takiego, to trochę mi się smutno robi i pracować odechciewa. Błędów, fuszerki, zacietrzewienia, zaciętej upartości, manieryzmu -- widzę więcej u ''tych starych'' niż ''młodych''.
Ci ostatni znają chociaż swoje granice; ''starym wyjadaczom'' wydaje się, że posiedli wiedzę z każdej dziedziny -- są każdym: od prawnika do lekarza, od psychologa do językoznawcy, genetyka do entomologa, itd.
Zamiast korzystać z wiedzy i doświadczenia profesjonalistów (których kilku szczęśliwie pracuje nad Wikipedią) -- wszystko chcą i robią sami, bo przecież są najlepsi we wszystkim. To właśnie oni -- skoro są już tutaj długo -- powinni wiedzieć, że, na przykład, w sprawach fizyki można zapytać o zdanie Iksa, w kwestii chemii Igreka, a typografii jeszcze kogoś innego.
Ale nie -- każdy wie najlepiej. A na dowód -- zamiast naukowej wykładni -- cytat z Yahoo, albo stwierdzenie "bo mi się tak wydaje", względnie "bo mam takie widzimisię". "Bo tak jest w angielskiej Wiki", "bo tak było w Google", "bo tak było w poradniku Wydawnictwa Jednego Sezonu"... I co z tego? Na Wikipedii _być nie musi_ -- przez to będzie lepsza, nie gorsza.
Spory o stronę główną to drobnostka. By się przerazić warto zajrzeć do Kategorii. To, że "Wikipedia jest novum, jest otwarta, jest hipertekstowa, jest internetowa, więc może w niej być inaczej" -- jest tylko dowodem na kompletny brak szacunku dla dorobku pokoleń leksykografów. Kwalifikatory terminologiczne są często ustalone historyczne, poparte doświadczeniem i wiedzą ludzi, których kompetencje (tu: leksykograficzne) znacznie przekraczają wyobrażenia ''starych wyjadaczy''.
I wreszcie -- jeśli Wikipedia ma mieć jakiś sens, musi chociaż dążyć do tego, by być dziełem quasi-referencyjnym. Powinna pokazywać, jak być powinno -- a nie, jak jest. Powinna dawać wzór, dobry przykład, a nie powielać błędy.
Przykład wypowiedzi starego wyjadacza: "Wikipedia nie może ignorować terminu XYZ, bo odnośniki do niego istnieją w Internecie". Takim torem myślenia to daleko się nie zajdzie. Wikipedia _może_ i _powinna_ ignorować takie (i temu podobne) sytuacje, jeśli są one błędami, wytworami chwilowego błysku głupoty ludzi, którzy na jakiś temat nie mają nic do powiedzenie, ale bardzo by chcieli -- więc mówią.
Wypowiadałem się na ten temat kilka już razy: Internet należy do mas, nie -- jak kiedyś -- do garstki profesjonalistów i kilku ośrodków akademickich. Teraz _każdy_ może sobie pisać co chce. Byle co, byle jak i -- na dodatek -- do byle kogo. Ale _to nie jest powód_, by się na tym wzorować. Zdecydowana większość Internetu to teksty nieprofesjonalne, wynurzenia amatorów, wreszcie brednie, bzdury po prostu. Wikipedia nie musi z tego czerpać. Może filtrować, odrzucać, wreszcie: _negować_!
Skąd pomysł, by się zniżać do poziomu internetowej przeciętności? Skąd u was, u starych wyjadaczy, takie pragnienie, by umieszczać wszystko, byle jak, bo jest w Google? Po co się kłaniać tym masom? Może nie trzeba? Na pewno nie trzeba! To _oni_ mogą się wspiąć do góry. "Bo w Google jest"?! Ale na Wikipedii być nie musi. To będzie jej zaleta, nie wada.
Krótko: wszystko, co robione jest dla wszystkich, przez wszystkich i -- przede wszystkim -- pod wszystkich, będzie, niestety, miernej jakości. (Pewnie wielu mnie za to zdanie zbeszta, ale to jest aksjomat, nie moja opinia).
To chyba wszystko, teraz ''starzy wyjadacze'' mogą spokojnie wyżyć się na tym, co napisałem, albo po prostu działać ad personam -- mam jednak nadzieję, że choć jedna osoba przyzna mi rację i zrozumie, że celem mojej wypowiedzi było to, by Wikipedia była lepsza.
1. W moim mniemaniu błędne, szkodliwe i wbrew niepisanym zasadom początkowej Wikipedii jest dzielenie na nowych i starych. Jesteśmy Wikipedystami i wkład każdego jest cenny.
Nie podziałom na "elyte" i "kotów" !!!
"Niech sobie ten przypis przeczyta elita, że każda śmietanka na deser jest bita." Stanisław Jerzy Lec
2. Druga rzecz może to głupie, ale Wikipedia, nie uznaje autorytetów (także naukowych, czy uniwersyteckich) z racji samych autorytetów. 13-latek może coś skasować nobliście i vice versa.
Nie oznacza to, że ignorancja i brak szacunku do autorytetów ma być jakąś zasadą.
Widziałem już odejścia licznych naukowców i profesorów, ponieważ nie mogli znieść, tego dyktatu szeregowców Wikipedii.
BTW kuriozalne rzeczy działy się, kiedy Wikipedysta/Wikipedyści robili revert, jednemu z 2 największych na świecie autorytetów od teorii strun (sic!).
Zgadzam się, że należy dążyć do doskonałości i zwalczać bylejakość itd ale _nie_ zgadzam się, że artykuły mają być "własnością" autorytetów. Rozsądnym kompromisem, szczególnie w takiej małej Wikipedii jak WP-PL, jest propozycja opiekunów kategorii, jednak z dążeniem, aby były to 2-3 osoby, a nie jeden "pan i władca".
Wikipedia może okazać się sukcesem dzięki wspólnej, zespołowej pracy zapalonych amatorów. Poniesie, w jakimś sensie klęskę, jeśli zostanie zamknięta w ramach autorytetów.
Pozdrowienia, Kpjas.