analogia, którą dałeś jest bardzo nieprzystająca do tego przypadku... jeśli od paru lat jest tak, że IE jest GŁÓWNYM czynnikiem hamującym rozpowszechnianie się nowoczesnych standardów, to jest to patologia, za którą winą można obarczyć jedynie producenta tejże przeglądarki...
Głównym czynnikiem jest bezwładność preferencji ludzkich i niechęć do zmian. To o czym piszesz to pretensje do MS, że nie zrobiło wszystkiego by przekonać ludzi w imieniu W3C, że np. obsługa SVG w przeglądarce jest konieczna. Doskonale rozumiem, że ludzie starają się znaleźć winnego, ale winę ponosi właśnie nastawienie anty, dostrzegalne także w przypadku ewangelistów nowego porządku.
Nie raz widziałem strony domorosłych web designerów, którzy informowali, że strona działa doskonale w nowoczesnych przeglądarkach a źle w IE + button do browse happy. Paradoksalnie często chodziła dobrze wyłącznie w ich nowoczesnej przeglądarce a źle w pozostałych + źle w IE. Póki informacja (o której piszesz niżej) nie będzie rzetelna i nie będą powstawały naprawdę przenośne strony (a 100% przenośności nie uzyskamy nigdy, gdyż standardy W3C pozostawiają miejsce na swobodną interpretację wielu zasad), póki miłośnicy FF i O żrą się ze sobą - wszyscy jesteśmy winni, nie tylko MS. To prosta droga - znaleźć jednego, dużego winnego, w którego łatwo trafić pomidorem.
albo - zamiast w ogóle kogokolwiek obarczać winą - po prostu robić wszystko, żeby użytkownicy zmienili przeglądarkę
- np. organizować kampanie typu browsehappy...
Nigdy nie zrozumiem jak (było to prawdą w czasie kiedy korespondowałem w sprawie BH) strona, która sypie się w IE ma zachęcić odwiedzającego z IE użytkownika do zmiany. "Ci ludzie nie potrafią napisać strony i namawiają mnie do zmiany? Przecież nie wiedzą o czym mówią!". Rozchodziło się także o to. Takie podejście uległo zmianie, ale niesmak pozostał, podobnie jak po informacjach, że FF/O są bezpiecznymi przeglądarkami. To daje złudzenie bezpieczeństwa użytkownikowi i nie jest rzetelną informacją.
a poza tym - to tak - to w zasadzie to normalne, że więcej złego się mówi o czymś (lub kimś), co złe cechy posiada i kompletnie nic się w tej kwestii nie zmienia, niż o czymś (lub kimś), z czego złe cechy zostają relatywnie szybko usuwane...
Pozwolę sobie zauważyć, że teraz kiedy zmienia - też jest wg ludzi źle "bo coś tam". Jakoś nie zaobserwowałem masowego ruchu krzykaczy pro-IE na stronach/forach FF/O. A przeciwna sytuacja ma miejsce i jest to propaganda wyraźnie anty. Ci krzykacze zamiast informować - dezinformują. Źle (ponownie: to moje zdanie) przemyślane kampanie pokroju polskiego BH dokładają swoją cegiełkę.
Koncepcja "any browser" umarła, właśnie przez to. A propagowanie stron dobrych dla 20% Internetu jest tak samo złe jak propagowanie stron dla 80% Internetu.
jeśli już koniecznie chcesz iść w analogie z prawem karnym to ja bym raczej sugerował porównanie: jednokrotny przestępca vs recydywista...
Być może masz rację.